„Kobiety uczą się zachowań społecznych na zasadzie kopiuj-wklej, aż osiągają biegłość, która czyni ich autyzm niewidzialnym”. O życiu i kobiecości ze spektrum autyzmu mówi psycholożka i nauczycielka jogi Agata Ucińska

się ten artykuł?
Wyobraź sobie osobę, która ma autyzm. Zamknij oczy i zobacz ją dokładnie. Co widzisz? Chłopca, który wykonuje rytmiczne ruchy ciałem? Dziecko, które nie nawiązuje kontaktu wzrokowego? Tak również mogą wyglądać osoby ze spektrum autyzmu. Celowo piszę „również”, bo autyzm ma także inne, kobiece oblicze, które z łatwością możesz „przegapić”. O spektrum autyzmu u dorosłych kobiet pytam Agatę Ucińską pedagożkę, psycholożkę i joginkę, która swoją diagnozę otrzymała kilka lat temu.
Barbara Dąbrowska-Górska: Pamiętasz dzień, w którym po raz pierwszy pomyślałaś, że możesz być w spektrum autyzmu? Czy to był moment olśnienia, że „to chyba jest o mnie”, czy też bardziej proces kiełkowania i wzrastania myśli o byciu neuronietypowym?
Agata Ucińska: To było dawno temu. Pierwsza na ten trop wpadła moja starsza siostra. Diagnozę otrzymał jej syn, który zachowywał się bardzo podobnie do mnie, gdy byłam dzieckiem. Ponieważ Kasia jest starsza ode mnie o 10 lat, całkiem dobrze pamięta mnie z tego okresu. Ja jednak niekoniecznie chciałam jej słuchać, nie odnajdywałam się w suchych kryteriach diagnostycznych, powiedziałam jej, że przesadza. Jakiś czas później trafiłam do psychiatry z zaostrzeniem problemów ze zdrowiem (od kiedy skończyłam 14 lat, miałam nawracające epizody depresyjno-lękowe). W trakcie wywiadu lekarz zapytał, czy byłam diagnozowana w kierunku zespołu Aspergera (obecnie: spektrum autyzmu), bo widać u mnie wyraźny rys. Na początku przewróciłam oczami, jednak po kilku wizytach dostałam właśnie taką diagnozę, a po pewnym czasie okazało się, że mam również ADHD.
Bunt, zaciekawienie, ekscytacja, ulga, niepewność…? Co wtedy czułaś?
Wraz z hasłem „autyzm” pojawia się w głowie góra stereotypów. „Panie doktorze, ale ja? Ja mam dużo przyjaciół!” – to były moje pierwsze słowa na sugestię diagnozy. Na co lekarz zaśmiał się – „No i?”. Bo osoba w spektrum autyzmu kojarzy się często z kimś zamkniętym, bez empatii, wręcz robotem. Dziś wiemy, że autyści są niesamowicie różnorodną grupą, a część ich zachowań może wynikać z traum, których doświadczają częściej niż osoby neurotypowe, a niekoniecznie jest uwarunkowana samym autyzmem. Co poczułam? Zdziwienie, ale i ulgę, bo wreszcie wyjaśniła się przyczyna niektórych moich problemów.
Zaczęłam bardzo dużo czytać o kobiecym spektrum autyzmu. No i bingo! Okazało się, że na świecie jest więcej osób odbierających świat w sposób podobny do mojego.

Agata Ucińska fot. Agnieszka Wanat
Jak wygląda proces diagnostyczny? Czy w Polsce łatwo jest o wsparcie, diagnozę w poczuciu wzajemnego szacunku czy też to bardziej droga przez mękę?
