Im więcej czasu spędzamy i pracujemy w domu, tym więcej pijemy – wynika z badania
Jeśli uda nam się pokonać COVID-19, niewykluczone, że wkrótce będziemy mieć do czynienia z kolejną epidemią – alkoholizmu. Jak bowiem wykazały badania opublikowane w czasopiśmie American Journal of Drug and Alcohol Abuse, ryzykowne i szkodliwe picie wśród dorosłych pogłębia się wraz z wydłużającym się zamknięciem i ograniczeniem pracy do tzw. home office.
Im więcej czasu w domu, tym większe problemy z alkoholem
Przedłużająca się praca zdalna i pozostawanie w domu sprzyja nałogom. A dokładnie alkoholizmowi, który przybiera na sile, gdy rośnie stres życiowy wywołany pandemią COVID-19 i nierzadko wymuszonym przez nią zamknięciem w czterech ścianach.
Badacze z University of Texas Health Science Center School of Public Health w Dallas przebadali 1982 dorosłych, którzy pozostawali w zamknięciu średnio przez cztery tygodnie i niemal całą dobę (21 godzin) spędzali wewnątrz. Średni wiek uczestników wynosił 42 lata, blisko ¾ z nich nie wychodziło do pracy.
Na podstawie udzielonych odpowiedzi eksperci przydzielili badanych do następujących kategorii:
- osoby pijące nadmiernie,
- osoby pijące umiarkowanie,
- osoby niepijące.
Analizując dane, naukowcy wzięli pod uwagę czynniki takie jak:
- liczba dorosłych lub dzieci, z którymi mieszkali uczestnicy badania,
- minione i obecne epizody depresji,
- status zawodowy związany z lockdownem – np. obniżenie wynagrodzenia.
Do jakich wniosków doszli?
Z każdym tygodniem zamknięcia rośnie ryzyko nadużywania alkoholu
Z badań opublikowanych w American Journal of Drug and Alcohol Abuse wynika, że blisko prawie jedna trzecia (32 proc.) uczestników upijała się podczas pandemii.
Osoby upijające się już wcześniej zwiększały swoje „możliwości”. Jak wykazała analiza danych, prawdopodobieństwo wzmożonego spożywania alkoholu przez osoby nadużywające alkoholu rosło o dodatkowe 19 proc. z każdym tygodniem zamknięcia! Ponadto ryzyko nadużywania alkoholu rosło, jeśli wcześniej u danej osoby pojawiały się epizody depresyjne.
Ci, którzy przed lockdownem się nie upijali – spożywali mniej więcej tyle samo alkoholu, co w „normalnych” warunkach
Do kieliszka nieznacznie rzadziej zaglądały osoby, które mają dzieci.
Badacze alarmują, że zjawisko jest niepokojące, dlatego apelują o wdrożenie nowych strategii interwencji i profilaktyki w czasie pandemii dla osób zagrożonych ryzykownym piciem. Są przekonani, że brak reakcji może przyczynić się do wystąpienia długotrwałych konsekwencji zdrowotnych i społecznych w przyszłości.
Polecamy
Nowe szczepionki przeciw COVID-19 będą dostępne od 25 października. Ekspert: „to musztarda po obiedzie”
Po alkotubkach pojawiły się alkolody. Izabela Leszczyna: „Ciśnie mi się na usta wyraz nieparlamentarny”
Alkohol w tubkach zniknie ze sklepów. Po medialnej burzy producent wydał oświadczenie
Musy dla dzieci? Nie, to wódka w saszetkach. „Absolutny skandal. Taki produkt nigdy nie powinien trafić do sprzedaży”
się ten artykuł?