Niemal każdy, kto choć raz w życiu mierzył się z depresją, zna stan, w którym człowiek chce się zamknąć w domu i nikogo nie widzieć. Kiedy mu się poddać, jest tylko gorzej. Pogłębia się depresja, po niej nierzadko przychodzi fobia społeczna, a wrócić do świata jest coraz trudniej.
Nie jest to przypadek. Badania pokazują, że ucieczka w samotność zmienia mózg i robi to w sposób, który dla mało kogo jest dobry. I nie chodzi tutaj jedynie o ludzi mierzących się z depresją.</p”>
John Cacioppo to uznany neurobiolog, który pracuje na University of Chicago i jest autorem kilku popularnych podręczników akademickich. Jednym z jego zainteresowań jest samotność, której poświęcił sporo czasu. Zbadał między innymi to, jak zmienia się mózg ludzi, którzy rezygnują z utrzymywania relacji społecznych. Eksperyment jest nie tylko ciekawy, ale też wiele tłumaczy.
Do udziału w nim zaproszono dwie grupy ludzi ‒ samotników oraz osoby utrzymujące liczne relacje społeczne. Następnie podłączono ich do EEG i przyglądano się, jak reagują na różne słowa. Okazało się, że mózgi osób samotnych znacznie szybciej odpowiadają na te związane z zagrożeniami. ‒ Odkryliśmy niezwykły schemat reakcji będący przyczyną tego, że ludzie samotni przesuwają się na obrzeża sieci społecznych – tłumaczył John Cacioppo. Powiązano to z większą aktywnością tych części mózgu, które pomagają nam szybko i skutecznie reagować na zagrożenia.
Zwiększoną wrażliwość mózgu samotników na bodźce związane z niebezpieczeństwem wytłumaczono naszą ewolucyjną przeszłością. Otóż, tłumaczyli naukowcy, w przeszłości osoby stale przebywające na obrzeżach grupy były znacznie bardziej narażone na przeróżne ryzyka niż ci znajdujący się w jej centrum. Musieliśmy – przekonywali autorzy badania – się do tego przystosować. Jednak to, co było przydatne w przeszłości, dziś może powodować problemy.
Choćby potęgując potrzebę odcięcia od świata. Wygląda bowiem na to, że zamknięcie się w domu – nie jest to zresztą wielkie odkrycie, raczej potwierdzenie tego, co podpowiada zdrowy rozsądek – potrafi uruchomić lawinę zmian, która utrudnia utrzymanie lub nawiązywanie społecznych relacji. Dlatego trzeba go unikać, co oczywiście w wielu sytuacjach łatwiej powiedzieć, niż zrobić, bo kiedy zaczyna się depresja, dobre rady w rodzaju „weź się w garść” i „wyjdź do ludzi” zwykle nie tylko nie pomagają, ale jeszcze pogarszają sprawę. A jednak warto próbować.
Polecamy

Była bezdomna z wyboru, teraz jej domem jest van. „Czułam się bardzo wolna, ale też bardzo zmęczona”

Niewidoczna epidemia. Dzwonią po karetkę, bo są chorzy na samotność. „Doceniają, gdy ktoś się przy nich choć na chwilę zatrzyma”

„YouTube i TikTok nasze dzieci budzą i kołyszą do snu”. Magda Bigaj o bezpieczeństwie dzieci w sieci

Mózg u osoby z ADHD. Dopamina i jej znaczenie w przebiegu choroby
się ten artykuł?