„Weekend w lesie wzmacnia układ odpornościowy na cały miesiąc. Przychodzisz i jesteś, a las cię wspiera” – mówi Maria Hawranek
– Osoby bardziej racjonalne czasem potrzebują argumentów, by poddać się takim trywialnym czynnościom, jak pójście do lasu na bardzo powolny spacer, który prowadzi donikąd. Ale niektórym wystarczy intuicyjna wiedza, że to ich uspokaja na wielu poziomach. Najważniejsze chyba jednak jest to, że niezależnie od tego, czy wierzysz w działanie lasu, czy nie, poczytasz o jego właściwościach, czy nie, i tak na ciebie zadziała – mówi Maria Hawranek, przewodniczka kąpieli leśnych „Mech i wdech”.
Agnieszka Łopatowska: Jak wygląda kąpiel leśna?
Maria Hawranek: Gdybyś przyszła do mnie na kąpiel leśną, spotkałybyśmy się we wcześniej umówionym miejscu i opowiedziałabym ci krótko, jak będzie wyglądał nasz spacer. Że pokonamy dystans około półtora kilometra w ciągu mniej więcej dwóch godzin, co daje wyobrażenie o tempie, w jakim podczas takiego spaceru się poruszamy. Że w tym czasie zaproponuję ci różne ćwiczenia, które są nieobowiązkowe, ale jeśli zdecydujesz się z nich skorzystać, pomogą ci wejść w głębszy kontakt z lasem czy inną formą przyrody, w jakiej się znajdziemy, bo równie dobrze możemy ją odbyć w parku czy nad morzem. Las jest jednak optymalny z wielu powodów.
Jakich?
Koncepcja kąpieli leśnych zrodziła się w latach 80. w Japonii – kraju, którego ponad połowa porośnięta jest lasami. Japończycy doszli do wniosku, że przebywanie w lesie zrobi dobrze na głowę i ciało osobom, które od lat mieszkają w miastach, są bardzo zestresowane i przebodźcowane życiem miejskim i technologiami. Poszli za intuicją, że bycie w lesie relaksuje. Od tamtej pory przeprowadzono dziesiątki badań na całym świecie, które ukazują kojący wpływ natury, a szczególnie lasu. Doktor Qing Li, guru kąpieli leśnych, autor bestsellerowej książki „Shinrin-yoku. Sztuka i teoria kąpieli leśnych” zbadał, co dzieje się z ludzkim układem odpornościowym w lesie, a szczególnie pochylił się nad komórkami natural killers, naturalnymi zabójcami, których misją jest wykrywanie komórek uszkodzonych przez wirusy, patogeny czy nowotwory. W jednym z eksperymentów zabrał uczestników do lasu na weekend. Nocowali w nim, a przez trzy dni prowadził im kąpiele, czyli uważne, medytacyjne spacery. W efekcie liczba komórek natural killers u większości wzrosła o 50 procent, a efekt zwiększonej ich liczby utrzymywał się nawet miesiąc później. Czyli weekend w lesie wzmacnia układ odpornościowy na cały miesiąc.
Las buduje też naszą odporność na inne sposoby. Jest w nim dużo fitoncydów, substancji, których rośliny używają do komunikacji między sobą i obrony – drzewa wydzielają je na przykład, by przekazać sobie informacje o szkodniku, który się pojawił na jednym z nich. Fitoncydy mają działanie bakterio- i wirusobójcze. W czasie spaceru wdychamy je i w ten sposób wzmacniamy układ oddechowy. W glebie, nie tylko leśnej, ale i w ogródku czy na działce, znajduje się bakteria Mycobacterium vaccae, która ma udowodnione działanie antydepresyjne i przeciwlękowe. Więc kopanie w ziemi, szczególnie wiosną i latem, kiedy jest jej najwięcej w ściółce i glebie, nie tylko relaksuje umysł, ale fizjologicznie wspiera nasze dobre samopoczucie.
