Przejdź do treści

Samolot odleciał bez pasażera z niepełnosprawnością. Pan Tomasz usłyszał: „trzeba było się pilnować”

Lotnisko w Gdańsku- Hello Zdrowie
Tomasz usłyszał, że ma usiąść w pobliżu bramki i czekać na asystenta źródło: Adobe Stock
Podoba Ci
się ten artykuł?

Pan Tomasz, mieszkaniec Wielkiej Brytanii, chciał wrócić z Gdańska do Bristolu. Jako że jest osobą z niepełnosprawnością, obsługa lotniska kazała mu czekać na asystenta, który pomoże mu wejść na pokład. Nikt jednak się nie zjawił. „Zacząłem błagać, aby mnie jeszcze wpuścić na pokład samolotu, który widziałem przez szyby” – opisuje. 

„Usłyszałem: trzeba było się pilnować”

Pan Tomasz przykrą sytuację, która mu się przydarzyła w pierwszym dniu lipca, opisał w liście wysłanym do serwisu trojmiasto.pl. Z jego relacji wynika, że kupił bilet na przelot liniami Ryanair z Gdańska do Bristolu w Wielkiej Brytanii. Przy zakupie biletu mężczyzna zaznaczył opcję pomocy asystenta przy dotarciu na pokład. Na lotnisku stawił się z dwugodzinnym wyprzedzeniem. Jako że czuł się dobrze, poinformował ustnie obsługę, że nie potrzebuje jednak pomocy asystenta. Kiedy już kierował się rękawem do samolotu, pracownica lotniska sprawdzająca kartę pokładową, kazała mu zawrócić.

„Wyświetlił jej się komunikat o zgłoszonej prośbie pomocy w dotarciu do gate’u wylotowego. Wytłumaczyłem, że nie potrzebuję pomocy przy wejściu do samolotu, ale pani z obsługi zaproponowała mi taką pomoc, na co przystałem” — opisuje mężczyzna z niepełnosprawnością.

Pan Tomasz usłyszał, że ma usiąść w pobliżu bramki i czekać na asystenta, ale nikt się nie zjawił. Nagle bramka została zamknięta. Pan Tomasz zaczął się denerwować, bo ostatni pasażerowie już weszli i zbliżała się godzina wylotu.

Zacząłem błagać, aby mnie jeszcze wpuścić na pokład samolotu, który widziałem przez szyby. Jednakże stanowczo zostałem doprowadzony do Punktu Obsługi Klienta, gdzie prawie z uśmiechem na twarzy szefowa tego punktu poinformowała, że dzisiaj to już nie polecę, trzeba było się pilnować” – relacjonuje w liście.

Obsługa zaproponowała panu Tomaszowi wylot następnego dnia z Poznania albo kolejny z Gdańska dopiero 4 lipca.

„Poprosiłem jeszcze o konfrontację z panią, która zawróciła mnie z rękawa już po procedurze boardingu. Pani ta potwierdziła moją relację i stwierdziła, że to ja nie dopilnowałem wejścia na pokład” — podkreślił mężczyzna w liście.

Pan Tomasz twierdzi, że tym samym musiał zapłacić kolejne 100 funtów (ok. 500 zł) za następny lot.

Chłopcy ciągną wózek rehabilitacyjny, na którym siedzi ich kolega z niepełnosprawnością- Hello Zdrowie

„Pasażer się spóźnił”

Linie lotnicze, z którymi kontaktował się serwis Trójmiasto, nie poczuwają się do winy. Przewoźnik za to zdarzenie obarcza odpowiedzialnością pana Tomasza.

„Ten pasażer nie stawił się przy bramce do wejścia na pokład i spóźnił się na lot z Gdańska do Bristolu 1 lipca. Każdy pasażer ma obowiązek stawić się przy bramce wejściowej przed jej zamknięciem, zgodnie z opisem na karcie pokładowej. Gdyby pasażer ten zgłosił się do wejścia na pokład przed jego zamknięciem, wsiadłby na pokład samolotu lecącego z Gdańska do Bristolu” — przekazał rzecznik Ryanaira.

Źródło: trojmiasto.pl

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

Podoba Ci
się ten artykuł?