„Koncept, że połowa ludzi ma zasłaniać piersi, a druga połowa nie musi, jest kulturowo odjechany” – podkreśla Ane Piżl
„Mogłyśmy się umówić, że męska, płaska klatka wymaga zakrycia tego wstydliwego braku, tego defektu niepełnego ciała. A jednak to kobiety mają się kryć. Seksualizacja kobiet każe im zasłaniać piersi, włosy, twarz” – pisze na swoim profilu na Instagramie ratownica Ane Piżl.
Dlaczego nie na odwrót?
Kobiety, przynajmniej te w naszej szerokości geograficznej, zakrywają swoje piersi – na basenie pod prysznicem, na plaży, w saunie, a czasem nawet…. przed własnymi mężczyznami. Niejednokrotnie wynika to z kompleksów, a czasem po prostu ze wstydu wpojonego nam przez społeczeństwo. Temat ten postanowiła wziąć na warsztat ratownica medyczna Ane Piżl.
„Koncept, że połowa ludzi ma zasłaniać piersi, a druga połowa nie musi, jest kulturowo odjechany. To przecież tylko jeden z wielu możliwych pomysłów. Mogłoby być na przykład odwrotnie – mogłyśmy się umówić, że męska, płaska klatka wymaga zakrycia tego wstydliwego braku, tego defektu niepełnego ciała” – pisze na swoim profilu na Instagramie Piżl.
A jednak to kobiety się zakrywają. Według ratownicy winna temu jest seksualizacja kobiet, która „każe im zasłaniać piersi, włosy, twarze, narzuca staniki i hidżaby”.
„Nie kryje się”
„Nie twierdzę, że trzeba na siłę kogokolwiek uwalniać z tej opresji – jak komuś tak dobrze, nic mi do tego. Ja się w każdym razie nie kryję. Od lat chodzę w szortach po plaży i po domu, przebieram się na parkingu przy aucie, zdarzyło mi się iść bez koszulki po górach” – opowiada Ane Piżl.
I dodaje, że gdy mówi, że jest niebinarna, czasem ktoś pyta, czy nie planuje usunąć piersi. Jej odpowiedź wtedy jest zawsze krótka i konkretna: „Nie, nie planuję”. Jak pisze, myślała o tym 20 lat temu i pewnie gdyby wtedy miała taką możliwość, zrobiłaby to.
„Dziś jednak interpretuję ciało bardziej queerowo. Dziś widzę, że kolejną kulturową pułapką jest związanie ciała z gender. A przecież po to mówimy o płci kulturowej (gender), żeby uwolnić ją od anatomii! Transpłciowość nie musi się wiązać z pogonią za wyglądem, który wpisuje się w oczekiwania społeczeństwa. Albo we własne oczekiwania, które też ukształtowała kultura. Bycie kobietą nie zależy od macicy, tak jak bycie mężczyzną lub os. niebinarną nie zależy od płaskiej klatki piersiowej” – podkreśla.
I dodaje, że choć czasem wciąż dopada ją dysforia płciowa (dyskomfort z powodu wyglądu, który nie pasuje do społecznego wyobrażenia ciała skorelowanego z płcią), to dziś myśli, że jej ciało jest OK.
„To świat dookoła wymaga korekty. Pracuję więc nad tym” – pisze.
Kim jest Ane Piżl?
Ane Piżl to ratownica medyczna, edukatorka, promotorka kultury równości i języka inkluzywnego, który nikogo nie wyklucza. Aktywistka. Jest założycielką i szefową jednego z centrów szkoleniowych w zakresie ratownictwa medycznego, wodnego i górskiego. Swoją wiedzą i doświadczeniem dzieli się na Instagramie. Jej profil @ane_ratownica śledzi ponad 33 tys. osób.
RozwińPolecamy
Andie MacDowell o nierealnych standardach piękna: „Jestem za stara, by się głodzić”
Tysiące nagich osób na moście Story Bridge. „Wszyscy jesteśmy tacy sami”
Pamela Anderson o rezygnacji z makijażu: „Zaczęłam zdawać sobie sprawę, że czuję się świetnie jako ja”. Nakłoniła Drew Barrymore do zdjęcia doczepów na wizji
Danae Mercer: „80 proc. kobiet ma cellulit, 70 proc. niesymetryczne piersi, 90 proc. ma wzdęcia. Kobiety w 100 procentach są piękne, silne i znaczą więcej niż ich odbicie”
się ten artykuł?