Jedną z moich ulubionych supermocy lasu jest to, że obniża ciśnienie osobom, które mają wysokie, a tym z niskim ciśnieniem je podwyższa. Nikt nie wie, czemu się tak dzieje, ale badania potwierdzają zmiany tych wskaźników. Osoby bardziej racjonalne czasem potrzebują argumentów, by poddać się takim trywialnym czynnościom, jak pójście do lasu na bardzo powolny spacer, który prowadzi donikąd. Ale niektórym wystarczy intuicyjna wiedza, że to ich uspokaja na wielu poziomach. Najważniejsze chyba jednak jest to, że niezależnie od tego, czy wierzysz w działanie lasu, czy nie, poczytasz o jego właściwościach, czy nie, i tak na ciebie zadziała.
Co dzieje się później?
Proponuję ćwiczenia, które pozwalają się w tym lesie osadzić, uziemić, usłyszeć go i poczuć wszystkimi zmysłami. Pomagają uzyskać stan pełnej obecności. Wyciszamy lub w ogóle wyłączamy telefony, żeby skupić się na tym doświadczeniu i nie sprawdzać co chwilę, co się dzieje w świecie. Po każdym ćwiczeniu spotykamy się w kręgu, jednej z najlepszych i pewnie najstarszych form spotkań ludzkich. W kręgu wszyscy się widzimy, obowiązuje prosta zasada: mówi tylko jedna osoba, pozostałe jej słuchają, nie wchodzą w słowo, nie dopowiadają. Każdy może się dzielić tym, czym chce – wrażeniami, obserwacjami, refleksjami, również ciszą. Jeśli ktoś nie ma ochoty mówić przez dwie godziny, jest to totalnie w porządku. Najczęściej jednak uczestnicy dokonują małych odkryć, przeżywają zaskakujące zachwyty i przyjemnie im o tym innym opowiedzieć.
”Kąpiel leśna, jak każda tego typu praktyka, którą wykonujesz regularnie, skutkuje większą obecnością we własnym życiu. Jest jedną z dróg, które pomagają do niej dążyć, podobnie jak joga, medytacja czy praktyka duchowa w ramach jakiejś religii”
Podasz proszę przykład ćwiczenia?
Od jednego z nich zaczęło się moje słuchanie świata. Przeprowadziłam kiedyś wywiad z Gordonem Hemptonem, dźwiękowcem, który nagrywa odgłosy przyrody na całym świecie dla największych stacji dokumentalnych. Rozmawiałam z nim o ciszy, czym w ogóle jest i że w zasadzie jest na wyginięciu. Kiedy zastanawiałam się, jak zacząć tego świata słuchać, zaproponował mi ćwiczenie, które później, niezależnie, poznałam na kursie przewodników kąpieli leśnych. Zazwyczaj proponuję je na początku kąpieli.
Zamknij oczy, wtedy łatwiej się skupić na bodźcu dobiegającym do jednego zmysłu. Jeśli z jakiegoś powodu nie lubisz mieć zamkniętych oczu, nie musisz tego robić. Spróbuj usłyszeć najdalszy od ciebie dźwięk, a potem ten, który jest najbliższy twojego ciała. Gdy już to zrobisz, spróbuj usłyszeć wszystko to, co rozciąga się pomiędzy nimi, całą przestrzeń dźwiękową, która cię otacza. Nie każdy usłyszy to samo. Jedni skupią się na szumie liści, inni na trelach ptaków, jeszcze inni na odległym silniku samolotu. Zależnie od pory roku, miejsca, czasu, ale też własnych predyspozycji.
O czym rozmawia się podczas kąpieli?
Czasami dzielimy się właśnie takimi prostymi obserwacjami. A niekiedy okazuje się, że ten czas na różne aktywności, które proponuję, to pierwszy od dawna czas, jaki masz dla siebie – nie dla pracy, nie dla rodziny, nie na załatwianie spraw, i przychodzą w nim do ciebie różne refleksje, niekoniecznie związane z lasem. Na przykład: „kiedy ostatni raz siedziałam i mogłam sobie popatrzeć na pająka, który plecie pajęczynę?”, albo: „czuję taki spokój, chcę to wpleść w moją codzienność”. Moja rola jako przewodniczki polega na zapewnieniu pewnych ram kąpieli i przeprowadzeniu wszystkich bezpiecznie tak, żeby wiedzieli, gdzie mają iść i nie musieli się tym martwić. Żeby mogli oddać się temu, co się dzieje, zupełnie i bez stresów. Jesteśmy, jak to świetnie określiła jedna z moich koleżanek z kursu, akuszerkami radości. Choć oczywiście nie zawsze jest tylko radośnie, czasem przychodzą smutki, czasem wzruszenia.
Wszyscy mogą wziąć udział w kąpielach leśnych?
Tak! I to zachwyca mnie w tej praktyce, że nie ma żadnych ograniczeń, jest w istocie naprawdę demokratyczna. Możesz zrobić kąpiel leśną dla dzieciaków, tylko musi w niej być więcej aktywności, żeby się nie znudziły. Możesz przygotować kąpiel dla emerytów, którzy mają ograniczoną mobilność, i poprowadzić ją w parku, gdzie są utwardzone ścieżki, zaproponować im ćwiczenia, które nie wymagają żadnego wysiłku. Przychodzą do mnie zarówno ludzie, którzy nie lubią chodzić do lasu, ale postanowili się przełamać, jak i ci, którzy regularnie chodzą w góry, są w kontakcie z przyrodą, ale są ciekawi, jak mogą go pogłębić. Kąpiel leśna, jak każda tego typu praktyka, którą wykonujesz regularnie, skutkuje większą obecnością we własnym życiu. Jest jedną z dróg, które pomagają do niej dążyć, podobnie jak joga, medytacja czy praktyka duchowa w ramach jakiejś religii.
W lesie jest to o tyle proste, że możesz do niego wejść w każdej chwili, nie musisz mieć przygotowania, praktyki, sprawnego ciała. Przychodzisz i jesteś, a las cię wspiera. Nie musisz też wkładać dużego wysiłku w skupienie, jak na przykład podczas medytacji, do której siadasz w pokoju, kiedy uspokojenie myśli bywa wyzwaniem. W lesie dzieje się to jakoś tak naturalnie, po prostu. Dla mnie ważne w praktyce kąpieli leśnej jest też to, że nie tylko wzmacnia nasz dobrostan, ale również uwrażliwia na przyrodę, jej piękno, jej rozkład, złożoność ekosystemów, które tworzy, i potrzebę ich ochrony. To wydaje mi się kluczowe w kontekście katastrofy klimatycznej, która wydarza się na naszych oczach.
”Jedną z moich ulubionych supermocy lasu jest to, że obniża ciśnienie osobom, które mają wysokie, a tym z niskim ciśnieniem je podwyższa. Nikt nie wie, czemu się tak dzieje, ale badania potwierdzają zmiany tych wskaźników”
Przydają się do tego jakieś sprzęty?
Proponuję, żeby wziąć ze sobą coś, na czym można usiąść albo się położyć. Bo bywa, że masz po prostu ochotę walnąć się na mchu, a jest dla ciebie zbyt wilgotno. Choć nie wszystkim to przeszkadza – w czerwcu w Cieszynie poprowadziłam kąpiel w deszczu i była wspaniała, ku zaskoczeniu nas wszystkich. W sezonie kleszczowo-komarowym warto mieć jakiś środek przeciw owadom, by uniknąć nieprzyjemnej niespodzianki po powrocie albo po prostu ukoić swój lęk z tym związany. Dobrze mieć coś do picia, buty, które mogą się ubrudzić i nie będzie ich żal. Zresztą wiele osób często odczuwa chęć pójścia boso. Czasem pierwszy raz w życiu ściągają buty w lesie i z zaskoczeniem odkrywają, jak bardzo jest miękki, że stopa nie boli, kiedy się po nim chodzi. Jest to bardzo przyjemne, wyzwalające, a do tego działa jak naturalny masaż.
Są jakieś rodzaje lasu, w których będziemy czuć się najlepiej, albo jakieś, które mogą zaburzyć nasze funkcjonowanie?
