Przejdź do treści

Lekarz potrącił ciężarną kobietę i jej córeczkę. Nie udzielił im pomocy. Ukarano go… naganą

Karetka- Hello Zdrowie
Andrzej Rodak, mąż i tata ofiar domagał się, aby Krzysztof S. stanął także przed sądem lekarskim źródło: Adobe Stock
Podoba Ci
się ten artykuł?

Krzysztof S., 71-letni laryngolog, odbywa karę pozbawienia wolności za potrącenie ze skutkiem śmiertelnym ciężarnej Małgorzaty i jej trzyletniej córeczki Laury. Sprawca, mimo że jest lekarzem, nie udzielił pomocy ofiarom wypadku. Zanim trafił do więzienia, wykonywał swój zawód bez żadnych ograniczeń. Teraz Beskidzka Izba Lekarska ukarała go… naganą.

Po wypadku pracował w szpitalu

Do tragedii doszło w październiku 2020 roku. Rozpędzone auto prowadzone przez lekarza Krzysztofa S. wjechało z ciężarną Małgorzatę i jej trzyletnią córeczkę Laurę. Wszystko to działo się na oczach Andrzeja Rodaka — męża i ojca ofiar. Kobieta zginęła na miejscu, córka zmarła po kilku dniach w szpitalu.

Choć media od początku donosiły o zachowaniu lekarza po wypadku, akt oskarżenia nie zawierał zarzutu nieudzielenia pomocy. Fakt, że sprawca, zamiast ratować poszkodowane, zbierał części swojego rozbitego pojazdu, został odnotowany w protokołach przesłuchań, ale sąd go pominął.

Lekarz za drogowe zabójstwo dwóch osób został skazany w listopadzie 2022 roku na 2,5 roku więzienia. Nie od razu jednak trafił za kratki. Z uwagi na stan zdrowia lekarza kara została odroczona, a Krzysztof S. zdążył jeszcze zatrudnić się w szpitalu. Dopiero po prokuratorskim zażaleniu na odroczenie wyroku, we wrześniu 2023 r. sprawca wypadku trafił do więzienia.

Andrzej Rodak domagał się jednak, aby Krzysztof S. stanął także przed sądem lekarskim. Wszak miał moralny obowiązek pomóc poszkodowanym podczas wypadku.

Okręgowy Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej (który w postępowaniu dyscyplinarnym pełni rolę prokuratora) początkowo postanowił, że nie będzie wszczynać postępowania. Nie widział powodu. W wyroku i uzasadnieniu nie znalazł ani słowa o nieudzieleniu pomocy. Z tego powodu odrzucał wniosek dwukrotnie.

W końcu rozprawa przeciwko Krzysztofowi S. odbyła się 12 grudnia w Beskidzkiej Izbie Lekarskiej w Bielsku-Białej.

„Wyszedł z samochodu, nie podjął jakichkolwiek działań mających na celu ustalenie stanu osób poszkodowanych w wypadku, nie podjął jakichkolwiek działań ratunkowych, nie powiadomił służb ratunkowych, medycznych ani policji” – wymieniał OROZ. „Wykonał wówczas telefon do syna, aby zajął się zabezpieczeniem samochodu, który został uszkodzony w wypadku, oraz zadzwonił do pracownicy placówki medycznej, do której jechał tego dnia, z informacją, że ze względu na wypadek nie będzie go dzisiaj w pracy. Zbierał także części z uszkodzonego pojazdu”.

OROZ wnioskował do sądu lekarskiego o ukaranie lekarza zawieszeniem na dwa lata.

Aleksandra Szkólska - osoba po amputacji - Hello Zdrowie

Za nieudzielenie pomocy… nagana

12 grudnia 2024 r. w beskidzkiej izbie lekarskiej w Bielsku-Białej odbyła się rozprawa przeciwko Krzysztofowi S. Sąd lekarski badał, czy jego postępowanie po wypadku było etyczne. Pełnomocnik Andrzeja Rodaka podkreślił, że obowiązek udzielenia pomocy spoczywa na każdym, a już tym bardziej na lekarzu.

„Mam nadzieję, że sąd nałoży na tego lekarza surową karę. Chciałbym bardzo, żeby ten człowiek już nigdy nie leczył ludzi” — mówił w rozmowie z TVN24 sam Andrzej Rodak.

Wyrok Beskidzkiej Izby Lekarskiej ogłosił przewodniczący składu orzekającego lekarz Jan Franczyk:

Uznaję obwinionego winnym zarzucanego czynu i wymierzam mu karę nagany. Jeśli ktoś przekracza szybkość, musi mieć świadomość, a tym bardziej lekarz, że skutki mogą być nieprzewidywalne”.

Sąd lekarski wymierzył S. jedynie naganę, uznając za okoliczność łagodzącą przejściową utratę pamięci. Orzeczenie sądu lekarskiego jest nieprawomocne.

źródło: Małgorzata Goślińska\mat.tvn24.pl, oprac. i skrót AT

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

Podoba Ci
się ten artykuł?