„Jedna z bohaterek mojej wystawy napisała, że depresja dotyka osoby, które były silne zbyt długo” – mówi Karolina Jonderko
– Na jednym z lusterek pojawił się ślad odbitej szminki. Było to dla mnie wspaniałe i niezwykle wzruszające, bo to mężczyzna, który stracił ukochaną kobietę. Odeszła od niego, gdy miał nawrót choroby – mówi Karolina Jonderko, autorka wystawy „Tacy jak ty”.
W głównej hali Dworca Centralnego w Warszawie stanęło 15 fotografii osób ujętych w skali 1:1. To kobiety i mężczyźni, którzy w swoim życiu doświadczyli bądź nadal doświadczają kryzysu psychicznego. W miejscu twarzy mają przyklejone lusterka. Podróżujący mijają te osoby, stają przed nimi, przeglądają się. Co chciałaś, żebyśmy zobaczyli w odbiciach?
Przede wszystkim, oglądający widzą siebie, a poza tym, mogą przejrzeć się w historiach dołączonych do zdjęć, napisanych przez sportretowane osoby. Wystawa ma przełamywać bariery między „my – zdrowi”, a „oni – chorzy”. O depresji wiemy już sporo, ale schizofrenia nadal bywa przedstawiana w mediach przez pryzmat drastycznych, skrajnych przypadków. Widzimy chorego, który biega z nożem i odciętą głową żony albo męża, a komentarz do tego jest niezwykle stygmatyzujący: „Chorował na schizofrenię, więc dopuścił się zbrodni”. I właśnie przez takie uproszczenia, i skróty osoby zmagające się ze schizofrenią wciąż są napiętnowane. Tracą pracę, tracą przyjaciół, tracą związki.
Kiedy oglądałam twoją wystawę, nie we wszystkich lustrach mogłam się przejrzeć. Mogę to tłumaczyć prozaiczną przyczyną – jestem drobną i niską osobą, więc moja twarz była niżej niż twarze sfotografowanych przez ciebie osób. Można jednak pomyśleć o tym metaforycznie, że nam wszystkim może być trudno zobaczyć siebie w osobach zmagających się z chorobą. Wolimy myśleć, że nas to nie dotyczy, nie mamy z tym nic wspólnego.
Trudno jest się utożsamić z chorującymi na depresję, schizofrenię, chorobę afektywną dwubiegunową. Zazwyczaj jesteśmy bardziej oceniający niż współodczuwający. A ja chciałam skłonić do autorefleksji. Rozmawiając z bohaterami wystawy, znajdowałam wiele podobieństw. Praktycznie w każdej z tych historii odszukałam bliskie mi doświadczenia. Wróciłam wspomnieniami do czasu, kiedy sama zmagałam się z depresją, byłam w bardzo złym stanie, a słyszałam, że jestem słaba, leniwa, a tacy ludzie nie umieją radzić sobie z problemami. Jedna z bohaterek mojej wystawy napisała, że depresja dotyka osoby, które były silne zbyt długo. Teraz, te słowa do mnie przemawiają, ale wtedy mieszkałam w małym miasteczku na Śląsku i myślę, że miało to znaczenie. W niedużych miejscowościach choruje się inaczej niż w wielkich aglomeracjach.
”Przede wszystkim, oglądający widzą siebie, a poza tym, mogą przejrzeć się w historiach dołączonych do zdjęć, napisanych przez sportretowane osoby. Wystawa ma przełamywać bariery między "my - zdrowi" a "oni - chorzy"”
Inne są też możliwości otrzymania pomocy.
Miejsce, w którym mogłam znaleźć dla siebie wsparcie, wskazała mi koleżanka, za co już zawsze będę jej wdzięczna. Czasem jeden człowiek może uratować nam życie. Wiele sportretowanych przeze mnie osób opisuje swoje symptomy, opowiada, jak zaczęła się ich choroba, jak sobie z nią radzili i jak uczą się z nią żyć, jak uczą się siebie na nowo. Więc, oprócz odnajdywania własnych cząstek, dowiedziałam się, jak się obserwować, jakie mogą być objawy, jak dbać o swój mózg. Okazuje się, że symptomy chorób – czy to afektywnej dwubiegunowej, czy depresji – można dość wcześnie rozpoznać. Teraz, gdybym zaobserwowała je u siebie, od razu wiedziałabym, że muszę się zgłosić do psychiatry.
Dużo wnosi też sposób, w jaki bohaterowie wystawy opisują swoje choroby. Jedna z osób opowiada o tym, jak została pilotem odrzutowca F20, a w międzynarodowej klasyfikacji chorób ICD-10, F20 oznacza schizofrenię paranoidalną.
