Przejdź do treści

Łada Gorpienko: Współczuć trzeba nam wszystkim. Jeszcze nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak wojna wywróciła nam życie

Łada Gorpinko
Łada Gorpinko fot. archiwum prywatne
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

– Polska przyjęła już ponad milion uchodźców. W pierwszej chwili ogrzejemy ich, damy jedzenie, wpuścimy dzieci do szkół. A co dalej? Musimy szykować się do tego wszystkiego. Szykować miejsca, gdzie będą mogli mieszkać i pracować. Nie zastanawiać się nad emocjami, tylko działać – zauważa Łada Gorpienko, ukraińska artystka kabaretowa i piosenkarka związana z Piwnicą Św. Norberta.

 

Jolanta Pawnik: Jak się pani czuje w obecnej rzeczywistości? Jak się ma pani ukraińska rodzina?

Łada Gorpienko: Od 30 lat jestem obywatelką Polski, więc to trochę co innego. Oczywiście bardzo się martwię o bliskich, znajomych, wszystkich ludzi, z którymi kiedyś byłam związana. Część mojej dalszej rodziny jest teraz w Kijowie. Bardzo się cieszę, bo przed chwilą, w trakcie naszej rozmowy, odezwali się. Bardzo się martwiłam, bo nie mogłam się do nich dodzwonić, a wiem, że niedaleko od miejsca, gdzie mieszkają, było bombardowanie. Teraz wiem, że żyją.

Nie planują uciekać?

Nie mogą, Kijów jest odcięty, ale też część osób nie chce wyjechać. Mężczyźni idą walczyć, a kobiety, jeżeli nie mają małych dzieci, chcą zostać i pomóc im w razie czego.

Mam też gorącą linię ze znajomymi z Białorusi. Nie wiem, czy pani wie, że w ramach powszechnej mobilizacji wszyscy mężczyźni podpisują tam zobowiązanie, że przez osiem lat nie opuszczą kraju. Myślę, że plan jest taki, by późniejsza pacyfikacja Ukrainy, już po jej zajęciu przez Putina, odbywała się rękami Białorusinów.

Oczywiście nie jestem żadnym strategiem wojskowym, tylko jak każdy myślący człowiek zastanawiam się, co się dzieje. Bo jeśli każe się podpisywać zobowiązanie 52-letniemu facetowi, który np. jest stróżem, to nie po to, by walczył. Oni chcą, żeby Łukaszenka zajął się, już po zajęciu Ukrainy, spokojnym porządkowaniem przynajmniej części terenu. I to na długo. Białorusini też tak czują i wielu chce uciekać z kraju, nie chce się bić.

Kolejny exodus na granicy… jeszcze więcej emocji.

Myślę, że to nie jest czas na emocje, tylko na działanie. Ten niedobry człowiek nie kieruje się emocjami. Znam takich ludzi. To jest facet, który przeszedł bardzo porządną szkołę planowania i zarządzania. Dlatego tak chętnie współpracowały z nim wielkie światowe koncerny. Nauczony jest długotrwałego planowania i konsekwentnej realizacji tych planów.

Wie pani, kogo powinniśmy zapytać, by dowiedzieć się, dlaczego on to zrobił i co siedzi w jego głowie? Jego byłą żonę. Ona go zna najlepiej ze wszystkich na świecie.

Milczy. Od lat nic o niej nie wiemy.

Poznałam ją. To był taki maleńki, kompletnie przypadkowy epizod w życiu. Kiedy była jeszcze żoną Putina, spotkała się w Krakowie z naszą ówczesną prezydentową Jolantą Kwaśniewską. Miałam wtedy okazję zobaczyć panią Ludmiłę, usłyszeć fragment rozmowy i popatrzeć, jak ona się zachowuje prywatnie, w sytuacji, kiedy mało kto widzi. Tak, jeżeli ktoś chce dowiedzieć się, co Putinowi chodzi po głowie i czego można się po nim spodziewać, powinien zapytać ją. Jeżeli kiedyś w ogóle się otworzy i coś powie. To zdumiewające swoją drogą, że ona milczy tyle lat. Co musiało się stać między nimi, że ona nic dotąd nie powiedziała?

Może czegoś się boi.

Albo po prostu nie chce mieć z tym nic wspólnego. Jedyne, co może powstrzymać ludzi takich jak Putin, to brak kontaktu z otoczeniem. Oni nigdy nie zostają sami, bo nigdy niczego nie wykonują osobiście. Nigdy. Wydają rozkazy, doskonale dzielą obowiązki w swoim otoczeniu, bardzo dokładnie wybierają to otoczenie. Po latach kierowania takim zespołem, oni de facto oduczają innych decyzyjności. Więc gdyby taka osoba została pozbawiona kontaktu i możliwości przekazywania następnych swoich decyzji, po jakimś czasie ta grupa się rozpadnie. A chyba o to chodzi.

Problemów nie unikniemy, choćby społecznych i kulturowych. Przychodzą ludzie, którzy nie są nauczeni naszych zwyczajów, tradycji, inaczej postępują w życiu codziennym. To musi trochę potrwać, byśmy nauczyli się siebie nawzajem. Musimy być bardzo cierpliwi w stosunku do nich. Nie wywyższać się. Przyjąć ich ze spokojem, nauczyć tego, co potrzeba. Będą potrzebowali naszej pomocy, wyrozumiałości i cierpliwości

Jak pani ocenia reakcję świata na rosyjską agresję? Czy monity polityczne i sankcje są wystarczające? Czy nie skuteczniej byłoby pomyśleć o działaniach odwetowych na dużą skalę?