Ja akurat miałam dużo szczęścia, bo po prostu trafiłam z innym problemem do lekarza, który bardzo dobrze orientuje się w najnowszej wiedzy dotyczącej zaburzeń neurorozwojowych, więc nie musiałam szukać. Dodatkowo, później skonsultowałam się z dwiema psycholożkami, które po wywiadzie dotyczącym mojego dzieciństwa przychyliły się do koncepcji, że jestem w spektrum. W Polsce diagnozę stawia lekarz psychiatra, jednak dobrze, żeby specjalizował się w tym temacie. Musiałam wypełnić kwestionariusz, uczestniczyłam w wywiadzie, który trwał dwie lub trzy wizyty. Idealnie, gdy diagnozuje interdyscyplinarny zespół specjalistów oraz gdy w rozmowie może uczestniczyć osoba, która pamięta nas z dzieciństwa. Taka zespołowa diagnoza jest niestety bardzo droga, więc nie wszyscy mogą sobie na nią pozwolić. Na pewno myśląc o diagnozie, należy zrobić dobry research, bo słyszałam o wielu nieprzyjemnych sytuacjach, gdy próbuje się poruszać ten temat z przypadkowymi specjalistami.
Spektrum autyzmu jest obecnie uznawane za zaburzenie neurorozwojowe (Autism Spectrum Disorder), ale w literaturze naukowej coraz częściej możemy spotkać termin Autism Spectrum Condition, który podkreśla, że jest to po prostu odmienny wzorzec rozwojowy. Diagnoza w wieku dorosłym jest bardzo trudna, bo trzydziestolatki nie zachowują się już jak sześcioletnie dzieci, od tamtej pory wiele się już nauczyli. Trzeba przede wszystkim sprawdzić, jak postrzegają i odczuwają świat, bo to jest podstawowa różnica. Diagnoza jest stawiana na bazie zauważonych odmienności w kompetencjach społecznych (albo tym, w jaki sposób się ich nauczyło, ponieważ różnice w dorosłości mogą być niewidoczne na pierwszy rzut oka), komunikacji oraz sztywności zachowań i zainteresowań. Bierze się też pod uwagę nadwrażliwości i niedowrażliwości sensoryczne. Najważniejszy w tym wszystkim jest jednak obraz z dzieciństwa.
Brzmi to prosto, ale jak to powiedział mój lekarz: „Nie wystarczy kilka cech, potrzebna jest ich specyficzna konstelacja, a także doświadczenie diagnostów w zaglądaniu pod maski autystów”. Dlatego procesy diagnostyczne bywają długie – po pewnym czasie wygrywa zmęczenie, maskowanie staje się niemożliwe, autystyczne zachowania uwydatniają się. Identycznie jest w życiu – trzeba spędzić ze mną naprawdę dużo czasu, żeby dojrzeć moje odmienności. Z kolei rodzina i przyjaciele w ogóle nie byli zaskoczeni diagnozą.
A co zyskałaś dzięki diagnozie? Kamień z serca czy więcej kamieni do noszenia?
Zdecydowanie to pierwsze. Bardzo trudno mi to wytłumaczyć, ale mam w sobie dużo sprzeczności. Z jednej strony mam wysokie kompetencje społeczne, bo od dziecka bardzo świadomie się ich uczyłam, na przykład zapisywałam zachowania lubianych i nielubianych osób, a potem starałam się naśladować te pierwsze, mnóstwo czytałam i testowałam na znajomych zachowania bohaterów z książek itd. Miałam szczęście trafić do świetnej klasy w podstawówce, gdzie akceptowaliśmy nawzajem swoje dziwactwa. Byłam nawet przewodniczącą. Należałam do harcerstwa, które jest jednym wielkim treningiem umiejętności społecznych, a potem bardzo wcześnie zaczęłam interesować się pedagogiką i psychologią oraz być wolontariuszką pracującą z dziećmi. Jestem bardzo dobra w pracy z grupą, empatyczna, wbrew stereotypom umiem czytać emocje i mowę ciała.
