Wiola Rębecka-Davie: „Gdyby każdy głęboko sobie uwewnętrznił Kodeks Murad, moglibyśmy wreszcie zatrzymać przemoc. I może nawet żyć w świecie bez wojen”
– Nadia Murad przeszła wszystko, co dzieje się w przypadku ocalałych także później: powrót do normalnego życia i mierzenie się z traumami, w tym związanymi ze stygmatyzacją i ostracyzmem społecznym – opowiada o autorce Kodeksu Murad Wiola Rębecka-Davie. Z tą wybitną psychoanalityczką, a także z Iriną Dowgań SEMA Ukraine, Izabelą Trybus z Fundacji Polish Center for Torture Survivors i mec. Aleksandrą Nędzi-Marek rozmawiamy o rozpisanych przez Nadię 10 przykazaniach dekalogu szacunku, empatii i zrozumienia dla ludzkiego cierpienia, który powinien poznać każdy, a jego nauka być obowiązkową w szkołach.
Usłyszałam kiedyś, że każda wojna jest inna, bo różne są technologie, broń, taktyka – lecz ofiary wszędzie są takie same: obdarte z dobytku, nadziei, godności. Ja bym powiedziała, że jest dokładnie na odwrót: wojny sprowadzają się ostatecznie zawsze do tego samego, walki o dominację, śmierci i zniszczenia, ale każdy poharatany nimi człowiek cierpi i radzi sobie z tym cierpieniem na swój sposób.
Myślę, że Nadia Murad, laureatka pokojowego Nobla z 2018 roku, by się ze mną zgodziła. W końcu pierwszy punkt opracowanego z jej inicjatywy kodeksu, który wskazuje, jak gromadzić informacje o przemocy seksualnej związanej z wojną, brzmi: wszyscy ocalali są wyjątkowi, a my mamy uszanować ich indywidualność.
1.
Nadia Murad jest jazydką, latem 2014 roku miała 19 lat, mieszkała z rodziną we wsi Kocho w północnym Iraku, jak wspominała później: „wszyscy byli tam biedni, ale zadowoleni z życia, prostego i skromnego”. Nikt nie mógł przewidzieć, że za chwilę skończy się świat: 3 sierpnia islamscy fanatycy z ISIS otoczyli Kocho, po prawie dwóch tygodniach oblężenia wdarli się do wsi, mieszkańców zagnali do szkoły, w której do niedawna uczyła się Nadia. Oddzielili mężczyzn i starsze kobiety od młodszych, pod bronią kazali wybierać: konwersja albo śmierć. Wszyscy odmówili, rozpoczęło się 73. w historii jazydów ludobójstwo.
Nadia straciła tego dnia matkę, sześciu braci i wolność: wzięta do niewoli przez kolejne trzy miesiące była kilkukrotnie sprzedawana, gwałcona, bita, torturowana. Z piekła, do którego na całym świecie trafiają w warunkach wojny miliony kobiet, udało jej się uciec po trzech miesiącach (za drugim razem). Trafiła do obozu dla uchodźców w Duhok, a w 2015 roku została jedną z tysiąca kobiet i dzieci objętych niemieckim programem rządowym, który zapewnił jej azyl w Niemczech.
Świat zaczął się na nowo: w 2016 roku została Ambasadorką Dobrej Woli ONZ ds. Godności Osób Ocalałych z Handlu Ludźmi. Założyła też organizację Nadia’s Initiative, która działa na rzecz ocalonych z przemocy seksualnej, uwolnienia ponad dwóch tysięcy wciąż przetrzymywanych w niewoli islamskich fanatyków jazydek i wymierzenia sprawiedliwości sprawcom ludobójstwa na jej rodakach. Z kolei wspólnie z drugim laureatem Pokojowego Nobla w 2018, dr Denisem Mukwege, powołali Światowy Fundusz dla Osób, które przeżyły przemoc seksualną w wyniku konfliktów.
W 2020 roku we współpracy z rządem brytyjskim i organizacją Institute for International Criminal Investigations opracowała listę zasad gromadzenia i przetwarzania informacji od ocalałych po torturach i przemocy seksualnej tak, by „mogli dzielić się swoimi doświadczeniami bezpiecznie, zgodnie z ich wolą i poszanowaniem praw człowieka, w sposób zwiększający ich szanse na zaprowadzenie sprawiedliwości i minimalizujący traumę”.
