Byłam na weselu w czasie pandemii. Widziałam, jak reżim sanitarny (nie)wygląda w praktyce

„Nowe ognisko koronawirusa w województwie lubelskim”, „Koronawirus na weselu w Małopolsce”, „20 osób z powiatu ostrowieckiego zakażonych koronawirusem” – to tylko kilka z setek (!) nagłówków, które wyskoczyły mi po wpisaniu hasła „koronawirus na weselu” w Google. I nic dziwnego. To na weselu przytulasz się z dawno niewidzianymi koleżankami, całujesz młodą parę przy składaniu życzeń czy tańczysz z kilkoma partnerami podczas jednej z weselnych zabaw. Wszystko to w czasie pandemii.

Poweselne ogniska koronawirusa

Od 6 czerwca 2020 r. w Polsce można organizować wesela. Nie są to jednak takie imprezy jak przed pandemią koronawirusa. Ministerstwo Zdrowia zgodziło się na nie tylko pod pewnymi ograniczeniami. I tak, zgodnie z nimi, wraz z parą młodą może bawić się do 150 gości. Weselnicy nie muszą nosić maseczek.

Jak jest na weselu, każdy wie. Tańce z kilkoma partnerami („Jak to, nie zatańczysz ze swoim wujkiem?!”), nieustanne toasty rozpoczynane przez kolejnych członków rodziny („Gorzko! Gorzko!)”, ludowe przyśpiewki („Hej, hej sokoły” koniecznie wykonywane w niedźwiedzim uścisku ze wszystkimi siedzącymi przy stole) i całuśne zabawy („Mam chusteczkę haftowaną…”) to weselna podstawa, niezależnie od miasta, w którym bawią się goście weselni.

Czy pandemia coś zmieniła? Miałam taką nadzieję. Rzeczywistość nie pozostawiła mi jednak złudzeń.

Wesele w czasach pandemii

W minioną sobotę gościłam na weselu pod Lublinem. Pandemia? To nie tutaj. Zachowanie dwumetrowego odstępu od siebie? Zapomnij. Jedyną zmianą, którą zauważyłam, było noszenie maseczek i przyłbic przez kelnerki i kelnerów.

W łazienkach obok mydła stał też środek dezynfekujący. I to by było na tyle. Żadnego mierzenia temperatury, żadnego mycia rąk po przyjeździe na salę weselną. Goście (a była ich ponad setka!) od razu przeszli do toastów. Nie obyło się też bez weselnych zabaw i uścisków.

Dane Głównego Inspektoratu Sanitarnego

Z danych Głównego Inspektoratu Sanitarnego wynika, że od 6 czerwca 2020 r. (czyli daty pierwszego możliwego wesela po zniesieniu zakazu zgromadzeń), zakażonych zostało ponad 350 osób. Ponad 2 tys. kolejnych przebywa na kwarantannie.

Jak informuje RMF FM, najwięcej zakażeń pojawiło się w województwie małopolskim (Nowy Sącz, Sucha Beskidzka, Wadowice). W związku z tym małopolski sanepid odradza organizację wesel w tamtych rejonach.

„Mając na uwadze aktualną sytuację epidemiologiczną na terenie miasta Nowego Sącza oraz powiatów nowosądeckiego, suskiego i wadowickiego, gdzie rozprzestrzenianie się wirusa SARS-CoV-2 ma charakter dynamiczny, a wzrost zakażeń tym właśnie koronawirusem pozostaje w bezpośrednim związku z organizowanymi na tych terenach przyjęciami ślubnymi/weselami– informuję, iż w takiej sytuacji nie rekomenduję organizacji takich przyjęć w wymienionych wyżej powiatach. Brak rekomendacji, o której mowa, ma na celu wyłącznie ochronę zdrowia, a nawet życia tak mieszkańców tych powiatów, jak i osób przybywających do tych regionów, poprzez ograniczenie transmisji wirusa SARS-CoV-2”

– czytamy w komunikacie Małopolskiego Państwowego Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego.

Główne ognisko zakażeń w Małopolsce pojawiło się po weselu we wsi Nawojowa, gdzie 11 czerwca jednym z gości weselnych była zarażona osoba. Koronawirus pojawił się także na weselu w Suchej Beskidzkiej.

Ciężko dziwić się parze młodej, że nie mogąc się doczekać tego ważnego dnia, decydują się na organizację przyjęcia mimo pandemii. Ministerstwo Zdrowia samo przecież znosi restrykcje. Ale nie dziwią też kolejne poweselne ogniska zachorowań. Co można zrobić? To co robimy na co dzień – mieć ze sobą maseczkę i własny płyn do dezynfekcji. I może jednak odpuścić sobie robienie „misia” z każdym weselnikiem.