Nie daj się nabrać na bio i eko. 5 rad dla tropicieli spożywczej ściemy
Producenci stosują najbardziej wyszukane triki, żebyśmy tylko kupili ich produkt. Coraz częściej możemy trafić na produkty żywnościowe, które tylko udają, że są bio i eko. Na co należy uważać, by nie dać się nabrać?
Bez cukru, bez glutenu, bez sensu
Najprostszym przykładem jest guma do żucia bez cukru, na którą nabraliśmy się już dobrych kilka lat temu. Wszyscy rzucili się na bezcukrowe gumy do żucia, które (o dziwo!) wciąż były bardzo słodkie. Dlaczego? Bo zamiast cukru w gumie do żucia znalazł się aspartam, przez część dietetyków uważany za gorszy niż zwykły cukier. Nie dajmy się również nabrać na hasło „bez glutenu”, zwłaszcza tam, gdzie gluten w ogóle nie występuje.
Ryż nie zawiera glutenu, więc napis na opakowaniu ryżu „nie zawiera glutenu” jest niepotrzebny. Podobnie jogurt naturalny, ser żółty, oliwa z oliwek czy dżem – nie zawierają glutenu, więc informowanie o tym na opakowaniu to zwykły trik marketingowy, który ma nam sugerować, że kupujemy „zdrową”, bo bezglutenową żywność.
Woskowane owoce i ekologiczne awokado
Jeśli jabłka błyszczą, jest to sygnał, że były woskowane. Dzięki temu są odporne na obicia, mogą dłużej leżeć w sklepie, nie zepsują się tak szybko. Ale przed spożyciem należy je starannie umyć pod bieżącą wodą. Dlatego jabłka lepiej kupować w małym warzywniaku niż hipermarkecie. Porozmawiajmy ze sprzedawcą i zapytajmy, skąd pochodzą. Wtedy będziemy wiedzieć, czy są na pewno polskie i niepryskane szkodliwą chemią.
Jabłka niestety należą do tych owoców, które łatwo chłoną pestycydy i wszelkie zanieczyszczenia. Za to najczystszym owocem jest awokado. Według amerykańskiej organizacji non profit zajmującej się ochroną zdrowia ludzkiego i środowiska – Environmental Working Group (EWG) – tylko 1 proc. spośród owoców awokado wykazuje zanieczyszczenia pestycydami. Jeśli więc widzimy w warzywniaku dwa razy droższe ekologiczne awokado, to płacimy jedynie za przymiotnik „eko”. Awokado można śmiało kupić w najtańszym dyskoncie i pozwolić mu w domu dojrzeć i odpowiednio zmięknąć.
Najłatwiej nabrać dzieci
Producenci żerują na nich bezlitośnie. Pewien popularny napój dla dzieci reklamowany był jako kakao. Jednak Komisja Etyki Reklamy uznała taką reklamę za wprowadzającą w błąd. Poza śladową ilością prawdziwego kakao w napoju dominował cukier, emulgatory i sztuczne aromaty. Producent zmienił nazwę na napój kakaowy. Warto też przyjrzeć się masłom orzechowym „dodającym energii” – ile tej energii pochodzi z orzechów, a ile z cukru.
Podobnie jest z większością mlecznych napojów dla dzieci. Producenci podkreślają, że zawierają wapń, a nie chwalą się tym, że znacznie więcej jest tam powodującego otyłość syropu glukozowo-fruktozowego. Dopóki nie przeczytamy listy składników, nie ufajmy reklamie, zwłaszcza skierowanej do dzieci.
Spiżarnia babuni
Bardziej wymyślni kreatorzy popytu, wykorzystujący modę na slow food, odwołują się do wiejskiego życia i babcinych przepisów. Nie słyszałam jeszcze, żeby czyjaś babcia zbiła fortunę na dżemie truskawkowym, ale widziałam kilka konfitur według receptury babci Krysi.
Tyle że po lekturze listy składników wygląda na to, że babcia Krysia nie mieszkała w wiejskiej chacie na Mazurach obok pola truskawek, tylko w laboratorium chemicznym produkującym głównie regulatory kwasowości. Tak więc babcia na etykiecie niczego nie gwarantuje.
Certyfikaty
Zwróćmy też uwagę na certyfikaty. Nie każdy zielony kolor to gwarancja wolnej od pestycydów żywności. W Unii Europejskiej od 2010 r. obowiązuje jeden symbol rolnictwa ekologicznego. To listek ułożony z gwiazdek unijnych (tzw. europejski liść) na zielonym prostokątnym tle.
Możemy też zaufać certyfikatowi wydawanemu przez niemieckie ministerstwo rolnictwa. To napis BIO z dopiskiem „nach EG-Oko-Verordnung” w zielonej ramce o kształcie sześciokąta. To jeden z najstarszych symboli i zarazem najbardziej rozpowszechnionych, zwłaszcza w niemieckich sieciach handlowych (obecnych również w Polsce). Rzadziej możemy spotkać amerykański certyfikat – zielono-biały napis USDA ORGANIC w okręgu.
Deklaracje producenta czasami mogą być po prostu obietnicami bez pokrycia, nastawionymi na zysk, a na pewno nie na zdrowie konsumentów. Dlatego trzeba czytać skład i dobrze obejrzeć opakowanie, zanim cokolwiek kupimy.
Polecamy
Naukowcy z Poznania stworzyli parówkę z ziemniaka. „Wygląda, pachnie i smakuje jak paróweczka”
Wyższe opłaty za marnowanie żywności. Resort rolnictwa szykuje zmiany. „Przepis obejmuje wszystkie placówki”
Czerwone złoto, lekarstwo na szkorbut i roślina nieśmiertelności
Mycie nie usuwa pestycydów z owoców. Naukowcy twierdzą, że jest tylko jeden sposób, by się ich skutecznie pozbyć
się ten artykuł?