„Zawsze umiałam się dobrze odnaleźć w rolach kobiet pogubionych” – mówi aktorka Agata Moszumańska
– Czuję bardzo mocne wsparcie kobiet i siłę relacji, które tworzymy. To mi daje moc, dlatego chciałabym więcej pracować z kobietami – mówi aktorka Agata Moszumańska, bohaterka filmu „Radiostory”, z którą rozmawiamy o dawnych i współczesnych rolach kobiecych, Polsce lat dziewięćdziesiątych, a także o sile, marzeniach oraz pragnieniach kobiet.
Ewa Podsiadły-Natorska: Kim jest twoja bohaterka?
Agata Moszumańska: W filmie „Radiostory” gram Kaśkę. Poznajemy ją, kiedy jest kelnerką. Robi to, co musi, a nie to, co chciałaby robić. Jest świadoma swojej siły i swoich możliwości, ale nie potrafi się odnaleźć w ówczesnym świecie. Poszukuje swojego miejsca i celu. I nadchodzi moment przełomowy: radio.
Po przeczytaniu scenariusza „poczułaś” Kaśkę? Łatwo było wejść w tę rolę?
Przede wszystkim Kaśka jest ode mnie młodsza, choć jej wiek nie jest w filmie jasno określony. Ale tak ją sobie wyobrażałam. Uruchomiłam więc w sobie „młodzieńcze poszukiwania”. Ona jest jednocześnie zagubiona w świecie, ale też pełna wewnętrznej siły – ja w jej wieku byłam taka sama. W scenariuszu była to studentka, lecz kiedy reżyser Maciek Hydr wiedział już, że to ja zagram Kaśkę, zmodyfikował nieco scenariusz (Agata Moszumańska urodziła się w 1983 roku – przyp. red.). Szukanie tej postaci w sobie było dla mnie ciekawym doświadczeniem aktorskim. Dobrze było sobie przypomnieć dawną siebie.
W jaki sposób przygotowywałaś się do roli?
Bardzo dużo rozmawiałam z reżyserem. Maciek chciał, żeby to wszystko dla mnie i dla widzów było proste, prowadzone delikatnie i świeżo.
Akcja filmu „Radiostory” rozgrywa się w 1991 roku. Mamy Polskę niedługo po upadku komunizmu, nastaje nowa rzeczywistość. Jak według ciebie zmieniły się od tamtego czasu role kobiece?
To bardzo ciekawe pytanie. Na początku lat dziewięćdziesiątych Polki i Polacy zderzyli się z nowym światem, w którym musieli się odnaleźć, nauczyć się korzystać z nowych możliwości i dokonywać właściwych wyborów. Ten film miał być opowieścią o mężczyznach, a okazało się, że bez kobiet ta opowieść nie miałaby sensu. Przecież one też stanęły wtedy przed nowymi rolami. Głównym bohaterem „Radiostory” jest mężczyzna – Waldemar grany przez Piotra Głowackiego, który przyjeżdża do Polski ze Szwecji. Ma pomył na siebie, spotyka Kaśkę i ją w to angażuje. Okazuje się, że ona ma w tej historii swoją własną rolę do odegrania, własną historię do przeżycia.
”Dużo mówi się o sile kobiet. Moim zdaniem fantastyczne jest to, że wspieramy się nawzajem. Osobiście silnie czuję wsparcie kobiet, które mnie otaczają”
Zakładają rozgłośnię radiową.
Tak, pierwszą prywatną rozgłośnię. Waldemar miał o Polsce swoje wyobrażenie i plany. Kaśka z kolei w pracy w radiu odkrywa swoją pasję. Jako aktorce zależało mi szczególnie na tym, by pokazać jej radość z tego, że jej się udało – ale też determinację, odwagę oraz uczciwość wobec siebie, żeby robić to, czego chce i w co wierzy. Nie wszystko, co robi moja bohaterka, jest przez otoczenie mile widziane i akceptowane. Ale Kaśka idzie po swoje, jest zdeterminowana, autentyczna i nie daje się wsadzić w żadne ramy. Moim zdaniem jest bohaterką bardzo współczesną, biorąc pod uwagę model kobiety przedstawiany w filmach np. Władysława Pasikowskiego, które powstawały w latach, w których dzieje się akcja naszego filmu; Kaśka jest absolutnie podmiotem, a nie przedmiotem w tej historii.
Teraz jest nam łatwiej iść po swoje i spełniać marzenia?
Trochę tak, ale myślę, że wiele zależy od indywidualnych predyspozycji danej osoby. Wczoraj bardzo długo rozmyślałam właśnie o tym, jak wielką Kaśka wykazała się odwagą i jak w filmie stopniowo kiełkuje w niej radość z odnalezienia swojego miejsca.
Ma chwile zawahania?
Ma, ale krótkie. A czy teraz nam, kobietom jest łatwiej? Na pewno mamy więcej możliwości, ale to nie jest równoznaczne z tym, że jest nam łatwiej. Niektórzy mają to wszystko w sobie, od razu, inni muszą wykonać ogromną pracę, żeby pozbyć się lęków i obaw, aby sięgnąć po to, na czym im zależy, w czym są dobrzy.
Na pewno środowisko, w jakim żyjemy, ma ogromne znaczenie.
To też, ale wiesz, o czym jeszcze myślę? Teraz dużo mówi się o sile kobiet. Moim zdaniem fantastyczne jest to, że wspieramy się nawzajem. Osobiście silnie czuję wsparcie kobiet, które mnie otaczają. To wspaniałe, że możemy być razem i wspólnie pokonywać lęki i się wzajemnie mobilizować. Zastanawiam się, co powiedziałaby moja mama, gdybym ją o to zapytała. Co wtedy czuła, jakie miała troski i marzenia? Być może okazałoby się, że takie same jak ja i Kaśka. Tylko świat był inny.