– Ocalała z traumy wojennej i przemocy seksualnej, zebrała w sobie siłę, by dochodzić prawdy o ludobójstwie jazydów i walczyć z gwałtem wojennym – podsumowuje Wiola Rębecka-Davie, psychoanalityczka i założycielka Fundacji Polish Center for Torture Survivors. – Jest pierwszą ocalałą, która we współpracy ze specjalistami różnych dziedzin spisała zasady procedowania z osobami po doświadczeniu przemocy seksualnej w czasie wojny i ludobójstwa, by zabezpieczyć je przed ponowną traumą – a nam wszystkim pozwolić zrozumieć, z czym te osoby się zmagają, jakie mają potrzeby, jak należy rozumieć ich złożone traumatyczne doświadczenia.
2.
Wiola Rębecka-Davie wie o tym jak mało kto, od kilkunastu lat pracuje z dotkniętymi tego rodzaju traumą, to właśnie ona ukuła termin war rape survivor syndrome (ocalała/ocalały z gwałtu wojennego). – Dla mnie te kobiety są bohaterkami: przeżyły najbardziej okrutne gwałty i dalej mają w sobie siłę i gotowość pomagania. To one zmieniają świat u samych podstaw – wyjaśniała mi trzy lata temu.
W międzyczasie Nadia Murad opracowała swój Kodeks, czyli „zestaw absolutnie podstawowych standardów, jakie powinny być zapewnione, by bezpiecznie i zarazem skutecznie gromadzić dowody od ocalałych i świadków przemocy seksualnej podczas konfliktów zbrojnych i w innych okolicznościach” (za: muradcode.com). Póki co nie jest wiążący, to tylko (i aż) zalecenia, którymi kierować powinien się każdy, kto dotyka traumy gwałtu wojennego.
Rozpisany szczegółowo ten dekalog szacunku, empatii i zrozumienia dla ludzkiego cierpienia zajmuje kilka stron, każde z 10 jego przykazań jest dokładnie omówione. W skrócie natomiast brzmią one tak:
- Podchodź do ocalałych jako indywidualnych jednostek.
- Szanuj ich autonomię, prawo wyboru i kontroli nad tym, czym chcą się podzielić. Nie wywieraj presji i nie kupuj informacji.
- Kieruj się odpowiedzialnością, uczciwością i dokładnością, traktuj ocalałych z godnością i szacunkiem.
- Zastanów się, jaką wartość twoja praca wniesie w życie ocalałych, skalkuluj korzyści i ryzyko, omów z ocalałym, jakimi informacjami możesz dzielić się dalej.
- Przygotuj się do rozmowy – także w kontekście tego, jak realnie możesz pomóc ocalałym.
- Poznaj i zrozum kontekst (społeczny, kulturowy, płciowy).
- Zapewnij kompetentne i systemowe wsparcie, zminimalizuj ryzyko retraumatyzacji.
- Szukaj informacji również w innych źródłach, a także zweryfikuj intencje ocalałego/ocalałej.
- Poświęć czas i stwórz bezpieczną, opartą na wsparciu, zaufaniu i prywatności przestrzeń.
- Zapewnij pełne szacunku i bezpieczne interakcje, szanuj przestrzeń osobistą, zadawaj pytania otwarte – i nie pytaj, jeśli nie musisz.
Wiola Rębecka-Davie podkreśla, że „to dokument absolutnie unikatowy”. Zarysy zaleceń czy standardów dobrej opieki nad osobami doświadczonymi tego typu traumą były co prawda tworzone już wcześniej, choćby w wydanym w 2012 roku przez WHO poradniku „Zdrowie psychiczne i wsparcie psychospołeczne w przypadku przemocy seksualnej związanej z konfliktem: zasady i interwencje”.
Kodeks Murad jest jednak pierwszym, którego głównym autorem nie są badacze, specjaliści patrzący przez pryzmat swoich dziedzin z perspektywy „mędrca szkiełka i oka”, lecz ocalała, która na własnej skórze doświadczyła okrucieństwa niewoli, tortur, gwałtów. – Nadia przeszła też wszystko, co dzieje się w przypadku ocalałych później: powrót do normalnego życia i mierzenie się z traumami, w tym związanymi ze stygmatyzacją i ostracyzmem społecznym.
”Każda osoba pracująca w systemie ochrony prawnej i organizacjach pozarządowych zajmujących się szeroko pojętą pomocą powinna mieć świadomość, jak postępować z osobą pokrzywdzoną przemocą seksualną, czy to w konflikcie zbrojnym, czy nie”
3.
