Przejdź do treści

Lekarka rodzinna o pandemii w Polsce: niektórzy mają tak dużo pacjentów pod opieką, że nie mają czasu na załatwienie potrzeb fizjologicznych

Tekst o pracy lekarzy rodzinnych podczas pandemii. Na zdjęciu: Osoba w białym garniturze i niebieskich rękawiczkach - HelloZdrowie
Lekarze o pandemii / istock
Podoba Ci
się ten artykuł?

Chociaż pandemia koronawirusa wcale się nie zakończyła, a codziennie niemal na całym świecie pojawiają się nowe zakażenia, wielu osobom wydaje się, że koronawirus jest fikcją. W sieci nie brakuje osób hejtujących chorobę. „Osoby chorujące na covida lub po jego przechorowaniu przepełnione są strachem przed znajomymi, którzy kpią z tej choroby, podważają sens dystansu społecznego, naśmiewają się z ludzi w maskach, wykrzykują o 'koronaściemie’ i 'koronahisterii’„ – pisze Jadwiga Kłapa-Zarecka, lekarka rodzinna. 

Praca lekarzy w pandemii

„Ostatnio prawie codziennie rozmawiam z kimś ze znajomych chorych na COVID-19. Spośród ludzi w domach, część przechodzi go w miarę łagodnie, część czuje się jak w grypie, część czuje się, jakby umierali. Ci w szpitalu często nie mają siły na rozmowę, ale do momentu, kiedy nie lądują pod respiratorem w śpiączce farmakologicznej, raczej są w stanie odpisać, czy pogadać przez telefon. Kilku znajomych zmarło. Przed nami druga fala….” – tak zaczyna się post Jadwigi Kłapy-Zareckiej, lekarki rodzinnej. 

Kobieta dodaje, że jako lekarz rodzinny, miała sporo obowiązków od początku pandemii.

„Najpierw przeplatane licznymi teleporadami wizyty osobiste w niepełnym zabezpieczeniu z duszą na ramieniu (POZ-ty nie otrzymały dotąd „kombinezonów”, musimy nadal radzić sobie sami), od czasu do czasu wizyty domowe, czy stwierdzanie zgonu, potem doszły szczepienia i bilanse” – czytamy w poście lekarki.

Kłapa-Zarecka dodaje, że cały czas stara się być dostępna dla swoich pacjentów. Zdaje sobie bowiem sprawę z przeładowanych SOR-ów i licznych komplikacji pandemicznych w szpitalach.

„Staram się więc ogarniać co się da ambulatoryjnie. Tak samo pracują koledzy i koleżanki lekarze, pielęgniarki, ratownicy, rejestratorki, itd. w innych POZ. Niektórzy mają tak dużą populację pacjentów pod opieką, że nie mają czasu na załatwienie potrzeb fizjologicznych, pracują po godzinach, itd.” – pisze.

Empatia

Jadwiga Kłapa-Zarecka pisze dalej:

„Dziwnie człowiek się czuje, gdy na Facebooku natrafia na wyśmiewające pandemię posty albo kłamstwa na temat ochrony zdrowia. Dziwnie też się czyta krytykę teleporad, bo jakby nie było, dzięki tej nowej formie można pomóc znacznie większej liczbie osób w ciągu dnia. Ale nie o tym dzisiaj. Chcę dziś powiedzieć kilka słów o empatii….”

I dodaje, że osoby chorujące na COVID-19 lub po jego przechorowaniu przepełnione są strachem. Ale nie przed śmiercią, nie przed powikłaniami, a strachem przed ludźmi. Przed znajomymi, którzy kpią z tej choroby, podważają sens dystansu społecznego, naśmiewają się z ludzi w maskach, wykrzykują o „koronaściemie” i „koronahisterii”.

„Moi drodzy. Zadbajmy razem o spokój i odrobinę szacunku wobec tych naszych znajomych, którzy znaleźli się w tarapatach, którzy stracili bliskich, albo ciężko przechodzą wirusa, albo tych, którzy przechodzą go łagodnie, ale mieszkają z osobą z grupy ryzyka. Albo tych, którzy z powodu już nie wydolnego systemu (co dopiero będzie w drugiej fali?) siedzą od 5 tygodni na kwarantannie, stracili możliwość zarobkowania, i nie mają za co żyć.

Stygmatyzacja z powodu choroby zakaźnej w XXI wieku? Lęk przed hejtem z powodu „przyznania się” do przejścia COVID-a? To nie powinno mieć miejsca… Media społecznościowe przepełnione są jadem, a w tym samym czasie osoby chore na COVID-a, czy już ozdrowieńcy milczą, ukrywają się i proszą, by nikomu o tym nie mówić…” – pisze lekarka.

Do wyświetlenia tego materiału z zewnętrznego serwisu (Instagram, Facebook, YouTube, itp.) wymagana jest zgoda na pliki cookie.Zmień ustawieniaRozwiń

Na post lekarki zareagowało sporo osób. Udostępniono go niemal 800 razy. Słowa Kłapy-Zareckiej nie spodobały się jednak wszystkim. Jak napisała lekarka wczoraj:

„Dziś dostaję życzenia śmierci, pogróżki, obsypana zostałam wyzwiskami i wulgaryzmami przez obcych ludzi, oskarżeniami o to, że jestem opłacona, itd.”

Lekarka jednak niczego nie żałuje.

„Dalej będę robić swoje i dalej będę z szacunkiem i empatią odnosić się do ludzi, nawet tych nieznających mnie hejterów, kipiących nienawiścią do mnie. Kochani. Nadal apeluję o miłość, szacunek, empatię, ale i odwagę. Nie bójmy się mówić prawdy…” – czytamy w ostatnim poście.

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

i
Treści zawarte w serwisie mają wyłącznie charakter informacyjny i nie stanowią porady lekarskiej. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.
Podoba Ci
się ten artykuł?