Wakacje z dzieckiem w ciągu roku szkolnego? Resort edukacji mówi stanowcze „nie!”
Katarzyna Lubnauer, wiceministra resortu edukacji, była niedawno gościną Radia Zet. Na antenie stacji zajęła stanowisko wobec rodzinnych wyjazdów z uczniami odbywających się w roku szkolnym. Ten trend staje się coraz bardziej popularny w Polsce. „W wielu krajach mamy taką sytuację, że jeśli rodzic chciałby wyjechać z dzieckiem na wakacje w ciągu roku szkolnego, to mogą go nawet zatrzymać na lotnisku” – zauważyła.
„Nieusprawiedliwione nieobecności to zazwyczaj wagary”
Nauczycielka sprawdza obecność: Kasia jest?
Dzieci (chórem): Nieee, Kasia w Paryżu.
Dalej: Krzyś jest?
Dzieci: Nieee, Krzyś dziś miał właśnie wracać z Norwegii.
Nauczycielka: A Piotrek jest?
Dzieci: Nieee, Piotrek właśnie pojechał z rodzicami do Bułgarii.
To nie fikcja, ale wycinek z lekcji jednej z olsztyńskich szkół. Zjawisko zabierania dzieci na wakacje w trakcie roku szkolnego przybiera na sile. Zwiększyło się ono wyraźnie po pandemii COVID-19. Dla rodziców na pewno taki wyjazd jest atrakcyjny z uwagi na to, że poza sezonem jest taniej i mniej tłoczno. Jednak nauczyciele, jak i dyrektorzy szkół zaniepokojeni są tym trendem. Na alarm bije też resort edukacji.
Jak stwierdziła w rozmowie z Radiem Zet Katarzyna Lubnauer, rodzice uczniów „traktują szkołę jako miejsce, gdzie dziecko może chodzić albo może nie chodzić”.
Zabranie dziecka na wakacje w czasie, kiedy trwają klasówki, sprawdziany i realizacja programu nauczania, odbywa się u nas bezkarnie. Jak zauważa wiceministra, dzieje się to dlatego że w Polsce obowiązek szkolny nie jest egzekwowany tak, jak powinien.
„W wielu krajach mamy taką sytuację, że jeśli rodzic chciałby wyjechać z dzieckiem na wakacje w ciągu roku szkolnego, to mogą go nawet zatrzymać na lotnisku” – porównała.
Polityczka podkreśliła, że wakacyjne podróże powinny odbywać się wtedy, kiedy dzieci mają wolne. Dodała także, że uczniowie w Polsce nie ponoszą konsekwencji za liczne nieobecności. Brak promocji do następnej klasy jest dopiero przy nieobecnościach z zajęć wynoszących powyżej 50 proc.
„W polskiej szkole nieobecności dzieli się na te usprawiedliwione i nieusprawiedliwione. Dziecko jednak nie musi przynosić zaświadczeń od lekarza, wystarczy informacja od rodziców, że jest chore lub przypadek losowy sprawił, że nie mogło iść do szkoły. Nieusprawiedliwione to zazwyczaj wagary”
Polityczka przypomina o obowiązku szkolnym, który dotyczy dzieci od 7. roku życia i trwa do ukończenia szkoły podstawowej, ale nie dłużej niż do 18. roku życia. Rodzice, którzy ignorują obowiązek szkolny, mogą otrzymać pisemne upomnienie, a nawet karę pieniężną.
Zdaniem polityczki, na takich wyjazdach najbardziej cierpią uczniowie. Nieobecności odbijają się negatywnie, doprowadzają do zaległości i zaburzają ich codzienny rytm funkcjonowania.
Co myślisz o karach za "wagary z dzieckiem"?
Kary pieniężne albo więzienie
A jak to wygląda w innych krajach Europy? W Szwecji uczniowie mogą opuścić maksymalnie 10 dni zajęć w roku szkolnym z powodów osobistych (innych niż choroba), ale muszą uzyskać wcześniejsze zezwolenie szkoły. Bez tego rodzice poniosą karą finansową.
W Wielkiej Brytanii, opuszczenie 5 lub więcej dni szkolnych bez usprawiedliwienia może skutkować karą finansową w wysokości 60 funtów (około 300 zł) za dzień. Od sierpnia mandat wzrośnie do 80 funtów. Nieuiszczenie mandatu w terminie grozi jego wzrostem do 2,5 tys. funtów i karą pozbawienia wolności.
W Holandii, kara za nieusprawiedliwioną nieobecność wynosi 100 euro za dzień.
W Niemczech system kar jest ustalany dla każdego landu osobno. Najwyższe kary wynoszą około 2,5 tys. euro. Dodatkowo policja kontroluje lotniska i sprawdza czy dzieci nie wyjeżdżają na wakacje w czasie roku szkolnego.
źródła: Radio Zet, Euronews
Zobacz także
„Edukacja domowa działa, kiedy dziecko jest twoim partnerem w tej układance i jest traktowane poważnie” – mówi Olga Śmierzewska, ucząca w domu trójkę swoich dzieci
Nie tylko mydło do rąk i papier toaletowy, ale także podpaski. Resort edukacji zadba o łazienkowy komfort polskich uczniów
Nie chcą płacić na własne dzieci. Zadłużenie alimentacyjne Polaków jest największe w historii
Polecamy
„Mam wspomnienie strasznego pragnienia”. Pokolenie 30- i 40-latków o tym, czego brakowało im w szkole
Babcia, córka i wnuczka – w Kinie Żeglarz mieszkają za ekranem. Jak Beatlesi. „Żyjemy i pracujemy w naszym ‘kontrolowanym chaosie’”
Wojtek Sawicki o nowym filmie Disneya: „Rzeczy, których nie spodziewałem się dożyć”
„Ten pan już tak ma” – słyszały uczennice zgłaszające nauczycielom molestowanie ze strony wuefisty
się ten artykuł?