Mówisz, że to miał być film o mężczyznach. Jak reagują na Kaśkę i na to, co robi?
Moja bohaterka jest silna, napotyka trudności, ale się nie poddaje. Trudno przejść obok niej obojętnie, nie zauważyć jej siły. Mężczyźni, którzy mają z nią do czynienia, szybko zdają sobie sprawę, że to nie jest dziewczyna, z którą pójdzie im łatwo. Można sobie wyobrażać, że „zajmie się domem”, ale to raczej nie wypali. Myślę, że dlatego mają do niej taką słabość.
”To, że zawsze były i są kobiety kochające swoją pracę, realizujące się w niej bardziej niż w domu, które nie pragną zakładać rodziny ani mieć dzieci, się nie zmienia. Przecież jesteśmy różne, od zawsze”
W filmie Kaśka i Waldemar zbliżają się do siebie, budzi się między nimi uczucie. Miłość wtedy i dziś była i jest inna? Zmieniła się?
Teoretycznie wydaje się, że mnóstwo rzeczy się zmieniło. Kobiety mogą więcej, śmielej się o to upominają. Mogłoby się więc wydawać, że i relacje się zmieniły. Moim zdaniem zmieniło się to, że mężczyźni stanęli dziś przed wyzwaniem, żeby tym zmianom sprostać. A dziewczyny już wtedy walczyły o siebie, widać to także w naszym filmie. Tylko dziś jesteśmy już na etapie, w którym sporo wywalczyłyśmy.
Kaśka spełnia się w pracy. Czyż nie jest tak samo ze współczesnymi kobietami? Praca bywa dla nas spełnieniem, wybawieniem, ale też ucieczką, np. od trudów macierzyństwa.
Oczywiście. To, że zawsze były i są kobiety kochające swoją pracę, realizujące się w niej bardziej niż w domu, które nie pragną zakładać rodziny ani mieć dzieci, się nie zmienia. Przecież jesteśmy różne, od zawsze.
„Nowa Polska” w waszym filmie rozczarowuje.
Rozczarowuje przede wszystkim Waldemara. On spodziewał się innej rzeczywistości po powrocie do kraju i upadku komunizmu. Natomiast inni bohaterowie w nowych realiach odnajdują się świetnie.
Wróćmy do ciebie. Jakie role kobiece gra ci się najlepiej?
Często o tym myślę. Wspomniałam, jak ważne jest dla mnie wsparcie innych kobiet i relacje, jakie się między nami budują. To mi daje dużo siły, dlatego bardzo bym chciała więcej pracować z kobietami – w teatrze i w filmie. A jeśli chodzi o role, które gra mi się najlepiej, to zawsze dobrze się odnajdywałam w rolach kobiet pogubionych. Ale jestem otwarta na poszukiwania.
A twoje marzenie?
Mam ich wiele, choć niekoniecznie związanych z filmem czy teatrem. Tutaj wolę odkrywać. Już samo pojawienie się w moim życiu tego filmu było dla mnie dużą niespodzianką. Jestem teraz w punkcie przełomowym, bo zrezygnowałam z etatu w teatrze – co zbiegło się z premierą „Radiostory” – i zaczęłam robić mnóstwo nowych rzeczy. Można więc powiedzieć, że ten film to prezent dla mnie na koniec dotychczasowego etapu lub na nowy początek
„Radiostory”, opis filmu: rok 1991, w Polsce panuje euforia po upadku komunizmu. Do rodzinnego Gdańska, po latach emigracji w Szwecji, wraca Waldemar (Piotr Głowacki). Chce rozkręcić własny biznes, w końcu zapuścić korzenie i znaleźć miłość. Niestety „nowa Polska” rozczarowuje. Krajową gospodarką rządzą dziki kapitalizm i wolna amerykanka, na ulicach króluje ortalion, wszyscy palą papierosy, a największym dobrem jest magnetowid VHS. Waldemar nie chce się jednak poddać. Z pomocą znajomej – Kaśki (Agata Moszumańska) – uruchamia pierwsze na Wybrzeżu prywatne radio. Jacek z Kaśką są szczęśliwi i pełni nadziei. Uczucie, które rodzi się między nimi, dodaje im skrzydeł. Nowa rozgłośnia szybko zdobywa serca słuchaczy, ale i… niechęć Słomińskiego (Bogdan Kalus), dyrektora lokalnej stacji, dla którego pojęcie konkurencji do tej pory nie istniało. Premiera 16 czerwca
Zobacz także
„Brak feminatywów spycha kobiety ze społecznego krajobrazu” – uważają twórczynie projektu FemaleSwitcher
„Chcą pokazać, że są dobrymi matkami, a nie „karierowiczkami”. Oto dlaczego te kobiety mają więcej obowiązków domowych
„Coraz więcej kobiet wychodzi z cienia”. O społecznym nakazie samopoświęcania rozmawiamy z psycholożką Anną Mochnaczewską-Kałasą
Polecamy
Irakijscy szyici chcą obniżyć wiek zgody na ślub dla dziewczynek do 9 lat. Aktywiści: „To gwałt na dzieciach”
Agata Młynarska nazwała Andrzeja Sołtysika „patriarchalnym dziadem”. „Czasem warto powiedzieć, co się myśli”
„To nowy rozdział w długim marszu po równość”. Jest projekt ustawy o związkach partnerskich
Elizabeth Gilbert: „Kobiety, które nie mają dzieci i męża, żyją dłużej niż mężatki z dziećmi. Mają więcej pieniędzy, są zdrowsze”
się ten artykuł?