Najlepiej być w lesie, który jest jak najmniej naruszony przez człowieka. Niestety w Europie jest ich już bardzo mało. Ale kąpiele leśne można robić w każdym lesie, ja prowadzę najczęściej w Krakowie w lesie podmiejskim, do którego można dojechać rowerem i autobusem. Im więcej różnych gatunków w nim rośnie, tym lepiej, im więcej jest starego drewna, które się rozkłada, również, bo wówczas jest obecnych dużo sprzyjających nam bakterii i grzybów, taki las jest też po prostu ciekawszy. Nawet jeśli gdzieś tam wzdłuż biegnie autostrada, a nad nami przeleci helikopter, raczej nie będzie to miało większego znaczenia. Ale jeśli trafisz do lasu, w którym trwa wycinka drzew, kąpiel na pewno cię nie zrelaksuje, wręcz przeciwnie. Warto więc zdroworozsądkowo wybrać miejsce. Przypominam, że może to być też miejski park, który mijasz po drodze do domu. A w ponury dzień możesz wykąpać się w towarzystwie twoich roślin na balkonie czy parapecie.
Da się połączyć kąpiel leśną z grzybobraniem?
Tak, ale żeby było kąpielowo, warto na chwilę przestać zbierać grzyby i wykonać ćwiczenie, w którym zwraca się uwagę na przykład na to, jak różne są gatunki grzybów, nie tylko te jadalne. I np. dać sobie takie zadanie, by różnymi zmysłami poznać grzyba, który cię zafascynuje. Obejrzeć go z różnych stron i perspektyw, powąchać, dotknąć. Szukając grzybów, które możesz zjeść, masz bardzo jasny cel, na którym się skupiasz. A warto zobaczyć, jaką grzyby tworzą wspaniałą społeczność, ile ich w lesie jest, w jak różnych formach. Później możesz zbierać dalej te, po które przyszłaś.
Zajmujesz się też masażem hawajskim lomi lomi. Jest jakoś połączony z kąpielami leśnymi, czy to zupełnie inna praktyka?
Inaczej trafiłam do jednej i drugiej praktyki i są dość odległe, ale widzę rzeczy, które je łączą. Na przykład uczucie spokoju, które pojawia się w trakcie i po tych doświadczeniach. Zmysłowa obecność w swoim ciele, przywołanie do tego, co się z tobą dzieje, przyzwolenie na przeżywanie różnych emocji. Mam marzenie, żeby kiedyś połączyć obie te praktyki w ramach swoistego rytuału. Latem, w pięknym przyrodniczo miejscu, zrobić masaż, a później zabrać na kąpiel leśną. Myślę, że to mogłoby być bardzo ożywcze.
Maria Hawranek – niezależna reporterka, absolwentka Polskiej Szkoły Reportażu. Wspólnie z Szymonem Opryszkiem wydała książki „Tańczymy już tylko w Zaduszki” i „Wyhoduj sobie wolność”, prowadzą też serwis IntoAmericas.com. W 2021 roku opublikowała książkę o alternatywnych szkołach w Polsce „Szkoły, do których chce się chodzić”. Jest autorką podcastu „Do ucha”, przewodniczką kąpieli leśnych „Mech i wdech”, praktykuje też masaż hawajski lomi lomi.
Zobacz także
„Nie idziemy do lasu zwiedzać, tylko wziąć w nim udział”. O wielkiej mocy lasoterapii mówi psychiatra i ekoterapeutka Katarzyna Simonienko
„Las uczy nas otwartości na to, co przynosi los”. O terapii lasem opowiada Małgorzata Anna Charyton
„Takie historie dzieją się cały czas, tylko Odra jest na tyle dużą rzeką, że udało jej się przedrzeć do opinii publicznej” – mówi hydrolog i przyrodnik Piotr Bednarek
Podoba Ci się ten artykuł?
Powiązane tematy:
Polecamy
Filip Cembala: „Komu z nas nie brakuje ulgi w czasach zadyszki wszelakiej?”
„Zjawiska klimatyczne coraz częściej odbierają życie i środki do życia”. Naukowcy wyliczają, na ile sposobów może nas zabić globalne ocieplenie
Paulina Hojka o noszeniu ubrań po zmarłych: “Myślę, że żaden nieboszczyk się nie obrazi”
Kontrowersyjna marka modowa wkracza na uczelnie. Paulina Górska: „Nie mieści mi się to w głowie”
się ten artykuł?