Niektórzy z bohaterów mają te same choroby – schizofrenię, chorobę afektywną dwubiegunową, depresję, ale każdy opowiada o niej zupełnie inaczej. Różnie też ją przeżywają i bardzo indywidulanie sobie z nią radzą. Niektórzy wplatają humor, żeby przeżywanie choroby nie było takie ciężkie, stało się bardziej przyswajalne, akceptowalne. Były opowieści, które niezwykle mnie poruszyły. Bardzo zapadła we mnie historia pani Katarzyny, która w trakcie medytacji zaczęła słyszeć głosy. Na początku były dobre i wspierające, kobieta poczuła wręcz, że ma nadprzyrodzoną moc. Po jakimś czasie głosy stały się okrutne i okazało się, że to schizofrenia. Dzięki tej wystawie można dowiedzieć się, jak reagować, gdyby takie symptomy nam się przydarzyły i gdzie prosić o pomoc. Można dowiedzieć się, że są infolinie i fundacje, o których ja lata temu, kiedy zachorowałam na depresję, nie wiedziałam. Myślę, że to jest ważne dla wszystkich osób, które są w stanie kryzysu psychicznego, a boją się prosić o pomoc.
”Niektórzy z bohaterów mają te same choroby – schizofrenię, chorobę afektywną dwubiegunową, depresję, ale każdy opowiada o niej zupełnie inaczej. Różnie też ją przeżywają i bardzo indywidulanie sobie z nią radzą. Niektórzy wplatają humor, żeby przeżywanie choroby nie było takie ciężkie, stało się bardziej przyswajalne, akceptowalne”
Wystawa „Tacy jak ty” pokazana jest w trudnym dla nas wszystkich momencie, w czasie trwającej pandemii. Przeprowadzone w drugiej połowie października badania wykazały, że co czwarta osoba w Polsce zgłasza pogorszenie się nastroju i odczuwa spadek energii. Poza tym, 17 proc. ankietowanych zmaga się z bezsennością, 13 proc. ma trudności z koncentracją, a 9 proc. z pamięcią. I tylko 18 proc. osób, które dostrzegły u siebie takie objawy, zdecydowało się skonsultować ze specjalistą. 65 proc. respondentów przyznało, że nie planują wizyty u psychiatry czy psychoterapeuty.
I dlatego mam nadzieję, że wystawa w jakimś stopniu to zmieni. Przybliży codzienne życie osób z tymi schorzeniami, żebyśmy mogli zobaczyć, że są tacy, jak my. Że mają te same problemy, co my. Żeby ludzie zdecydowali się prosić o pomoc, bo w ten sposób nie tylko walczą o siebie i jakość swojego życia, ale dbają także o swoich bliskich. Mam również nadzieję, że odwiedzający wystawę, będą w stanie wyciągnąć pomocną dłoń do osób w swoim otoczeniu, które tego wsparcia potrzebują – zamiast się od nich odsuwać i piętnować, jak to zrobili współpracownicy jednego z moich bohaterów, który choruje na schizofrenię. Zamiast spróbować dowiedzieć się, co takiego przeżywa, przykleili mu łatkę alkoholika i narkomana.
Sportretowałaś 15 osób – 11 kobiet i 4 mężczyzn. Myślę o tej dysproporcji, że ona też coś pokazuje. Niełatwo jest mówić o swoim stanie ducha i o pogarszającym się zdrowiu psychicznym, ale mimo wszystko, łatwiej jest to ugłaśniać kobietom, niż mężczyznom. To sprawia, że są w tych zmaganiach jeszcze bardziej samotni. Czy czułaś, że fotografowanym przez ciebie mężczyznom trudniej jest mówić o swojej chorobie?
W trakcie rozmów z nimi nie wyczułam tego. Wydaje mi się, że zmagają się z tą chorobą już na tyle długo, że są otwarci, by o niej opowiedzieć. Ale faktycznie, przez chwilę miałam obawy, że w projekcie wezmą udział same kobiety, a tego chciałam uniknąć. Szukałam więc mężczyzn, którzy się odważą opowiedzieć o tym, jak zdecydowali się prosić o pomoc. Myślę, że w naszej kulturze nadal nie jest to dla nich łatwe. Mężczyzna wciąż nie może okazać słabości, nie może płakać, musi być silny, jest głową rodziny. Kobiety zawsze miały większe przyzwolenie na płacz, na słabość. Cieszę się, że udało mi się sportretować tę czwórkę. I ciekawe jest dla mnie, że w dniu otwarcia wystawy, przy zdjęciach zatrzymywało się wielu mężczyzn i wnikliwie czytali wszystkie historie.
I co zobaczyłaś na ich twarzach?
