„Nadal są osoby, które wzdrygają się, gdy słyszą: ‘ubóstwo menstruacyjne’. Dla nich już sam okres jest abstrakcyjny, a co dopiero problem z nim związany” – mówi Emilia Kaczmarek z Akcji Menstruacja
Niemal jedna na sześć dziewcząt w Polsce opuściła zajęcia lekcyjne podczas miesiączki z powodu braku dostępu do artykułów higienicznych – wynika z najnowszych z badań przeprowadzonych na zlecenie marki Always. Ubóstwo menstruacyjne to nie jest jedynie abstrakcyjny termin, w Polsce problem dotyka 15 procent dziewcząt. Nie wiadomo, jaka jest jego skala wśród dorosłych kobiet. Szkocja jako pierwszy kraj na świecie postanowiła zapewnić wszystkim kobietom dostęp do bezpłatnych środków higienicznych. O tym, czy to dobry ruch, rozmawiamy z Emilią Kaczmarek z Akcji Menstruacja.
Ewelina Kaczmarczyk: Decyzja, którą podjęła Szkocja, jest twoim zdaniem słuszna? Darmowe podpaski i tampony powinny być dostępne dla wszystkich kobiet?
Emilia Kaczmarek: Uważam, że kobiety zagrożone wykluczeniem ze względu na sytuację ekonomiczną czy zdrowie, powinny mieć dostęp do darmowych podpasek. Żeby nie musiały się martwić chociaż tą jedną rzeczą. Mam na myśli osoby, które potrzebują wsparcia od państwa, a tego wsparcia nie otrzymują – na przykład więźniarki, dziewczyny z domów dziecka, kobiety w trudnej sytuacji materialnej.
Jedna na pięć Szkotek doświadczyła ubóstwa menstruacyjnego. Jaka jest skala tego problemu na świecie?
Według danych UNICEF i WHO około 500 milionów kobiet boryka się z ubóstwem menstruacyjnym. 130 mln dziewczynek na całym świecie opuszcza lekcje z powodu menstruacji. W Kenii jedna na dziesięć uczennic nie chodzi wtedy do szkoły. W wielu kulturach kobiety w czasie okresu uważane są za nieczyste. Nie można ich dotykać, mówi się, że sprowadzają złe duchy na dom. Często muszą się ukrywać nawet przed rodziną. W Afryce większość kobiet nawet nie zna podpasek. A jeśli znają, to i tak nie stać ich na nie. Pracownicy służby medycznej w Kamerunie podkreślają, że to obecnie jeden z najbardziej palących problemów w ich kraju.
Zrobiłyście zbiórkę na kubeczki menstruacyjne, które trafiły do kobiet w Kamerunie. Domyślam się, że to tylko kropla w morzu potrzeb.
Kiedy zaczęłyśmy rozmawiać z tymi kobietami o okresie, to okazało się, że mają świetny kontakt ze swoim ciałem, znają jego potrzeby związane z okresem. Ale z drugiej za podpaskę często służy im skrawek materiału i nie wiedzą, że może być inaczej. Dla nich naturalne jest to, że podczas miesiączki muszą nosić czarne ubrania, żeby nie mieć plam. Wiedzą, że trzeba wtedy zrezygnować z aktywności fizycznej. Kiedy dziewczyny z UW, które są na misji w Kamerunie, zaczęły dawać im kubeczki, cieszyły się, że będą mogły biegać. Ale też z tego, że zaczną nosić jasne sukienki. Rozczuliło mnie to, bo to taka prozaiczna potrzeba i niektórym mogłaby się wydawać bzdurna, ale to jest przecież ważne. Żeby się mogły poczuć tak, jak chcą. Każdego dnia w miesiącu.
W Azji chyba nie jest lepiej?
Bardzo niepokojące głosy docierają z Indii i Nepalu. Wiele kobiet w czasie okresu żyje tam w odosobnieniu. Często są wyganiane do chatek menstruacyjnych, w których nie ma ogrzewania, sanitariatu. Ostatnio jedna z nich zmarła, ponieważ chciała rozpalić ognisko, żeby się ogrzać w nocy, i udusiła się dymem. Chociaż przez prawo takie chatki są już zakazane, to w tych kręgach kulturowych wciąż jest to uznawane za normalne. Nikt się nie przejmuje obostrzeniami rządu.
Jak sobie radzą podczas okresu kobiety, które nie mają dostępu do podstawowych środków higienicznych?
Bardzo różnie. Od używania kawałków starego materiału, przez wykorzystywanie strusich piór i skóry koźlęcej, po wykopywanie dołów w ziemi i spędzanie w nim nocy, żeby nie zaplamić łóżka. Dla mnie najbardziej wstrząsającym przykładem jest skóra koźlęca. To musi być naprawdę bardzo uciążliwe, a do tego niebezpieczne dla zdrowia. Bo przecież ona nie jest nawet obrobiona i w żaden sposób zdezynfekowana.
W Polsce ciężko o jakiekolwiek statystyki dotyczące ubóstwa menstruacyjnego.
