Czarna słodycz, tajemnica włoskiej księżniczki i piemonckie złoto
Pasta, oliwa, ocet balsamiczny czy sery to oczywiście włoskie pewniaki. Praktycznie każdy region ma charakterystyczne tylko dla siebie przysmaki i kosmetyki. W gąszczu włoskich różności wyszperałyśmy trzy specjały, które na pewno przypomną wam wakacje w tym kraju.
Wakacje bez pamiątek? To nie w naszym stylu. Wszyscy doskonale znamy to uczucie ekscytacji podczas oglądania drobiazgów o nieznanej nam stylistyce, oczywiście chcielibyśmy je kupić i zabrać do domu, by przypominały nam atmosferę i urodę poznanych miejsc. W naszym wakacyjnym cyklu zaproponujemy wam pamiątki szczególne, które rdzennym mieszkańcom pomagają w poprawie zdrowia, urody i dobrego samopoczucia.
Cukierki z lukrecji na gardło
Choć zazwyczaj kojarzymy lukrecję ze słodkościami, we Włoszech czy Francji roślina ta jest raczej uważana za lekarstwo. Włoskie mamy dają cukierki z lukrecją dzieciom, które skarżą się na ból gardła czy dolegliwości żołądkowe.
Lukrecja to roślina wieloletnia z rodziny bobowatych znana z leczniczych właściwości od starożytności. Kawałki korzenia, bo przez wiele stuleci właśnie w tej postaci stosowano lukrecję, były obowiązkowym wyposażeniem apteczki rzymskich żołnierzy, by chronić przed infekcjami. Swoją drogą, tradycja ta przetrwała do początku ub. wieku, korzenie lukrecji dostawali od medyka żołnierze walczący w czasie I wojny światowej. Sam sposób produkcji cukierków z lukrecji został opracowany przez brytyjskiego aptekarza Georga Dunhilla w połowie XVIII wieku i szybko rozpowszechnił się w Europie.
Dzięki zawartym w korzeniach saponinom, fitosterolom, cholinie i solom mineralnym lukrecja ma lekko palący, korzenny smak podobny do anyżu. Słodkość, podobno aż 50 razy większą od cukru, zawdzięcza glicyryzynie.
Wśród licznych właściwości lukrecji na pierwszy plan wysuwają się przeciwzapalne i przeciwbakteryjne – lukrecję poleca się w chorobach wrzodowych, zwłaszcza w zakażeniu Helicobacter Pylori. Odnotowano też lekkie działanie moczopędne i przeczyszczające.
Lukrecja nieznacznie podnosi ciśnienie krwi, więc napar czy kilka cukierków nikomu nie powinny zaszkodzić, jednak kurację lukrecją w ilościach medycznych warto skonsultować z lekarzem. Warto też wiedzieć, że w cukierkach i żelkach, które w ogromnej obfitości wzorów znajdziemy w wielu sklepach, samej lukrecji jest ledwie kilka procent.
W Kalabrii, uważanej za ojczyznę lukrecji, w sklepach z pamiątkami widziałam suszony, pocięty na małe kawałki korzeń lukrecji idealny do zrobienia odwaru (1-2 łyżki gotujemy przez 10-15 minut a następnie zostawiamy pod przykryciem do przestudzenia). Można go pić w kilku porcjach przez cały dzień a także wykorzystać jako tonik, ponieważ może poprawić stan skóry i dobrze wpłynie na trudno gojące się rany, czy nawet na przebarwienia. We Włoszech popularny jest likier z lukrecji, znajdziemy też lukrecjowe sosy, czarne czekolady a nawet szampony do włosów.
Neroli – tajemnica pewnej księżniczki
Neroli to olejek eteryczny pozyskiwany z kwiatów gorzkiej pomarańczy. Odmiana Citrus aurantium uprawiana była w basenie morza Śródziemnego już w X wieku, obecnie we Włoszech z jej hodowli słynie Sewilla. Co ciekawe, gorzkie i orzeźwiające owoce rzadko są zjadane na surowo, robi się z nich raczej marmoladę i likier.
Nazwa olejku pochodzi od XVII-wiecznej włoskiej księżniczki Anne Marie Orsini de Nerola, która stosowała go zamiast perfum, zachwycając się intensywnym, słodkim, kwiatowym zapachem. Dodawała jego kropelki do kąpieli, kropiła nim swoje ubrania i papeterie. Obecnie produkcja olejku nie jest już owiana tajemnicą – na litr potrzeba aż 1000 kg kwiatów (!), które zbiera się ręcznie i poddaje destylacji.
Olejek nadal dodawany jest do perfum, ma także swoje miejsce w kosmetyce. Znajdziemy go w kremach przeciwzmarszczkowych i odżywczych, bo wykazuje właściwości regeneracyjne i nawilżające. Może pomóc każdemu rodzajowi skóry, także trądzikowej (ponieważ łagodzi podrażnienia) i naczynkowej, którą łagodnie rozjaśnia.
Aromaterapeuci doceniają działanie uspokajające i relaksujące olejku neroli. Promuje się go jako sposób na stres i napięcie nerwowe. Od pomarańczy olejek dostał przede wszystkim antyoksydanty, antocyjany i sporą ilość witamin: C, A, P i B12. Dodaje się go do toników i żeli pod prysznic, ponieważ świetnie oczyszcza i odświeża. Uważa się też, że jest niezastąpiony na dolegliwości związane z menopauzą. Włoszki biorą kilka kropel na ból głowy, używają go także do masażu. Oczywiście, tak jak u XVII-wiecznej księżniczki, już jedna kropelka za uchem czy na przegubach rąk skutecznie zastąpi perfumy.
We Włoszech warto szukać oryginalnego olejku, najlepiej w małej destylarni. Trzeba liczyć się z tym, że nie będzie to tania pamiątka. Niestety rynek zalewają podróbki.
Złoto Piemontu – olej z orzechów laskowych
Ten położony na północy region Włoch usiany jest nie tylko winnicami, ale także plantacjami orzecha laskowego. Włosi śmieją się, że dzięki nim zasłużenie dzierżą miano ojczyzny Nutelli. Olej z orzechów laskowych wyjątkowo ceniony jest w medycynie i kosmetologii, ponieważ zawiera masę nienasyconych kwasów tłuszczowych, zwłaszcza omega-9, a także bogatą reprezentację witamin A, E, C i B oraz aminokwasów i minerałów. Oryginalny olejek jest tak nasycony składnikami odżywczymi, że wystarczy parę kropel, by zobaczyć efekty. Wspiera przede wszystkim cerę tłustą ze względu na swoje działanie ściągające i regulujące wydzielanie sebum.
Olej z orzechów laskowych ma wiele właściwości zdrowotnych. Od wieków pomaga w leczeniu chorób układu krążenia, wpływa na unormowanie ciśnienia krwi, obniża ryzyko rozwoju miażdżycy i choroby zakrzepowej. Poleca się go także przy zaburzeniach poziomu cholesterolu, ponieważ może pomóc w redukcji stężenia LDL. Zdrowy tłuszcz z orzechów poprawia pracę mózgu, pomaga w koncentracji, redukuje stres. We włoskiej medycynie ludowej olejkiem z orzechów laskowych naciera się plecy i klatkę piersiową w stanach przeziębienia. Nie ma obawy, że zatłuścimy ubrania – masażyści uważają ten olej za „suchy”, ponieważ w całości wnika w skórę. Warto też „naolejować” nim suche i zniszczone włosy a nawet brwi i rzęsy, ponieważ obecny w jego składzie skwalen wzmacnia cebulki.
Olej z orzechów laskowych warto zabrać też do kuchni i dodawać do sałatek czy past na zimno. Podgrzewany traci swoje cenne właściwości i jest zwyczajnie niesmaczny.
Polecamy
„Paszport do długowieczności” – nowy trend w podróżowaniu. „Wakacje w 2025 roku będą czymś więcej niż tylko relaksem”
Babcia, córka i wnuczka – w Kinie Żeglarz mieszkają za ekranem. Jak Beatlesi. „Żyjemy i pracujemy w naszym ‘kontrolowanym chaosie’”
Czerwone złoto, lekarstwo na szkorbut i roślina nieśmiertelności
Boski nektar, owoc biblijnego drzewa i fenicka sól
się ten artykuł?