Wszyscy byli bardzo poważni i skupieni. Jeden pan, czekając zapewne na pociąg, czytał chyba z 40 minut. Pomyślałam: wow! Gdybym pokazała tę wystawę w galerii, przyszliby na nią konkretni ludzie, którzy chodzą na wystawy. A Dworzec Centralny jest idealnym miejscem, bo przewija się przez niego bardzo dużo przypadkowych osób. Zmierzając z walizką na peron, zatrzymają się na chwilę i może ta wystawa da im do myślenia, uświadomi ich, uwrażliwi, że może czasem warto się zainteresować tym, co przeżywa drugi człowiek. Może też ta wystawa da komuś nadzieję, że z diagnozą depresji, schizofrenii, choroby afektywnej dwubiegunowej można wieść dobre życie? Oczywiście pod warunkiem, że jest się leczonym.
Faktem jest, że każda ze sportretowanych przeze mnie osób przeszła przez swoje piekiełko. Jedna dziewczyna chorowała na anoreksję, bulimię, potem stwierdzono u niej chorobę afektywną dwubiegunową, była 40 razy hospitalizowana, poczynając od 12-tego roku życia. A teraz, pracuje, pisze książkę, spełnia się. Jest wśród tych bohaterów również 78-letnia pani, księgowa, która dokładnie opisuje całą chorobę, czym jest, jak się ją leczy, jak uczy się wychwytywać, że ma nawrót. Wydaje mi się, że ta wystawa budzi w ludziach emocje i ożywia uczucia.
Ktoś nawet pocałował jednego z twoich bohaterów.
Tak, pan Marek dostał całusa. Na jego lusterku pojawił się ślad odbitej szminki. Było to dla mnie wspaniałe i niezwykle wzruszające, bo to mężczyzna, który stracił ukochaną kobietę. Odeszła od niego, gdy miał nawrót choroby. Ta i inne historie opowiadają o tym, jak ludzie radzą sobie z chorobą, jak układają sobie z nią życie. I to, co może jest najważniejsze, to że wystawa może dać poczucie, że jeżeli ktoś zmaga się z kryzysem i problemami psychicznymi, to nie jest w tym sam. Że ich – nas jest dużo. Ja w swojej depresji czułam się bardzo samotna, myślałam, że cały świat jest zły, wszyscy są przeciwko mnie, nikogo nie obchodzę, jestem sama ze swoim bólem. A tak nie było i nie jest. Myślę, że większość z nas zna osoby, które borykają się z problemami psychicznymi. Także jeśli odwiedzający wystawę nie odnajdą własnej historii, to może zobaczą w niej kogoś, kto jest im bliski i będą wiedzieli, jak komuś pomóc, albo przynajmniej przekażą numer telefonu, pod którym można otrzymać profesjonalne wsparcie.
Wystawa została zrealizowana w ramach projektu Centrum Wsparcia dla Osób w Stanie Kryzysu Psychicznego. W ramach Centrum Wsparcia Fundacja ITAKA prowadzi:
- Telefoniczne Centrum Wsparcia 800 70 2222 – bezpłatna linia, która działa 24 godziny przez 7 dni w tygodniu
- E-mail: porady@liniawsparcia.pl
- Stronę www.liniawsparcia.pl
- Czat
Karolina Jonderko – c złonkini Agencji Napo Images. Absolwentka fotografii na wydziale operatorskim w Szkole Filmowej w Łodzi. Swoje działania fotograficzne koncentruje na długoterminowych projektach. Większość z nich dotyka zjawiska straty i wiążących się z nią następstw. Wychodząc od własnych doświadczeń, autorka rozszerza perspektywę o innych ludzi zmagających się z problemem utraty – najbliższych, miejsca, tożsamości, zdrowia. W swojej pracy przykłada niezwykłą wagę do zbudowania osobistej więzi z bohaterami oraz zrozumienia ich sytuacji. Laureatka wielu prestiżowych nagród polskich i zagranicznych m.in Grand Press Photo czy Magnum Phots & Ideas Tap.
Zobacz także
Aurelia Szokal, nauczycielka uważności: mindfulness dystansuje od sytuacji samej w sobie, pozwala ci obejrzeć ją z boku jak stopklatkę w kinie
Depresja to nie jest po prostu smutek. Choroba objawia się w sposób – dla laika – nieoczywisty
Ewa Pągowska o polskiej psychiatrii: Ta dziedzina medycyny sobie „nagrabiła”. Długo była bezradna wobec cierpienia człowieka
Polecamy
Ane Piżl oburzona zmianami Rady Języka Polskiego. „Może 'ciapaty’, zdaniem Rady, to również 'nieoficjalna nazwa etniczna’?”
Jesienna chandra czy depresja sezonowa? Rozpoznanie jest ważne
„Człowiek w dysforii szybko i nagle przechodzi w skrajne emocje, trudno się z nim komunikować”. Czym się różni dysforia od depresji, tłumaczy Sonia Ziemba-Domańska
Żona Eda Sheerana usłyszała straszną diagnozę w ciąży. „Bez możliwości leczenia aż do porodu”. Nowy album artysty jest jego osobistym pamiętnikiem
się ten artykuł?