Te są wciąż powszechne, odciskają kolejne bolesne piętno na psychice i tak już pokrzywdzonych, prowadzą do wtórnej wiktymizacji i retraumatyzacji, pogłębiają złożoność ich traumy. – Wojna pozbawia dotknięte nią osoby bliskich, dachu nad głową, dobytku, planów i marzeń. Ale również poczucia bezpieczeństwa, które jest fundamentem codziennego funkcjonowania. Jeżeli do tego dochodzi zniewolenie, przemoc seksualna, tortury, gwałt, to są już sytuacje skrajnie zagrażające życiu – wyjaśnia Izabela Trybus, psychotraumatolożka i prezeska Fundacji PCTS.
– Osoby, które mają doświadczenie tak masywnej traumy, ponoszą konsekwencje medyczne, fizyczne, psychologiczne i społeczne przez kolejne lata, nierzadko do końca życia – dodaje. – Nieprzepracowana trauma nie zniknie sama z siebie, nie wyparuje w powietrze, tylko będzie wracała i manifestowała się w różny sposób: symptomami fizycznymi, chorobami, zaburzeniami zachowania, uzależnieniami – mówi z kolei Wiola Rębecka-Davie.
Dlatego tak ważna jest edukacja społeczna: by ocalali otrzymali nie tylko adekwatną pomoc medyczną i psychologiczną, ale też wsparcie społeczne, bez stygmatyzowania – za to z uwzględnieniem indywidualnych cech i przeżyć. O tym właśnie mówi pierwsze „przykazanie” w kodeksie Nadii Murad – i to jedna z podstawowych zasad w Fundacji Polish Center for Torture Survivors.
– Kluczowa w tym dokumencie jest dla mnie podmiotowość, odnoszenie się do ocalałych jako osób, które przeżyły bardzo złożone i bardzo trudne doświadczenia – i które zasługują na szacunek i traktowanie z integralnością i godnością – zauważa Izabela Trybus. To dlatego w kierowanej przez nią Fundacji PCTS ważna jest teoria, czyli tendencje czy symptomy doświadczane przez osoby dotknięte traumą gwałtu wojennego, ale jeszcze ważniejsze są kontekst i indywidualna historia: czego dana osoba doświadczyła wcześniej, czy w tych doświadczeniach zapisały się jakieś traumy, a jeśli tak, to jak sobie z nimi radziła. – Pracując z ocalałymi, skupiamy się nie tylko na samej traumie związanej z gwałtem wojennym, ale również na zasobach danej osoby. Ważne jest rozeznanie, jak dotąd radziła sobie z traumami.
Również: czego doświadcza później, w tym jak na traumę gwałtu wojennego reagują jej bliscy, otoczenie, czy została z nią przyjęta, otoczona wsparciem, czy też przeciwnie: zawstydzona, napiętnowana. – Osoby ocalałe często doświadczają odrzucenia, dehumanizacji, czują, że są traktowane jakby były niepełnosprawne albo nie potrafiły opowiedzieć swojej historii zbornie, a potrzebują wspierającego środowiska, oparcia w społeczeństwie, osobach pomagających, aby poradzić sobie z traumą. Dlatego też w Fundacji prowadzimy na szeroką skalę edukację różnych środowisk w tym temacie, aby społeczeństwo wiedziało, jak wspierać według zasad Nadii Murad – opowiada Izabela Trybus.
– Przede wszystkim musimy przestać obwiniać i zawstydzać ocalałych, bo to wiąże się ze stygmatyzacją i wtórną wiktymizacją, podtrzymuje stereotyp ofiary, która nigdy właściwie nie może wyjść z tej pozycji – podkreśla Wiola Rębecka-Davie. Z czym zgodzi się Irina Dowgań, założycielka organizacji SEMA Ukraine i jedna z pierwszych Ukrainek, które po 2014 roku odważyły się otwarcie mówić o doświadczeniu gwałtu i tortur ze strony rosyjskich żołnierzy.
– Nazywanie ofiarami osób, które przyznały się do przeżytej traumy, jest upokarzające, powoduje dewaluację zarówno naszego cierpienia, jak i odwagi. Bo ofiara jest upokorzona, sponiewierana, zapomniana. My nie jesteśmy ofiarami, nie wyglądamy jak ofiary, nie zachowujemy się jak ofiary – podkreśla Irina Dowgań.
