Koniec hygge, czas na wabi-sabi. Niedoskonałe jest piękne!
Wabi-sabi to japońska filozofia, która kocha wszystko, co nieidealne, naturalne, podniszczone i z przeszłością. Innymi słowy – prawdziwe. To także sztuka akceptacji tego, co dostajemy od życia.
Niedoskonałe jest piękne
Ukochana filiżanka z wyszczerbionym uszkiem, szary dres, który lata świetności dawno ma już za sobą, a i tak jest ulubionym (i najwygodniejszym!) elementem twojej garderoby – wabi-sabi na piedestale stawia wszystko, co niedoskonałe. Ta starożytna filozofia wywodzi się z Chin i na początku była ważnym elementem buddyzmu zen, jednak jej największy rozwój miał miejsce w Japonii. Jej nazwa w luźnym tłumaczeniu oznacza „piękno w niedoskonałości”.
Japońscy myśliciele i członkowie rodziny królewskiej właśnie w akceptowaniu słabości i ułomności widzieli drogę do oświecenia, co wydaje się nie do pomyślenia w naszych skoncentrowanych na sukcesie i nieustannym rozwoju czasach.
Wabi-sabi, czyli jest dobrze tak, jak jest
W czasach, gdy kanony piękna wyznaczają filtry na Instagramie, w pracy kieruje nami żądza kolejnych awansów i zer na koncie, a z powodu wyśrubowanych standardów w związkach coraz więcej z nas pozostaje singlami, wabi-sabi pozwala wrzucić na luz. Sednem tej filozofii jest poczucie wdzięczności za to, co już masz. I nic więcej! Jesteś w porządku taka, jaka jesteś, a to, co posiadasz, jest wystarczające – mówi ten japoński system mądrości. Nie musisz na siłę dążyć do zmiany swojego stanu posiadania, poprawy wyglądu, sprawności fizycznej czy intelektualnej. Baza, którą już dysponujesz, wystarczy, byś mogła być szczęśliwa. Jeśli więc trawa jest dla ciebie zawsze bardziej zielona po drugiej stronie płotu, czas zmienić nastawienie. Era wabi-sabi nadchodzi.
Przedmioty, które mają duszę
Wabi-sabi celebruje to, co naturalne, a przez to prawdziwe. Ponad wszystko stawia autentyczność. Bliskie jest jej umiłowanie prostoty i skromności, w myśl zasady, że nie potrzebujesz wiele. Ceni kontakt z naturą. Tę japońską filozofię możesz wprowadzić w życie na wielu poziomach. Wyznacza ona m.in. świadomą konsumpcję. Według wabi-sabi najlepiej jest kupować jak najmniej. Jeśli już to robisz, zamiast shoppingu w centrum handlowym wybierz wizytę w second handzie czy na wyprzedaży garażowej. Stare, lekko zniszczone przedmioty „z duszą” są kwintesencją stylu wabi-sabi. Staje się też on coraz bardziej obecny w świecie wzornictwa i wystroju wnętrz. Dom to miejsce, w którym odpoczywamy, jak więc powinien być urządzony? Prosto i skromnie, z naciskiem na naturalne kolory, tkaniny i faktury. W cenie jest rzemiosło i wszystko, co przyjemne w dotyku. Meble koniecznie muszą być drewniane, za to niekoniecznie z katalogu znanej szwedzkiej firmy. To raczej komoda po babci zestawiona z łóżkiem zbitym z palet – z przeszłością i po przejściach. W minimalistycznych, neutralnych wnętrzach lepiej się też odpoczywa i łatwiej złapać kontakt z samym sobą, co z kolei łatwo zagłuszyć krzykliwym designem.
Wabi-sabi to także jedzenie, któremu nie przyświeca narcystyczna idea food porn. Jest pyszne i odżywcze, mimo że przygotowane z kilku najprostszych składników i niekoniecznie efektowne. Podane na starym talerzu, który być może kiedyś pękł na pół i trzeba było go skleić, za to kryje w sobie historie kilku pokoleń.
Nowy kanon piękna
Wabi-sabi staje też w opozycji do panujących obecnie kanonów piękna. Zmarszczki? Są piękne, w końcu to wspomnienie naszych uśmiechów. Konturowanie twarzy makijażem? Wabi-sabi wpisuje się raczej w #nomakeupmovement, celebrując naturalność. Jesteś piękna taka, jaka jesteś, bo jedyna w swoim rodzaju, zaś wszelkie niedoskonałości tylko dodają ci charakteru i uroku. Zamiast kompleksów i wiecznego poczucia, że naszemu ciału daleko jest do ideału, wabi-sabi staje zaś ramię w ramię z ciałopozytywnością. A to oznacza m.in. koniec z góry przegranej walki z cellulitem czy rozstępami. Wiele z nas z pewnością odetchnie z ulgą.
Podobnie trening. Wabi-sabi za nic ma zdjęcia „przed i po” ilustrujące postępy w rzeźbieniu ciała, bicie kolejnych rekordów czy wysiłek tak intensywny, że przez to powodujący kontuzje. Ćwiczenia mają dawać radość i wzmacniać ciało, a przy tym mu nie szkodzić. Ponieważ trend wabi-sabi czerpie z natury, bliższe są mu bieganie w deszczu po lesie czy gra w zbijaka na plaży niż jogging na bieżni na siłowni. Warto przy tym wybierać aktywność, w której nie musimy być mistrzami (choć oczywiście powinna jednocześnie dawać nam przyjemność). Możemy być niezgrabni, możemy w trakcie treningu potykać się i upadać, grunt, by towarzyszyła temu kupa śmiechu. Bo wabi-sabi to kwintesencja radości z życia takiego, jakie ono jest.
Polecamy
Andie MacDowell o nierealnych standardach piękna: „Jestem za stara, by się głodzić”
„Teraz radzę sobie o wiele lepiej”. Amanda Bynes po latach zmagań z problemami zdrowia psychicznego stara się wrócić do formy
Tysiące nagich osób na moście Story Bridge. „Wszyscy jesteśmy tacy sami”
Pamela Anderson o rezygnacji z makijażu: „Zaczęłam zdawać sobie sprawę, że czuję się świetnie jako ja”. Nakłoniła Drew Barrymore do zdjęcia doczepów na wizji
się ten artykuł?