Przejdź do treści

Święta przetrwać czy przeżywać? Jak czerpać pozytywną energię z trudnych spotkań

Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Pierwsze skojarzenie ze świętami? Jedzenie, choinka, prezenty? A może niewygodne pytania o życie prywatne, niechciane (nie)dobre rady krewnych? Czy zdarzało ci się na siłę przybierać dosłownie i w przenośni dobrą minę do złej świątecznej gry? Mdli cię na samą myśl o rozmowie przy stole? Jeśli tak, ten tekst jest dla ciebie.

Przetrwać święta

Święta nie dla wszystkich kojarzą się z czasem radości, beztroski, miłości, wiary, nadziei. Dla niektórych to przykry obowiązek do „zaliczenia”. Jeśli tylko to możliwe, chętnie omijają rodzinne spotkania z daleka. Jeśli mimo wszystko nie mogą lub nie chcą zrezygnować z tradycyjnej wieczerzy czy obiadu – zasiadają przy stole z nadzieją, że ten przykry obowiązek szybko minie. Czy tak musi być?

Wielu z nas zadaje sobie pytanie, jak przetrwać święta, zamiast jak je przeżyć – przyznaje psycholożka Urszula Struzikowska – Marynicz.To zwraca uwagę na nasze podejście do tego niecodziennego czasu, ale także na trudności. Podpowiadam: przeżyjmy święta po swojemu i zwróćmy uwagę jednocześnie na to, że inni mają także do tego prawo. To nas łączy.

Dostrzegając oczekiwania innych, nie lekceważmy więc również swoich. Poświęcenie dla innych nie powinno odbywać się kosztem samego siebie.

Okres świąt dla wielu osób niesie ze sobą perspektywę stresu – przyznaje psycholożka Urszula Struzikowska – Marynicz. – To wynika między innymi z niecodziennych, być może trudnych relacji z członkami rodziny, z którymi ma się przebywać niekiedy przymusowo. Inni również wobec nas mogą odczuwać podobne trudności i presję.

Perfekcyjne święta

Zdarza się również, że stres świąteczny wynika nie tyle z niechęci, ile z… nadmiernych chęci.

Niekiedy powodem niepotrzebnego stresu jest także perfekcja, jaką z różnych powodów stawiamy sobie za cel. Przesiąknięci wzorcami zalewającymi nas z reklam, sklepowych wystaw i z kartek świątecznych tworzymy sobie niepotrzebną presję zorganizowania niemal sterylnego porządku, idealnego menu, interesujących atrakcji, dopieszczenia gości niemal na siłę. Chcemy, żeby święta były perfekcyjne. Ceną za to jest zmęczenie, stres, napięcie – ostrzega ekspertka.

Negatywne emocje mogą narastać. Nawzajem „zarażamy się” wtedy napięciem, złością. Oddalamy się od siebie, zamiast mieć dla siebie nawzajem czas i emocjonalnie się zbliżyć.

To powoduje, że oddalamy się, niedostępni dla bliskich, a przy tym hodujemy frustrację w domownikach, którzy zaczynają chodzić na palcach. W takich okolicznościach nietrudno o wybuch emocji, konflikt, ktoś w końcu tego reżimu nie wytrzyma. To daje odwrotny do zamierzonego efekt – mówi psycholożka. – Proszę spojrzeć: z jednej strony piękna oprawa stołu, kolędy, bogata choinka i prezenty, z drugiej my: zmęczeni i naburmuszeni, niedostępni emocjonalnie, zabiegani z przekonaniem, że „wciąż tyle jeszcze do zrobienia”. 

W naszej kulturze zwyczaj przygotowywania wyjątkowo bogatych świątecznych stołów ma długą tradycję. Jednak realia się zmieniają. W codziennym życiu nie doświadczamy już głodu, za to często pracujemy zbyt wiele. Spróbujmy więc w święta odwrócić te proporcje, bo na tym powinien polegać czas spotkań, świąt, zabawy – na zmianie rytmu zwykłego dnia czy tygodnia. Odłóżmy na bok ambicje przygotowania kilkunastu dań, które mogą sprzyjać co najwyżej przejedzeniu.