Izabela Trybus potwierdza: słowa mają znaczenie, dlatego lepiej pasuje określenie ocalała, ocalały. – Znacznie bardziej zawiera w sobie złożoność traumy wojennych doświadczeń. Wskazuje, że nie tylko doświadczyło się gwałtu, ale że ma się w sobie również siłę i zasoby, które pozwoliły przetrwać tak skrajne doświadczenie – i które pozwalają coś ze swoim życiem robić dalej, dawać świadectwo, dzielić się swoim doświadczeniem z innymi, by im pomagać, przewartościować swoje życie i ustawić je na nowe tory.
4.
W książce „Nasze ciała, ich pole bitwy. Co wojna robi kobietom” brytyjska korespondentka wojenna Christine Lamb odnotowuje bolesny truizm: „Gwałty wojenne spotykały się z cichym przyzwoleniem, dokonywano ich bezkarnie, a przywódcy wojskowi i polityczni je lekceważyli, jakby były dopiskiem na marginesie. Albo zaprzeczano, że w ogóle do nich doszło”.
Dopiero hekatomba drugiej wojny światowej miała wymazać to niepisane „prawo”: w artykule 27 IV konwencji genewskiej z 1949 roku zapisano, że odtąd „kobiety będą specjalnie chronione przed wszelkimi zamachami na ich cześć, zwłaszcza przed gwałceniem, zmuszaniem do prostytucji i wszelką obrazą wstydliwości”.
Potrzeba było prawie pół wieku, by zapadł pierwszy wyrok skazujący za gwałt wojenny (w 1998 roku, przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym dla Rwandy) – i kolejnej dekady, by Rada Bezpieczeństwa ONZ wydała rezolucję nr 1820 w sprawie przemocy seksualnej w konfliktach zbrojnych i uznała ją za „zbrodnię wojenną, zbrodnię przeciwko ludzkości lub konstytutywny element ludobójstwa”.
W praktyce do dziś jest z tym różnie, o czym z doświadczenia życiowego i procesowego wie doskonale specjalizująca się m.in. w prawach człowieka mec. Aleksandra Nędzi-Marek. Po studiach w Sarajewie i Bolonii pracowała w szwajcarskiej organizacji TRIAL International, która przecierała szlaki w litygacji strategicznej na rzecz pokrzywdzonych przemocą seksualną w związku z konfliktem w Bośni i Hercegowinie, od powrotu do Polski ponad 10 lat temu prowadzi m.in. sprawy o przestępstwa seksualne, od eskalacji agresji Rosji na Ukrainę w lutym 2022 roku działa w Fundacji PCTS.
– Sprawy dotyczące zjawisk tak masowych i potężnych jak przemoc seksualna w konflikcie zbrojnym są w stanie ogarnąć bezpośrednio jedynie wycinek wyrządzonych krzywd – i niewielką grupę pokrzywdzonych, wówczas wybiera się przede wszystkim osoby przydatne strategicznie dla postępowania – wyjaśnia prawniczka.
Oznacza to, że nie wszyscy pokrzywdzeni zostają wysłuchani, dostają przestrzeń do mówienia o swoim doświadczeniu, możliwość zaspokojenia swoich potrzeb. – Ważne jest co prawda, żeby osoba pokrzywdzona wzięła udział w postępowaniu, zeznawała, ale z drugiej strony trzeba bardzo pilnować, żeby jej zaufanie nie zostało nadużyte, żeby zaopiekować się nią holistycznie, nie tylko od strony prawnej, ale również medycznej i psychologicznej – podkreśla mec. Nędzi-Marek.
I dalej: – Równie istotne jest przygotowanie takiej osoby do współpracy z wymiarem sprawiedliwości. Niezmiernie ważne jest też, by prawnicy i prawniczki wiedzieli, jak unikać wtórnej traumatyzacji takich osób.
Ten punkt Kodeksu Murad jest już respektowany na Ukrainie. – Członkinie SEMA Ukraine biorą udział w szkoleniach pracowników instytucji rządowych i organów ścigania i widzimy efekty: zasady Murad są wdrażane, śledczy ich przestrzegają, traktują kobiety znacznie delikatniej, z większym szacunkiem i zrozumieniem. To zmniejsza ryzyko retraumatyzacji – zauważa Irina Dowgań.
”Edukacja historyczna powinna obejmować przemoc seksualną jako masywne doświadczenie wojenne: ale nie pokawałkowaną, ukrytą, brudną, obciążającą osoby ocalałe, tylko jako ich realny głos”
Mec. Nędzi-Marek w kontekście procesowym zwraca szczególną uwagę również na punkt dotyczący pełnej transparencji w pracy z ocalałymi. – Żeby uniknąć poczucia krzywdy, wykorzystania, doświadczenia kolejnej traumy, musimy realistycznie przedstawiać możliwe scenariusze i skutki, łącznie z tym, że sprawca nie zostanie skazany, a nawet nie zostanie skierowany przeciwko niemu akt oskarżenia, bo interes wymiaru sprawiedliwości będzie inny – zauważa prawniczka.
