„Chciałbym nigdy nie nakręcić tego filmu”. Oscar dla twórców wstrząsającego dokumentu „20 dni w Mariupolu”

Zdaniem krytyków filmowych: wstrząsający, bezkompromisowy i trzymający w napięciu do ostatniej minuty. Nic dziwnego, że to właśnie tytuł „20 dni w Mariupolu” otrzymał Oscara za najlepszy pełnometrażowy film dokumentalny. Jego reżyser Mścisław Czernow, odbierając prestiżową statuetkę, wyznał jednak, że chciałby nigdy nie nakręcić tego filmu.
„By mieszkańcy Mariupola nigdy nie zostali zapomniani”
Mariupol, ukraińskie miasto leżące nad Morzem Azowskim, wiele przez ostatnie lata wycierpiało. Od pierwszych chwil pełnoskalowej inwazji było oblegane przez rosyjskich zbrodniarzy. Zbombardowane, splądrowane i obrócone w ruinę stało się symbolem cierpiącej Ukrainy.
Mścisław Czernow, który jako jedyny korespondent pozostał w Mariupolu do końca, narażając swoje życie, rejestrował krok po kroku zarówno dokonywane przez Rosjan zbrodnie, jak i codzienne życie mieszkańców. Pokazał okrucieństwo najeźdźcy, ogrom ludzkiego cierpienia i walkę obrońców miasta.
„20 dni w Mariupolu” to wstrząsające świadectwo, którego zadaniem jest pokazać prawdę i być zapisem historii. Za to dzieło jego twórca odebrał statuetkę przyznaną przez Amerykańską Akademię Filmową w kategorii najlepszy pełnometrażowy film dokumentalny. To pierwszy Oscar w historii Ukrainy. Jednak trudno o uśmiech i dumę w takich okolicznościach. Dlatego też Mścisław Czernow ze sceny Dolby Theatre w Los Angeles, gdzie odbywała się ceremonia rozdania Oscarów 2024, skierował do uczestników wydarzenia zupełnie niecodzienne słowa:
„Prawdopodobnie będę pierwszym reżyserem na tej scenie, który powie: chciałbym nigdy nie nakręcić tego filmu” – powiedział. „Byleby tylko Rosja nie zabijała dziesiątek tysięcy Ukraińców. Chcę, żeby uwolnili wszystkich zakładników i żołnierzy, którzy bronili swojego kraju” – dodał.
Podkreślił, że ten film nie zmieni historii, nie zmieni przyszłości, ale przyniesie coś innego: pamięć i prawdę.
„By mieszkańcy Mariupola nigdy nie zostali zapomniani” – podkreślił intencję, z jaką nakręcił ten wstrząsający materiał.
„Nie pokazaliśmy tego, bo świat by tego nie wytrzymał”
Jeden z kadrów znajdujących się w nagrodzonym filmie przedstawia raną kobietę na noszach.
„Cały świat zobaczył zdjęcie rannej kobiety w ciąży niesionej na noszach. Ale tylko z jednej strony. My widzieliśmy jej rozerwany bok, rozpruty cały brzuch. Nie pokazaliśmy tego, bo świat by tego nie wytrzymał” — mówiła Wasylysa Stepanenko, producentka filmu „20 dni w Mariupolu” w rozmowie z onet.pl
Dodała także, że bała się, że jeśli tam umrze, to nikt nie znajdzie jej ciała, nikt jej nie zidentyfikuje.
Rozwińźródła: ABC NewsPolecamy

Zetki są dorosłe, pracują, ale pozostają na garnuszku rodziców. Według GUS taka jest polska rzeczywistość

Papież Franciszek nie żyje. „Całe jego życie było poświęcone służbie Panu i Jego Kościołowi”

Na wiosnę o śmierci. „Myślenie o końcu, o tym, że jesteśmy wszyscy śmiertelni, paradoksalnie budzi do życia”

Ekspert o schronach w szpitalach: doprowadzone do ruiny. „Potrzeba dużo pracy i pieniędzy na przywrócenie ich do stanu używalności”
się ten artykuł?