Przejdź do treści

„Mądra feministka wie, że seks nie uprzedmiatawia”. Maja Staśko wspólnie z psychiatrką komentują wywiad Dody o seksworkingu

Tekst o zdrowiu psychicznym i stygmatyzacji seksworkerek. Na zdjęciu: Kobieta w szarym żakiecie i czerwonym kapeluszu - HelloZdrowie
Seksworking a feminizm / pexels Maryia Plashchynskaya
Podoba Ci
się ten artykuł?

„Konsekwencje pracy w seksworkingu są czymś przerażającym. Większość z tych dziewczyn ma problemy z narkotykami, z tabletkami nasennymi. Mają myśli samobójcze, nie są w stanie założyć rodziny” – mówi Dorota Rabczewska w najnowszym wywiadzie dla kobieta.pl. W odpowiedzi na te słowa aktywistka Maja Staśko wraz z psychiatrką Mają Herman wyjaśniają, jak naprawdę wygląda kwestia zdrowia psychicznego pracownic seksualnych.

Zdrowie psychiczne pracownic seksualnych

Jak naprawdę wygląda kwestia zdrowia psychicznego pracownic seksualnych? – to pytanie Maja Staśko zadała Mai Herman, psychiatrce.

„Kobiety, które same decydują się na pracę seksualną, bardzo rzadko są moimi pacjentkami. W dzisiejszych czasach są bardziej świadome, jak taka praca wygląda, jakie są możliwości. Im bardziej są świadome, tym lepiej dla ich zdrowia, bo mogą podjąć zgodną ze sobą decyzję. Jeśli się pojawiają w moim gabinecie, to po latach, gdy wypływa informacja o ich pracy seksualnej. Ale kryzys psychiczny nie wynika z tego, że one źle się z tym czują, tylko z tego, że społeczeństwo na nie naciska i spotykają się z ostracyzmem. Kiedy kobiety spotykają się z ostracyzmem, trafiają do mnie. Kiedy nie ma ostracyzmu – nie ma ich u mnie” – odpowiada ekspertka.

Psychiatrka Maja Herman dodaje, że to ostracyzm wyniszcza ich zdrowie psychiczne, a nie praca seksualna.

„Za to kobiety, które były zmuszane do uprawiania seksworkingu, były moimi pacjentkami. Tych osób jest mnóstwo – i to jest przemoc” – tłumaczy Maja Herman.

„Każda praca, z której nie możemy się wyzwolić – bo boimy się finansowych konsekwencji, nie mamy innego zaplecza, wiele dla niej poświęciliśmy – zawsze będzie obciążeniem psychicznym. A seks jako czynność wyzwala wiele neurohormonalnych mechanizmów – wydzielają się, gdy jest fizyczny kontakt. Gdy mówimy o seksie, sporcie, jedzeniu, piciu, wydzielają się hormony, które neurobiologicznie nas zwiążą – głównie oksytocyna i dopamina. One nas pchają, dają powera – i to jest wiązaniem uzależniającym. Dotyczy to tak samo sportu, jak i seksu. Gdy to odetniesz, masz braki. Niełatwo zaspokoić ten brak” – wyjaśnia Maja Herman.

Maja Herman dodaje, że wypowiadania się bez wiedzy może tu być bardzo szkodliwe. Maja Staśko natomiast opisała sytuację, której była świadkiem.

„Niedawno napisałam reportaż o kobiecie, która popadła w biedę i podjęła pracę seksualną. Źle się z tym czuła, to nie była praca dla niej. Kto jej pomógł? Nie Doda ani inne osoby stygmatyzujące pracownice seksualne. Pomógł jej kolektyw Sex Work Polska – opłaca jej terapię, by wróciła do zdrowia” – pisze na swoim Instagramie.

I dodaje, że to jest właśnie prawdziwe wsparcie pracownic, także tych, które są ofiarami.

Do wyświetlenia tego materiału z zewnętrznego serwisu (Instagram, Facebook, YouTube, itp.) wymagana jest zgoda na pliki cookie.Zmień ustawieniaRozwiń
"Chowałam się. Wstydziłam się. Nigdy więcej". Martyna Kaczmarek o tym, jak ważne jest normalizowanie nadmiernej potliwości

Seksuolożka odpiera ataki

Po opublikowaniu przez Maję Staśko posta, na psychiatrkę spłynęło sporo hejtu. Maja Herman postanowiła więc jeszcze raz wypowiedzieć się na ten temat publicznie.

„Przypominam wam, że lata pracowałam w szpitalu psychiatrycznym, przyszpitalnej NFZ-owej poradni, a od 5 lat pracuję w Poradni Leczenia Odwykowego (NFZ) oraz prowadzę prywatną praktykę. To wszystko składa się na bardzo wiele (15 lat) praktyki i pracy z pacjentkami” – pisze Maja Herman.

Jak wyjaśnia psychiatrka, opierając się na opisach przypadków i metaanalizach, seksworking wymaga regulacji prawnych a pracownice seksualne opieki prawno-społecznej, ponieważ największy odsetek problemów psychicznych związany jest z przemocą, jakiej doświadczają. Nie bez znaczenia jest też dyskryminacja, zmuszanie do pracy seksualnej, ryzyko chorób przenoszonych droga płciową.

„Osoby pracujące w tego typu zawodach według metaanaliz narażone są na depresję w około 20 proc, co porównując do populacji ogólnej (ryzyko od 5 do 25 proc.) stanowi dość podobny wynik. Jeśli chodzi o PTSD, uzależnienia i inne zaburzenia, wyniki procentowe oscylują również w granicach populacji ogólnej. Z jednym rozróżnieniem, że osoby doświadczone przemocą fizyczną czy psychiczną były narażone na powikłania związane ze zdrowiem psychicznym w zdecydowanie większym procencie” – wyjaśnia psychiatrka.

I dodaje, że wybór linii życia u badanych często podyktowany był wydarzeniami z przeszłości, czyli sumą doświadczeń. W tym sektorze dominują w historiach doświadczenia przemocy fizycznej, psychicznej i seksualnej, niski status ekonomiczny, niskie wykształcenie.

„Co nie zwalnia nas z odpowiedzialności i zabezpieczenia osób, świadomie wykonujących zawód seksworkerki w opiekę – zarówno prawną, medyczną, ale też niestygmatyzowanie” – kończy ekspertka.

Do wyświetlenia tego materiału z zewnętrznego serwisu (Instagram, Facebook, YouTube, itp.) wymagana jest zgoda na pliki cookie.Zmień ustawieniaRozwiń

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

Podoba Ci
się ten artykuł?