Jak przekonuje, ta uczciwość wobec ocalałych to wręcz warunek niezbędny. – Nie obiecuję klientom gruszek na wierzbie – i proszę mi wierzyć, są dużo bardziej wdzięczni za prawdę, aniżeli czcze obietnice.
5.
W kontakcie z ocalałymi absolutnie kluczowe jest otwarcie na to, jaką część swojej historii są gotowi odsłonić – i wystrzeganie się jakichkolwiek nacisków, by uchylił jej więcej. Z jednej strony oznacza to zakaz „kupowania” informacji, co podkreśla mec. Nędzi-Marek: – Wiemy, jakie są realia w kraju owładniętym wojną, ale nie można w zamian za zeznania osoby pokrzywdzonej czy jej świadectwo w mediach oferować dawek żywnościowych, lepszego traktowania i tak dalej.
Z drugiej: rozważne dobieranie pytań, a później przesianie przez sito udzielonych odpowiedzi. – Słyszałam o zdarzeniach w Ukrainie, kiedy dziennikarze docierają na tereny okupowane, przeprowadzają wywiady z osobami, które są jeszcze w szoku wywołanym świeżą traumą – a później ci ludzie są przerażeni tym, co opowiedzieli, bo to może spowodować realne zagrożenie ich własnego życia albo ich bliskich – opowiada Izabela Trybus.
Irina Dowgań również zauważa, że potężną lekcję z Kodeksu Murad mają do odrobienia dziennikarze, nie tylko korespondenci zagraniczni, ale również lokalni. – Współpracujemy z Krajowym Związkiem Dziennikarzy, przeprowadzamy szkolenia i rozmowy, by zwiększać ich świadomość w temacie traumy wojennej tego, jak powinni rozmawiać z ocalałymi – zapewnia założycielka SEMA Ukraine.
Mimo to wciąż zdarzają się sytuacje, kiedy otwartość i odwaga ocalałych zderzają się z murem niekompetencji i niezrozumienia. – Niektórzy dziennikarze nie wiedzą, jak powinni się zachować, jakie pytania mogą zadawać, a jakie są niestosowne. W konsekwencji prowadzą do tego, że te dzielne kobiety czują się urażone, wręcz retraumatyzowane, zamykają się na nich i w ogóle na rozmowę.
Podobne doświadczenia ma Wiola Rębecka-Davie: zanim skontaktuje korespondenta z ocalałą bądź jakąś organizacją w Ukrainie, gdzie od 2022 roku szczególnie intensywnie pracuje, sprawdza jego intencje, przygotowanie i wrażliwość. Ich brak przejawia się m.in. uprzedmiotowaniem ocalałych, odbieraniem im głosu lub mówieniem za nich, wyrywaniem ich historii z kontekstu. – Do retraumatyzacji może prowadzić również dopytywanie o straszne szczegóły, szukanie krwi i przemocy, co jest absolutnie niedopuszczalne.
Jak przyznaje Wiola Rębecka-Davie, chociaż jej samej nie mieści się to w głowie, wciąż jednak się zdarza. – Parokrotnie musiałam odmówić udzielenia wywiadu bądź pomocy w nawiązaniu kontaktu z ocalałymi, bo miałam bardzo silne poczucie, że chodzi tylko o powierzchowną sensację, a nie spotkanie etycznego, odpowiedzialnego dziennikarza z osobą, która chce mówić o swoich doświadczeniach podmiotowo.
”Sporo już mówi się m.in. o depresji, neuroróżnorodności czy spektrum autyzmu, ale kwestie związane z traumą nie są u nas jeszcze dobrze rozpracowane, świadomość społeczna jest w tym zakresie nadal niewielka”
6.
Kodeks Murad nie dotyczy jedynie dziennikarzy. Na poświęconej mu oficjalnej stronie czytam, że powinien obowiązywać „wszystkie osoby, które dokumentują, badają, raportują monitorują i w inny sposób gromadzą i wykorzystują informacje (dotyczące przemocy na tle seksualnym w konflikcie zbrojnym)”. W praktyce są to zatem również pracownicy organizacji humanitarnych, psychologowie, śledczy i służby mundurowe (policja, wojsko, straż graniczna), dalej – urzędnicy wszelkiej maści, w tym przede wszystkim imigracyjni i azylowi, a także pracownicy służby zdrowia.
– Jestem absolutnie przekonana, że każda osoba pracująca w systemie ochrony prawnej i organizacjach pozarządowych zajmujących się szeroko pojętą pomocą powinna mieć świadomość, jak postępować z osobą pokrzywdzoną przemocą seksualną, czy to w konflikcie zbrojnym, czy nie – uważa mec. Nędzi-Marek.
Zdaniem Wioli Rębeckiej-Davie dla pracowników i wolontariuszy szeroko pojętej branży pomocowej, w szczególności obejmującej uchodźców, Kodeks Murad powinien wręcz stać się ich biblią. – Każdy powinien przejść takie szkolenie, by w praktyczny, realny sposób zrozumieć, czym jest trauma związana z przemocą seksualną i jak należy pracować z osobami po takich doświadczeniach.
Im dalej jednak ze wszystkimi moimi rozmówczyniami wchodzimy w temat, tym bardziej zdecydowanie dochodzimy do wniosku, że z Kodeksem Murad powinien zapoznać się właściwie każdy. Chociażby z uwagi na to, o czym wspomina Izabela Trybus. – Z jednej strony w ciągu ostatnich dwóch lat bardzo dużo ludzi przyjęło osoby z Ukrainy pod swój dach, zaopiekowało się nimi, ale w konfrontacji z rzeczywistością często okazywało się, że nie byli oni przygotowani na zmierzenie się z traumą tych kobiet, nie byli w stanie zrozumieć ich zachowań, udźwignąć związanej z tym bezradności.
To dlatego mec. Nędzi-Marek zauważa: – Już teraz jest taka potrzeba w Polsce, a za kilka lat może być jeszcze większa z uwagi na imigrację czy ryzyko, że konflikt zbrojny może dotrzeć bezpośrednio do nas.
Wiola Rębecka-Davie uważa wręcz, że historia Nadii Murad i opracowany z jej inicjatywy Kodeks powinny wejść do szkolnego programu nauczania. – Edukacja historyczna powinna obejmować przemoc seksualną jako masywne doświadczenie wojenne: ale nie pokawałkowaną, ukrytą, brudną, obciążającą osoby ocalałe, tylko jako ich realny głos – uważa psychoanalityczka.
Prezeska PCTS zdecydowanie się z tym zgadza. – Sporo już mówi się m.in. o depresji, neuroróżnorodności czy spektrum autyzmu, ale kwestie związane z traumą nie są u nas jeszcze dobrze rozpracowane, świadomość społeczna jest w tym zakresie nadal niewielka – zauważa Izabela Trybus. – Gros osób nie wie, jakie są jej symptomy, a wręcz ma wyobrażenie o nich oparte na stereotypach przypisanych do roli „ofiary”. Dlatego wciąż musimy podnosić świadomość i uczulać na to, jakie są symptomy traumy i jak rozumieć jej dynamikę, m.in. po to, żeby jej nie potęgować u pokrzywdzonych.
Wiola Rębecka-Davie puszcza wodze fantazji, marzeń wręcz, gdy podsumowuje: – Myślę, że gdyby każdy głęboko sobie uwewnętrznił Kodeks Murad, przyswoił wszystko to, o czym mówi ten dokument, moglibyśmy wreszcie zatrzymać przemoc. I może nawet żyć w świecie bez wojen.
Zobacz także
„Chciałbym nigdy nie nakręcić tego filmu”. Oscar dla twórców wstrząsającego dokumentu „20 dni w Mariupolu”
Margaret o traumie gwałtu: „To jest tatuaż, który ze mną już zostanie”
Czasem przeleci helikopter, a gdy strzelają na poligonie, okna się trzęsą. „Gdyby tu wojna wybuchła, to byśmy nie zauważyły” – mówi jedna z mieszkanek Braniewa
Polecamy
Patricia Kazadi skonfrontowała się ze swoim oprawcą. „Popłakał się, bo sam ma dwie córki”
ONZ bije na alarm: Liczba aktów przemocy wobec kobiet wzrosła o 50 proc.
„Profesor śpi koło mnie, nagi stary człowiek.” Absolwentka gdyńskiej filmówki oskarża Andrzeja Fidyka o wykorzystanie seksualne
Syn norweskiej księżnej aresztowany. „Pięć ofiar”
się ten artykuł?