Tak. W Polsce mamy tylko jedno badanie, ale jest całkiem świeże. Marka Always przeprowadziła akcję o nazwie #AkcjaDonacja, mającą na celu pomoc dziewczynom, które zmagają się z ubóstwem menstruacyjnym. Z badań wynika, że jedna na sześć uczennic w Polsce nie chodzi do szkoły z powodu braku pieniędzy na odpowiednie podpaski. Nie jest to jednak duże, dokładne badanie i nie obejmuje skali całego problemu. Jest więc co robić.
”Nadal większość dziewczyn jest wychowywana w przekonaniu, że o okresie głośno się nie mówi. To jest błędne koło”
Okres to wciąż temat tabu?
Owszem. Nadal są osoby, które wstydzą się kupować podpaski, wstydzą się o nich rozmawiać. Są osoby, które wzdrygają się, gdy słyszą: „ubóstwo menstruacyjne”. Bo dla nich już sam okres jest abstrakcyjny, a co dopiero problem z nim związany. Ale też młode kobiety nie radzą sobie z komunikowaniem swoich potrzeb. Jeśli uczennice zaczęłyby chodzić do pielęgniarki i mówić: „W domu jest taka sytuacja. Tata mi nie daje pieniędzy na podpaski”, to ta pielęgniarka musiałaby coś z tym zrobić. Ale nadal większość dziewczyn jest wychowywana w przekonaniu, że o okresie głośno się nie mówi. To jest błędne koło.
Jakim kobietom pomagacie? Głównie tym w wieku szkolnym czy też starszym?
Przede wszystkim zajmujemy się dorosłymi kobietami. Do tej pory były to: uchodźczynie, samotne matki i podopieczne Centrum Praw Kobiet. Pomagamy też kobietom, które napisały do nas i opowiedziały nam swoją historię, bo poruszyło je to, co robimy.
Która z nich najbardziej zapadła ci w pamięć?
Historia wychowanki domu dziecka. Julia napisała do nas, że ma 30 złotych kieszonkowego miesięcznie i składają się z koleżanką na tampony, ponieważ kiedy powiedziały wychowawcy, że zamiast tanich podpasek, które obcierają, chciałyby używać tamponów, żeby czuć się bardziej komfortowo, stwierdził, że nie ma takiej potrzeby. Więc praktycznie jedyne pieniądze, jakie mają, wydają na tampony. To jest dla mnie absurdalne, bo one są pod opieką państwa i dom dziecka powinien im zapewnić chociaż minimum godnego życia.
Czyli wy rozumiecie ubóstwo menstruacyjne również w ten sposób? Nie tylko jako całkowity brak pieniędzy na podpaski czy tampony.
Oczywiście. Takie przypadki też wliczamy w ubóstwo menstruacyjne, ponieważ to, że dziewczyna musi używać najsłabszej jakości podpasek zamiast tamponów, dzięki którym czułaby się bardziej komfortowo i mogłaby normalnie funkcjonować w czasie okresu, jest naszym zdaniem równie dyskryminujące. Taka dziewczyna nie może się czuć godnie, zachowywać swobodnie. Nie może być taka, jaka chciałaby być i robić tego, na co ma ochotę. Miesiączka jest dla niej ograniczeniem, a chodzi o to, żeby tak nie było.
Myślę, że często jest też tak, że pieniędzy nie brakuje, ale przeznacza się je na inne potrzeby. Kiedyś pewna dziewczyna powiedziała mi, że jej młodsza siostra zawsze przyjeżdżała do niej, gdy miała okres i prosiła o podpaski. Bo ich ojciec wydawał pieniądze tylko na swoje przyjemności.
Tutaj ubóstwo menstruacyjne wynikało z przemocy ekonomicznej, też zdarzają się takie sytuacje. Czasem brakuje również rozsądnego gospodarowania pieniędzmi czy wyobraźni. Facetowi może się wydawać, że nie ma potrzeby wydawać „dychy” na paczkę podpasek, skoro może kupić takie marki własnej Lidla czy Biedronki za 2 zł. A to jest przecież różnica.
Ważne jest też to, że każda z nas okres przechodzi inaczej. Moim zdaniem bardzo złym zjawiskiem jest ciągłe porównywanie. Gdy ogłaszamy naszą akcję w mediach, to od razu pojawiają się głosy: „Przecież ja na okres zużywam pięć sztuk podpasek. O czym wy w ogóle mówicie? Skąd te liczby?”. A przecież wszystkie jesteśmy inne – nasze ciało, fizjologia. Powinnyśmy zdawać sobie z tego sprawę i dostosowywać środki higieny do konkretnych kobiet, a nie tego, jak nam się wydaje.
Podoba Ci się ten artykuł?
Powiązane tematy:
Polecamy
„Klej na skrzydełkach podpasek zamarza i nie trzyma, a tampon z aplikatorem zamienia się w lodowaty szpikulec”. Jak przechodzi się okres na Grenlandii?
Fazy cyklu miesiączkowego – wszystko, co musisz o nich wiedzieć
Higiena podczas miesiączki – przegląd dostępnych możliwości
Wszystko, co musisz wiedzieć o cyklu miesiączkowym
się ten artykuł?