Facebook rozpozna depresję użytkownika?

Amerykańscy naukowcy stworzyli algorytm analizujący posty w mediach społecznościowych w celu znalezienia językowych markerów depresji. Okazuje się, że sposób w jaki piszemy posty na Facebook’u, może wskazywać na stan naszego zdrowia psychicznego.
Według Światowej Organizacji Zdrowia depresja to czwarty najpoważniejszy problem zdrowotny, dotyczący około 10 procent ludzi na całym świecie. W Polsce na depresję i inne zaburzenia afektywne cierpi około 1,5 miliona osób, jednak statystyki nie są dokładne, bo wielu chorych nie podejmuje się leczenia. Mało tego, społecznie implementowany wstyd to jeden z głównych powodów zamykania się na rozmowy o problemach ze zdrowiem psychicznym.
Naukowcy z Princeton University są zdania, że najbardziej rozpowszechniona choroba psychiczna jaką jest depresja, jest jednocześnie niewystarczająco zdiagnozowana i niedostatecznie leczona, co wskazuje na potrzebę rozszerzenia zakresu obecnych metod przesiewowych. Okazuje się, że pomocnym źródłem informacji będą media społecznościowe, a konkretnie posty na Facebook’u. W czasopiśmie „Proceedings of the National Academy of Sciences” naukowcy opublikowali opis badań wykazujących korelację między językiem postów na Facebooku a depresją. Krótko mówiąc, słowa, jakich używamy w postach, mogą być do pewnego stopnia wyznacznikiem naszego samopoczucia.
Facebook rozpozna depresję?
Zespół badaczy wziął pod lupę tablice na Facebooku 683 osób, które odwiedziły akademicki oddział ratunkowy, z których 114 miało zdiagnozowaną depresję. Badacze poddali analizie posty opublikowane w czasie 6 miesięcy przed diagnozą choroby. Językowa tendencja w większości przypadków pojawiała się już 3 miesiące przed stwierdzeniem depresji. Naukowcy ustalili najczęściej używane słowa i wyrażenia, a następnie określili 200 tematów, które nazwali „markerami językowymi związanymi z depresją”. Wreszcie, porównali, w jaki sposób i jak często osoby z depresją w porównaniu z pozostałymi (zdrowymi) pacjentami, posługiwały się takim frazowaniem.
„Zaobserwowaliśmy, że użytkownicy, u których ostatecznie zdiagnozowano depresję, używali zaimków w pierwszej osobie liczby pojedynczej, co sugerowało zaabsorbowanie sobą” – napisali członkowie zespołu kierowanego przez Johannesa Eichstaedta.
Ponadto w treści postów częściej też pojawiały się takie słowa jak: „łzy”, „płacz”, „ból”, „samotność”, „kochanie”, „wrogość”, „nienawiść”, „lęk”, „przerażony”, „zdenerwowany”, „dużo”, „zagubiony”, oraz przekleństwa takie jak „pieprzyć to”, „ku*wa”. Uwagę zwracały też określania dotyczące stanu zdrowia fizycznego, np. „głowa”, „złe”, „zmęczenie”, „choroba”, „szpital”, „operacja”.
Wyniki przeprowadzonych badań mogą być wstępem do prób korzystania z mediów społecznościowych jako dodatkowego źródła informacji medycznych. Naukowcy uważają, że platformy w przyszłości powinny stworzyć algorytm, który uczyni posty publikowane w mediach społecznościowych w chronione informacje na temat zdrowia.
„Istnieje przekonanie, że korzystanie z mediów społecznościowych nie jest dobre dla zdrowia psychicznego, ale może okazać się ważnym narzędziem do diagnozowania, monitorowania i ostatecznie leczenia” – mówi H. Andrew Schwartz, adiunkt nauk komputerowych na Stony Brook University.
Jakiś czas temu zespół badaczy z uniwersytetów Harvarda i Vermont stworzył algorytm mogący wskazywać objawy depresji na podstawie analizy profilu na Instagramie. Analizie były poddawane zdjęcia opublikowane w sieci, a konkretnie ich kolorystyka. Naukowcy dowiedli, że osoby mające objawy depresji częściej wrzucały zdjęcia o ciemnej i szarej kolorystyce. I bardzo rzadko używały filtrów.
Z kolei kilka dni temu pisaliśmy o rewolucyjnej aplikacji, która ma pomóc w diagnostyce depresji, choroby dwubiegunowej, zespołu stresu pourazowego, a docelowo także – dostarczyć cennych, bo długofalowych i obszernych informacji na temat potencjalnych zmian w funkcjonowaniu mózgu użytkowników. Aplikacja nosi nazwę Mindstrong Healt i została założona przez trójkę lekarzy: Paula Daguma i Ricka Klausnera oraz Toma Insela, psychiatrę i byłego dyrektora amerykańskiego Narodowego Instytutu Zdrowia Psychicznego. Aplikacja ma za zadanie analizować tempo i sposób, w jaki piszemy, przeglądamy dane i obsługujemy smartfona. Więcej na ten temat przeczytacie w poniższym artykule:
Źródło: pnas.org
Najnowsze w naszym serwisie

O prawach kobiet, mniejszości i multikulturalizmie. Konferencja, na której warto być

„Boimy się, więc idziemy na siłownię”. Sylwia Maksym o tym, po co kobietom ćwiczenia z ciężarami

Czym jest japońskie amae i dlaczego wielka szkoda, że my, Polacy, nie umiemy tak mówić o swoich uczuciach?

Mediacja rówieśnicza, czyli sposób na rozwiązywanie konfliktów
Polecamy

Rodzicu, nie musisz wiedzieć, co to „krindż”. Możesz brzmieć dziadersko, ale bądź obecny

Co oznaczają emoji używane przez młodzież? „Na pozór niewinne, ale w rzeczywistości skrywają głębszy przekaz”

Serial, który jest na ustach wszystkich. Dyskutują o nim rodzice, politycy, eksperci. „Smutna opowieść o tym, że dzieci nie mają dzieciństwa”

Doda o social mediach: „To największy nowotwór ludzkości. Zabrał nam zdrowe spojrzenie na samych siebie”
się ten artykuł?