Bomby na Kremlu tylko rozwścieczą zwykłych Rosjan i upewnią ich w tym, że faktycznie na świecie działa jakaś junta, która na nich napada. Ktoś kiedyś powiedział, że Rosja jest Putinem. Nie ma Putina, to nie ma Rosji.

Zawsze i wszędzie jest tak, że wygrywa się wtedy, kiedy ma się lidera. Nieważne czy dotyczy to sportu, polityki czy biznesu. Każda firma funkcjonuje, dopóki ma dobrego zarządzającego, prowadzącego, stratega, taktyka. Każda zmiana, zniknięcie, odejście, śmierć, powoduje wcześniej lub później, a najczęściej bardzo szybko – degradację, rozpad, obniżenie morale.

Patrzę z wielkim podziwem na zorganizowanie Ukrainy, na odwagę i determinację jej obywateli. Ta walka ma twarz prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, który jest wspaniałym człowiekiem i mężem stanu, świetnie komunikuje się ze światem. To także wielu lokalnych bohaterów – obrońców.

Nie dziwię się temu. To jest jeden z największych błędów w obliczeniach Putina – nie wziął pod uwagę nieprawdopodobnego skoku intelektualnego, kulturalnego i społecznego Ukrainy, jaki dokonał się w ciągu ostatnich 20 lat. Przede wszystkim było to związane z otwarciem Zachodu na Ukrainę. Ukraińcy nie są tacy sami jak Rosjanie. W ich głowach nie ma już Związku Radzieckiego. Nawet prości ludzie od 20 lat jeżdżą na Zachód, odnaleźli się tu, zarabiają pieniądze, które inwestują u siebie. To powszechna praktyka, że ludzie, którzy pracowali u polskich rolników, po 10 latach mają na Ukrainie swoje firmy, które budują od zera.

Ukraińcy wiedzą, czego bronią, co mogą stracić. Stąd bierze się hart ducha. Natomiast w Rosji, oprócz garstki oligarchów, którzy jeżdżą po świecie i mają pieniądze, reszta społeczeństwa, a szczególnie cała prowincja, nie ma pojęcia o tym, jak świat wygląda. W dobie internetu może nam się to wydawać dziwne, ale oni naprawdę uważają, że ich świat i to jak żyją, to jest najlepsze, co może być. Dlatego tak popierają Putina.

Widziałam w telewizji, jak matki Rosjanki mają pretensje, że nie mogą dowiedzieć się, czy ich syn żyje, czy nie. Ale żadna z nich nie powiedziała ani słowa o tym, że współczuje matkom z Ukrainy, które też tracą synów! Zauważyła to pani? Ich to w ogóle nie interesuje. To jest właśnie rosyjskie myślenie. Nie mówię tutaj o tej garstce ludzi hardych duchem, którzy próbują demonstrować na ulicach, choć zostali już tak zastraszeni, że wielu boi się już wychodzić. Reszta myśli i wygląda jak zombie. To są ludzie tak przekonani o własnej racji, że nie interesuje ich zdanie kogokolwiek na ich temat. Natomiast boją się nieuchronności kary. To jest jedyne, co może, przynajmniej na jakiś czas, ich powstrzymać. Tylko że ten czas biorą sobie po to, żeby przygotować następną strategię. Ponieważ klamka zapadła. Putin ma plan i dopóki go nie skończy i będzie żył, to będzie go realizował. To jest najstraszniejsze.

Ukraińcy wiedzą, czego bronią, co mogą stracić. Stąd bierze się hart ducha. Natomiast w Rosji, oprócz garstki oligarchów, którzy jeżdżą po świecie i mają pieniądze, reszta społeczeństwa, a szczególnie cała prowincja, nie ma pojęcia o tym, jak świat wygląda

Koszmarny scenariusz. We mnie ciągle jest masa emocji, przyznaję, nie jestem przygotowana na racjonalne oceny tej sytuacji. Bardzo pani współczuję.

Dziękuję, ale współczuć trzeba nam wszystkim. Jeszcze nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak to wywróciło nam życie. Polska przyjęła już ponad milion uchodźców. W pierwszej chwili ogrzejemy ich, damy jedzenie, wpuścimy dzieci do szkół. A co dalej? Za chwilę zaczną się naprawdę wielkie problemy, choć oczywiście w porównaniu z tymi problemami, jakie oni mają teraz, żadne. Ale też musimy szykować się do tego wszystkiego. Szykować miejsca, gdzie będą mogli mieszkać i pracować. Nie zastanawiać się nad emocjami, tylko działać.

Polska jest wspaniałym krajem, cała Unia Europejska jest zorganizowana i na pewno poradzi sobie z tym wszystkim. Ale problemów nie unikniemy, choćby społecznych i kulturowych. Przychodzą ludzie, którzy nie są nauczeni naszych zwyczajów, tradycji, inaczej postępują w życiu codziennym. To musi trochę potrwać, byśmy nauczyli się siebie nawzajem. Musimy być bardzo cierpliwi w stosunku do nich. Nie wywyższać się. Przyjąć ich ze spokojem, nauczyć tego, co potrzeba. Będą potrzebowali naszej pomocy, wyrozumiałości i cierpliwości.

 

Łada Gorpienko – ukraińska piosenkarka, aktorka, tancerka, choreografka. Skończyła Wyższą Państwową Szkołę Teatralną i Filmową w Kijowie. Jej śpiewanie zaczęło się od fascynacji dawnymi ludowymi pieśniami Ukrainy. Łada jest laureatką wielu nagród, zagrała w jedenastu filmach i programach TV1 Ukrainy. W Polsce mieszka od 1994 roku. Przyjechała na zaproszenie znanego krakowskiego kabaretu „Loch Camelot” i została… Artystką Camelotu pozostaje do dziś. W latach 1998-2002 występowała w telewizyjnych „Spotkaniach z Balladą”.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: