Przejdź do treści

Sydney Sweeney o braku kobiecej solidarności: „Nie wiem, dlaczego zamiast podnosić się wzajemnie, ściągamy się w dół”

Sydney Sweeney- Hello Zdrowie
Sydney Sweeney uważa, że kobiety podcinają sobie na wzajem skrzydła Fot. Mert Alper Dervis/Anadolu via Getty Images
Podoba Ci
się ten artykuł?

Siostrzeństwo, kobieca solidarność, niewidzialna więź – określeń na budującą relację między kobietami jest sporo. Jednak zdaniem Sydney Sweeney, amerykańskiej aktorki znanej z takich produkcji jak „Euforia” czy „Biały Lotos”, to wszystko mit, zwłaszcza w Hollywood. „To bardzo przygnębiające, gdy widzi się, jak kobiety poniżają inne kobiety” – stwierdziła gorzko w najnowszym wywiadzie.

„Wszystko to jest całkowicie fałszywe”

Jak zauważa 27-letnia Sydney Sweeney w najnowszym wywiadzie dla „Vanity Fair”, sporo osób z branży filmowej głośno deklaruje, że utożsamia się z wartościami feministycznymi, jednak nie ma to nic wspólnego z prawdą.

 „Cała nasza branża opowiada o tym, jak to wspieramy się nawzajem, a kobiety wzmacniają pozycję innych kobiet. Wszystko to jest całkowicie fałszywe, jest przykrywką dla mówienia za plecami okropnych bzdur. To bardzo przygnębiające, gdy widzi się, jak kobiety poniżają inne kobiety. Szczególnie, gdy dotyczy to osób wpływowych, odnoszących sukcesy, które próbują krytykować i dyskredytować pracę młodych talentów” – stwierdziła gorzko aktorka w wywiadzie dla prestiżowego magazynu.

Hollywood od lat deklaruje walkę o równouprawnienie kobiet, jednak rzeczywistość wygląda inaczej. Choć obserwuje się pewien postęp, tempo zmian jest bardzo wolne. Raport Annenberg Inclusion Initiative z sierpnia ubiegłego roku pokazuje, że kobiety stanowią zaledwie 12 proc. reżyserów i nieco ponad 15 proc. scenarzystów największych dochodowych filmów. Na ekranie sytuacja nie jest lepsza – kobiety to jedynie 32 proc. mówiących dialogi postaci.

Aktorka uważa, że hollywoodzkie zapewnienia o feminizmie i siostrzeństwie to pusta retoryka, pozbawiona realnego działania.

Co sprawia, że między kobietami dzieje się tak źle? Zdaniem Sydney Sweeney jedną z przyczyn jest błędne przekonanie o konieczności rywalizacji: walka o zasoby ma być drogą do osiągnięcia sukcesu zawodowego.

„Są badania potwierdzające teorię, zgodnie z którą wiele z nas wierzy, że tylko jedna kobieta może znaleźć się na szczycie. Panuje wśród nas poczucie, że należy walczyć między sobą o tę pozycję” – mówi Sweeney w wywiadzie.

 „Wciąż próbuję to rozgryźć”

W dalszej części wypowiedzi aktorka otworzyła się na temat osobistych doświadczeń.

„Nie wiem, dlaczego zamiast podnosić się wzajemnie, ściągamy się nawzajem w dół. Wciąż próbuję to rozgryźć. Czasem zastanawiam się, czemu jestem wciąż atakowana, mimo że po prostu robię swoje, najlepiej jak potrafię”.

Najprawdopodobniej ta gorzka refleksja nawiązuje do przykrego, umniejszającego jej talent komentarza „koleżanki” z branży.

 „Kompletnie nie rozumiem fenomenu tej dziewczyny. Nie jest ładna i nie potrafi grać. Dlaczego wszyscy się nią zachwycają?” – powiedziała kiedyś o Sydney Sweeney 81-letnia producentka Carol Baum, członkini Amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej.

Mimo iż Carol Baum w późniejszej wypowiedzi stwierdziła, że żałuje swoich słów, zarzucono jej mizoginizm.

źródło: Variety, PAP

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

Podoba Ci
się ten artykuł?