Mała migrantka z miską zupy w rękach

Bliscy nieznajomi

Każdy z nas ma takich krewnych: wuja, którego widuje raz do roku, bliżej niezidentyfikowanych pociotków, których spotyka się przy okazji wesel, pogrzebów i świąt właśnie. Niektórzy nie wyobrażają sobie, że można nie zaprosić tych osób – bo się obrażą, bo co pomyśli reszta rodziny. Czy taki przymusowy „skład obowiązkowy” świąt to dobry pomysł?

Urszula Struzikowska -Marynicz potwierdza: – Święta mogą być trudne także dlatego, że spotkania z bliskimi i dalszymi krewnymi są okazjonalne. Może lepiej stworzyć okazję do dobrowolnych wizyt? Do takich spotkań, do których nie jesteśmy przyzwyczajeni, potrzebujemy też pewnego przygotowania, umiejętności wrzucenia na luz. 

W tłumie niby bliskich, a przecież obcych osób, nietrudno o poczucie osamotnienia, wyobcowania. Do tego dochodzą niewygodne pytania ze strony krewnych: o pracę, plany na przyszłość, studia, szkołę, męża, dzieci, przyczyny rozwodu, ślub, chrzciny, plany rozrodcze… Tematów potencjalnie niewygodnych jest bez liku. Pytania, które padają z ust krewnych, nie zawsze mają na celu zranienie kogoś. Wynikają również z faktu, że po prostu z tymi nieznajomymi bliskimi po prostu mamy mało wspólnego.

Niekoniecznie motywowane jest to wrogą intencją. Niewygodne pytania, przypominające teleturniej, to także forma porządkowania przestrzeni w relacji i jej kontrolowania przez niektóre osoby – zauważa psycholożka.

Jak radzić sobie z niechcianymi spotkaniami?

Wbrew tradycji, która wymusza udział w świętach, warto uświadomić sobie, że świat się nie zawali, jeśli wybierzemy wyjazd w góry lub do ciepłych krajów, albo grono przyjaciół czy tylko najbliższych krewnych do towarzyszenia nam w tych szczególnych dniach. Szczególnie, jeśli widujemy kogoś raz do roku, taka osoba nie powinna być punktem odniesienia w naszym osobistym rankingu, co wypada, a czego nie wypada zrobić w czasie świąt.

Pamiętajmy, że wkraczamy w schemat świątecznego reżimu dobrowolnie, dążąc do realizacji cudzych standardów, gdyż nie posiadamy często własnych lub o nich zapominamy – potwierdza psycholożka Urszula Struzikowska – Marynicz. – Można wytworzyć własny standard, pytając siebie i bliskich o to, co ważne dla nas i o to, w jaki sposób chcielibyśmy przeżyć wspólny czas.

Kobieta ubiera choinkę

Więc jak poradzić sobie z niewygodnymi tematami i pytaniami?

Przed rodzinnym spotkaniem można umówić się ze swoją wyjściową ekipą, np. mężem lub dziećmi, co zrobić, gdy zaczną się takie pytania i tematy, a ktoś nie będzie reagował na nasze granice. Może wyjść na spacer? Może zaproponować kolędowanie? I wyluzować – to ważne w święta. Stanąć ponad  potrzebą okazywania własnych racji. To nie czas na to – psycholożka podpowiada, jak wybrnąć z trudnej sytuacji.

Urszula Struzikowska – Marynicz zwraca też uwagę na ochronę własnych granic, zasad, racji: – Możemy i mamy prawo unikać tematów, jakie mogą nas poróżnić ideologiczne i zaowocować w kłótnie, bo święta to nie czas na debaty polityczne czy dyskusje o karze śmierci lub aborcji.

Najważniejsze, to chcieć czerpać pozytywną energię ze świąt i nie dać się jej pozbawić. Można przygotować uniwersalną odpowiedź na wszystkie trudne pytania. Psycholożka Urszula Struzikowska – Marynicz mówi: – Świat się nie zawali, jeśli odpowiemy, że jest okey i nie mamy ochoty teraz o tym rozmawiać, ale życzymy wszystkiego dobrego!

Nasze teksty zawsze konsultujemy z najlepszymi specjalistami

Urszula Struzikowska-Marynicz

psycholog

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: