Kierowca autobusu z Gdańska pomógł odnaleźć zaginionego mężczyznę. „Wiedziałem, że nie mogę go tak zostawić”
O tym, że bohaterowie są wśród nas, udowadnia historia pana Przemysława Kloca, kierowcy autobusu z Gdańska. Podczas przerwy w pracy spotkał starszego mężczyznę, który, jak się okazało, był osobą zaginioną. Jego zachowanie wzbudziło czujność pana Przemka, który zareagował we wzorowy sposób i bardzo prawdopodobne, że dzięki temu udało się uniknąć tragedii .„Jesteśmy dumni z naszej załogi” – podkreślają przedstawiciele Gdańskich Autobusów i Tramwajów.
„Powtarzał, że nie chce robić problemu, ale przyjął zaproszenie”
Tę rozgrzewającą serca historię możemy przeczytać na oficjalnej stronie Gdańskich Autobusów i Tramwajów. Do niecodziennej sytuacji doszło kilka dni temu wczesnym wieczorem. Jak czytamy, Przemysław Kloc, kierowca autobusu, udał się właśnie na przerwę do dyspozytorni. Po drodze spotkał mężczyznę, który spytał go o drogę. Kierowca odpowiedział mu, ale miał przeczucie, że coś tu jest nie tak.
„Mężczyzna, starszy pan, w moim odczuciu sprawiał wrażenie zagubionego. Zwyczajnie poczułem, że pomimo udzielonej informacji, może nie dotrzeć do celu” – relacjonuje pan Przemek. „Wiedziałem, że nie mogę go tak zostawić. Było zimno. Zaprosiłem go do pojazdu, żeby się ogrzał. Powtarzał, że nie chce robić problemu, ale przyjął zaproszenie”
Tego samego dnia kierowca słyszał przez radiotelefon, że policja szuka pewnego mężczyzny. Skojarzył, że może chodzić o tego właśnie przechodnia, którym się zajął. Dopytywał mężczyznę, czy na pewno się nie zgubił.
„Zaprzeczał, mówił, że wyszedł tylko na spacer i wszystko jest w porządku” – kontynuuje opowieść.
Okazało się, że starszy pan nie ma telefonu, więc kontakt z bliskimi jest niemożliwy. Wtedy już był niemal pewien, że trzeba mu pomóc. Skontaktował się z dyspozytorem, a potem z policją. Tym samym upewnił się, że to właśnie ten mężczyzna jest poszukiwany jako osoba zaginiona.
„Chciałem, żeby ta cała sytuacja była w tym wszystkim dla niego jak najmniej stresująca”
Na przyjazd służb czekali w autobusie.
„Komunikacja była trochę utrudniona, bo pan – jak okazało się podczas naszej rozmowy – pochodzi z Ukrainy. Obawiałem się, że nie był w stanie w pełni zrozumieć mojej telefonicznej rozmowy z policją i niespodziewany przyjazd służb, i całe to zamieszanie, może wywołać jego zdenerwowanie. Dlatego spokojnie tłumaczyłem, że bliscy się o niego niepokoją i go szukają, i niebawem pojawią się policjanci, którzy bezpiecznie odwiozą go do domu. Chciałem, żeby ta cała sytuacja była w tym wszystkim dla niego jak najmniej stresująca” – opowiada pan Przemek.
Z uśmiechem dodał, że rozmawiali, a głównym tematem był finał mundialu, który się wtedy rozgrywał. Starszy pan spokojnie czekał na przyjazd policji. Kiedy wsiadł do radiowozu, uśmiechnął się i pomachał panu Przemkowi na pożegnanie.
„Jesteśmy dumni z naszej załogi” – podkreślili przedstawiciele GAiT, którzy w swoich mediach społecznościowych opisali tę przywracającą wiarę w ludzkość historię.
Rozwiń
źródło:gait.pl
Zobacz także
„Pomaganie nie wymaga od nas 100 proc. zaangażowania i nawet drobne, ale regularnie wsparcie może robić wielką różnicę” – o mądrej dobroczynności mówi Anna Kamińska, psycholożka społeczna
„Chciałbym, żebyśmy nauczyli się udzielać sobie wsparcia. Byśmy byli nastawieni na słuchanie, a nie tylko słyszenie” – mówi Daniel Dziewit, autor książki o osobach dotkniętych samobójstwem
Polecamy
W Ministerstwie ds. Samotności króluje język zdrobnień. Je się tu obiadki i pije kapuczinko. Może to sposób na zmiękczenie nie tylko słów, ale też rzeczywistości
Jakub Ćwiek, pisarz z Głuchołaz, przeznaczy pieniądze ze sprzedaży swojej książki na powodzian. „To był odruch”
Dzieci próbowały przeprawić się przez wezbraną rzekę. Utknęły na drzewie. Strażacy apelują: ”Nie ryzykujcie!”
„To, co mnie w 1997 roku zdumiało, to nieprawdopodobna wręcz solidarność ludzi. Wrocław pokazał całej Polsce, że fali powodziowej można się przeciwstawić”
się ten artykuł?