Jednocześnie świat często mnie przytłacza. Nie mówimy o zmęczeniu, a o nawracającej od 14. roku życia depresji i zaburzeniach lękowych. O gwałtownych reakcjach emocjonalnych, gdy dochodzi do przebodźcowania lub zmiany planów. O problemach z funkcjami wykonawczymi (tu dochodzi aspekt ADHD). Nigdy nie rozumiałam, dlaczego potrzebuję więcej regeneracji i przewidywalności. Dlaczego mam swoje dziwactwa i potrzebuję wielu godzin w samotności spędzonych na zgłębianiu swoich „special interests„ (intensywne zaangażowanie w zgłębianie konkretnego zainteresowania – dopisek redakcji). Czemu zawsze wybieram to samo danie, w tej samej restauracji? Dlaczego niektóre sprawy, które dla innych wydają się proste, dla mnie są jak wspinaczka wysokogórska? Większości zachowań i kontekstów społecznych musiałam początkowo uczyć się jak scenariusza, wzoru. Takich społecznych zagadek rozwiązuje się często kilkanaście dziennie. To męczy.
Po diagnozie lepiej zrozumiałam źródła swoich trudności, ale i mocnych stron. To był też ogromny przełom w terapii, bo wiedziałyśmy już z moją psychoterapeutką, które rzeczy wynikają ze wzorca rozwojowego i jak się tym zająć. Wiedziałam już jak zorganizować swój styl życia na bardziej wspierający. Przestałam próbować stać się osobą, którą chciałam się stać, a nie miałam na to szans. Teraz z większą łatwością odnajduję równowagę między byciem z ludźmi a przebywaniem samą, między potrzebą bodźców a potrzebą stałości.
Pedagożka, joginka, psycholożka to nie jest „typowy” obraz osoby z autyzmem, jaki mamy zakodowany w głowach. Autyzm kojarzy się z rytmicznie poruszającym się chłopcem, z którym kontakt jest utrudniony. Tymczasem neuronietypowość ma wiele twarzy, prawda?
Im więcej poznaję osób autystycznych, tym większe wrażenie robi na mnie to, jak się od siebie różnimy. W tej grupie będzie zarówno spokojny, 7-letni samotnik zafascynowany koleją, ekstrawertyczna 11-latka marząca o karierze dziennikarki, utalentowana pisarka (mamy w Polsce trzy nagradzane pisarki mówiące publicznie o swoim spektrum autyzmu: Olgę Drendę, Natalię Fiedorczuk oraz Dorotę Kotas) i mrukliwy księgowy. Będą też osoby niewerbalne, ale w normie intelektualnej oraz osoby z niepełnosprawnością intelektualną i innymi problemami neurologicznymi, które potrzebują więcej wsparcia. Znakomita większość tych ludzi będzie mieć jakąś formę powtarzalnych zachowań oraz intensywne zainteresowania.
Jeżeli spojrzymy na moją karierę właśnie przez pryzmat pasji, to nie ma w niej nic dziwnego. Od zawsze interesowałam się człowiekiem, a więc literaturą, pedagogiką, psychologią. A także ruchem i pisaniem. Po złożeniu tego w całość uzyskujemy pedagożkę, joginkę i psycholożkę, piszącą bloga. Ostatnio kilku twórców internetowych podzieliło się swoimi diagnozami. Pojawiły się głosy, że „jest moda na autyzm i ADHD„. Tymczasem przecież tworzenie treści w internecie jest bardzo pociągające dla osób neuroatypowych – mogą bezkarnie nawijać o pasjach i dawkują sobie kontakt z ludźmi wedle swoich potrzeb.
