Przejdź do treści

Czy można być niewiernym… genetycznie? Rozwiewamy wątpliwości

para na kanapie
Zdrada – winne geny?/Istock.com
Podoba Ci
się ten artykuł?

To, że ludzie zdradzają, jest oczywiste, wszak zostało już udowodnione, że człowiek to gatunek poligamiczny. Ale komu zdrada przychodzi łatwiej – kobietom czy mężczyznom? I czy – z genetycznego punktu widzenia – mamy coś na swoje usprawiedliwienie?

Wierność w… sprayu

Nuda, złość, chęć podniesienia samooceny, udowodnienie sobie własnej siły lub poczucia wolności to częste przyczyny zdrady, ale wszystkie one sprowadzają się do jednej ogólnej. Głównym motorem niewierności jest poczucie braku, związane nie tylko z seksem. Zdrada jest przejawem niezgody na autentyczność sytuacji. Tu poniekąd odpowiedzialność mogą przejmować geny.

Mężczyźni posiadają gen V1aR zwany genem wierności. Zatem męska skłonność do zdrady po części jest predeterminowana genetycznie. Gen ten odpowiada za tworzenie w mózgu receptorów wazopresyny – hormonu monogamii. Występuje on w 17 wariantach. Liczy się liczba kopii tego genu oraz jego długość.

Im więcej kopii, tym „lepiej” dla wierności. Mężczyźni z dłuższą wersją tego genu są bardziej wrażliwi społecznie, co może gwarantować długi związek. Co ciekawe, mężczyzna może nie mieć tego genu w ogóle! W takiej sytuacji pomocna może się okazać oksytocyna w sprayu aplikowana… donosowo (sic!). Jest to hormon zaufania, który odpowiada m.in. za budowanie głębokich więzi między partnerami.

Niewierni genetycznie

Poza genem wierności jest jeszcze gen rozwiązłości, z tym że ten już tyczy się obu płci. Liberalne podejście osoby do wierności świadczy o tym, że zapewne występuje u niej gen DRD4 odpowiedzialny za produkcję dopaminy. Dopamina jest intensywnie wydzielana w mózgu podczas seksu i silnie uzależnia partnerów.

Po pewnym czasie trwania związku, na ogół po 3–4 latach, podczas kolejnych zbliżeń ilość dopaminy się zmniejsza, co powoduje szukanie nowych strzałów rozkoszy. Wtedy może się uaktywnić wersja 7R+ tego genu, silnie skorelowana ze zdradą. 50 proc. badanych obojga płci z wariantem tego genu przyznało się do popełnienia zdrady.

Dodatkowo sprawę komplikuje fakt, że zdrada kroczy dwiema drogami – krótszą, emocjonalną, i dłuższą, racjonalną. Jednorazowy skok w bok zazwyczaj wybiera drogę na skróty. To właśnie wtedy naprawdę można nie wiedzieć, jak to się stało, gdyż wszystko odbywa się w rejonach mózgu, które nie podlegają świadomej kontroli. Taki przypadkowy incydent psychologowie radzą zatrzymać w tajemnicy.

Winnemu powinien wystarczyć ciężar, jaki od tego momentu będzie dźwigał. Natomiast droga długa dodatkowo prowadzi poprzez korę przedczołową mózgu, związaną z przewidywaniem konsekwencji i planowaniem. Taki rodzaj zdrady jest całkowicie świadomy, narusza kwestie moralne i świadczy o poważnych problemach w związku.

Toksyczne związki

Zdrada – naturalna, acz… niezdrowa

Jak widać, zdrada nie jest trudna. Mamy ją w genach. Jest w nas zakorzeniona od zarania dziejów. Zupełnie jak u 95 proc. wszystkich ssaków. Wierność nie leży w naszej naturze, tym bardziej że zdrada, z ewolucyjnego punktu widzenia, bardzo się opłaca. Poligamia dla mężczyzny oznaczała możliwość spłodzenia większej liczby dzieci, a tym samym zadbania o przetrwanie gatunku poprzez przekazanie większej ilości swoich genów.

Wraz z rozwojem świadomości człowiek stał się monogamiczny. Mężczyzna, który wybierał się na dalekie polowania, zaprzestał konkurować o kobiety ze względu na oszczędność energii. Początkowo, w okresie zbieracko-łowieckim, kobietom to zupełnie nie przeszkadzało, gdyż były od mężczyzn niezależne. Wraz z rozwojem rolnictwa i hodowli zwierząt kobiety zostały podporządkowane mężczyźnie. W XII wieku znacznie surowiej karano za zdradę kobietę, bowiem gdy zdradziła, zakazywano jej powrotu do miasta, ale gdy ona została zdradzona przez męża, musiała przyjąć go do swego łoża, biorąc winę na siebie.

Podrzędna rola kobiety trwała wieki, budując stereotyp, według którego to mężczyzna zdradza częściej, ale również kobiety są ewolucyjnie uwarunkowane do doboru partnera o zdrowych genach, stąd często zdradzają swoich stałych partnerów. Dowiedziono, że w takich przypadkach orgazm z kochankiem przeżywają częściej i intensywniej, co zdecydowanie zwiększa szansę na zapłodnienie i posiadanie zdrowego potomstwa, mimo obecnej antykoncepcji.

Tkwi w tym wszystkim pewien paradoks. Podczas gdy ewolucja dba o przetrwanie gatunku, kochankowie przeciwnie. Mężczyźni, którzy zdradzają, są bardziej narażeni na dolegliwości kardiologiczne. Sam w sobie seks jest zdrowy, ale stres przed wyjawieniem tajemnicy i związany z koniecznością sprostania często młodszej kochance robi swoje. Niewierność mężczyzn jest przekazywana z ojca na syna, który potwierdzenia swojej atrakcyjności będzie szukał wśród wielu partnerek. Kobiety nie przejawiają takiego zachowania, a potwierdzenia swojej wartości szukają u jednego, stałego partnera.

Zdrada – domena wyższych sfer?

Wydaje się więc, że szala zdrady jednak przechyla się na niekorzyść mężczyzn. Tymczasem dr J. Lammers z Holandii uważa, że zdrada wynika z poczucia władzy związanego z zajmowaniem wysokiego stanowiska zawodowego. Twierdzi nawet, że jeśli osoba wysoko postawiona dotychczas nie zdradziła, to niebawem to zrobi. Niestety, ponieważ mężczyzn na wysokich szczeblach jest więcej, nie można jednoznacznie stwierdzić, która płeć częściej dopuszcza się zdrady.

Również w Polsce nie można raczej stwierdzić, kto zdradza częściej. Procent zdrad utrzymuje się na stałym poziomie od kilku lat, bo wzrasta… liczba singli, którzy nie inwestują w stałych partnerów, więc nie zdradzają. Dodatkowo ocenę utrudnia fakt, iż obie płcie, będące w stałych związkach, w badaniach starają się wpasować w panujące stereotypy – mężczyźni zawyżają liczbę podbojów, a kobiety zaniżają. Tak więc pozostaje mieć nadzieję, że gdy parter wkroczy na drogę zdrady, w porę z niej zawróci…

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

Podoba Ci
się ten artykuł?