Rozumiem też, że spektrum autyzmu kojarzy się z trudnościami w kontaktach społecznych. Wiele osób rzeczywiście będzie miało je nasilone. Ja miałam je wyraźniejsze jako dziecko, ale trafiłam w takie środowisko i miałam takie zainteresowania, że obecnie dobrze sobie radzę. Na pewno pomogły lata psychoterapii i moje wykształcenie. To, że ktoś jest w spektrum, nie oznacza, że będzie miał wszystkie cechy i dzielił z autystami wszystkie wyzwania. Ja na przykład nie miałam problemów z odczytywaniem emocji czy mowy ciała. A jak nie wiedziałam, to pytałam wprost. Czasem mam nawet wrażenie, że dzięki autystycznej łatwości w zauważaniu odstępstw od wzorów, bardzo szybko widzę zmiany w mimice. Jestem też bardzo wyczulona na zmiany w cudzym nastroju. Znajomi śmieją się, że umiem „czytać w myślach„.
Mówi się, że autystom trudno jest przyjąć cudzą perspektywę. Jednak mam wrażenie, że to dużo szerszy problem społeczny, a lekcje z komunikacji i empatii powinny być w każdej szkole. Dla wszystkich. Brak zrozumienia osób autystycznych przez osoby neurotypowe czasem poraża. Ostatnio okazało się, że w pewnym badaniu niewerbalne osoby autystyczne, które poddano standardowym testom inteligencji miały wyniki poniżej normy. Jednak, gdy zastosowano testy oparte na rozwiązywaniu wizualnych problemów nie tylko były w normie, ale spory odsetek ją przekraczał! Kto tu nie umie zatem przyjąć cudzej perspektywy?
”Trudne zachowanie to nie tylko błąd w kodzie, który należy wyeliminować, żeby ludzki algorytm działał poprawnie. Nie jesteśmy robotami. To zachowanie to komunikat, a pod spodem są emocje i potrzeby”
Kobiecy autyzm to świeży i niepoznany od strony naukowej temat. Dzieje się tak nie bez przyczyny – kobietom w spektrum autyzmu łatwiej jest się „ukryć” w społeczeństwie, czasem nawet przed samą sobą. Jaki jest ten kobiecy autyzm?
Długo sądzono, że autyzm to głównie męska przypadłość. Dziś skłaniamy się ku hipotezie, że w diagnostyce spektrum mamy do czynienia z gender bias. Metody diagnostyczne powstały na bazie badań chłopców, dziewczynki długo przechodziły przez nie niezauważone. Inaczej przebiega proces socjalizacji dziewczynek, więc inaczej wyglądają ich zainteresowania oraz sposób nauki zachowań społecznych. Łatwiej przychodzi im maskowanie swoich autystycznych cech.
Kobiety od wczesnego dzieciństwa uczą się zachowań społecznych na zasadzie „kopiuj-wklej”, naśladują, sprawdzają, aż osiągają biegłość, która czyni ich autyzm niewidzialnym. Ponieważ w wychowaniu dziewczynek zwraca się uwagę na to, by się dobrze zachowywały, nie sprawiały kłopotów i dbały o innych – szybko uczą się, które autystyczne zachowania są społecznie akceptowalne, a które nie. Niestety za tym idą duże koszty. Wyniki badań pokazują, że maskowanie koreluje z problemami ze zdrowiem psychicznym. Autystyczne kobiety są też bardziej narażone na myśli i próby samobójcze. Ponieważ często są naiwne i brakuje im społecznej intuicji, mogą łatwo stać się ofiarami wykorzystania seksualnego.
Dziewczynki i kobiety mają też zainteresowania, które nie kojarzą się stereotypowo z autyzmem. Są one równie intensywne, ale mogą dotyczyć postaci z bajek, aktorów, zwierząt, literatury pięknej czy psychologii. Łatwiej to przeoczyć. Moim zdaniem fakt, że dziewczynki w spektrum częściej sięgają po beletrystykę niż chłopcy, może wpływać na fakt, że szybciej uczą się kompetencji społecznych oraz łatwiej rozwijają empatię.
Diagnozę otrzymują często już jako dorosłe kobiety borykające się z problemami ze zdrowiem psychicznym. Po drodze otrzymują nietrafione diagnozy zaburzeń osobowości oraz leczenie, które nie działa. Często orientują się, że są autystkami, kiedy okazuje się, że ich dziecko jest w spektrum autyzmu.
Mówisz otwarcie o swoim autyzmie. Jak świat odpowiada na informację, że jesteś dorosłą kobietą, która odkryła, że ma autyzm? Z jakimi reakcjami się spotykasz?
Diagnozą podzieliłam się na swoim profilu kilka lat temu, gdy ten temat nie był jeszcze zbyt popularny. Mam to szczęście, że osoby, z którymi współpracuję, uczestnicy moich zajęć i moi czytelnicy to osoby empatyczne, o otwartych umysłach, więc spotkałam się z życzliwym zainteresowaniem. Moja rodzina i przyjaciele zareagowali podobnie. Teraz mają dla mnie więcej wyrozumiałości i nie biorą do siebie, gdy potrzebuję pobyć sama albo nie mam siły wziąć udziału w większej imprezie. Chyba trochę żyję w bańce. Nie ukrywam, że jestem w spektrum, ale też nie mówię o tym od razu każdej napotkanej osobie.
Czasem spotykam się z głosami rodziców, że samorzecznicy świetnie sobie przecież radzą i ich autyzm jest polukrowany. Że taki autyzm to nie autyzm. Z jednej strony rozumiem tę frustrację, bo brakuje wsparcia systemowego i opiekunowie osób niepełnosprawnych (często z różnymi problemami niewynikającymi z samego autyzmu) są koszmarnie przeciążeni, a ich doświadczenia są czasem niewyobrażalne. Z drugiej, moja depresja, zaburzenia lękowe, częste poczucie wykończenia nie wzięły się znikąd. Gdybym otrzymała diagnozę i wsparcie terapeutyczne wcześniej, być może oszczędziłoby mi to wielu ciężkich przeżyć. Ja i tak jestem w stosunkowo komfortowej sytuacji, bo odrzucenia doświadczyłam tylko w niektórych grupach społecznych. Inni nie mieli tyle szczęścia i byli ofiarami okrutnej przemocy wynikającej z niezrozumienia i braku akceptacji, mimo że mają „tylko Aspergera”. Nie dziwię się, że zabierają głos w swojej sprawie, bo na tym polega samorzecznictwo. Choć zgadzam się w pełni, że rozmawiając o autyzmie, powinniśmy nieustannie przypominać o tym, że osoby ze spektrum są różne. Samodzielne i niesamodzielne. Niektórzy potrzebują bardzo dużo wsparcia, a system nie ma nic do zaoferowania.
Bycie w spektrum autyzmu coraz częściej postrzegane jest już nie tylko w kategorii zaburzenia, ale także, jako po prostu inny sposób funkcjonowania. Czy ty też tak to widzisz?
Coraz więcej mówi się o neuroróżnorodności i jest mi to bardzo bliskie podejście. Osoby w spektrum, z ADHD czy dysleksją mają inaczej funkcjonujący układ nerwowy. Wiąże się to nie tylko z wyzwaniami, ale też z mocnymi stronami. Możemy behawioralnie trenować autystów, żeby bardziej przypominali osoby neurotypowe, wiedząc, że będą płacić za to ogromną cenę w postaci zmęczenia, frustracji i napięcia. Możemy też spróbować działać inaczej. Nie twierdzę, że nauka umiejętności społecznych albo zmiana tak zwanych „zachowań trudnych” jest zbędna, ale można to robić w bardziej humanistycznym duchu, z głębszym zrozumieniem dla wrażliwej, złożonej istoty ludzkiej, która jest po drugiej stronie. Trudne zachowanie to nie tylko błąd w kodzie, który należy wyeliminować, żeby ludzki algorytm działał poprawnie. Nie jesteśmy robotami. To zachowanie to komunikat, a pod spodem są emocje i potrzeby. Finalnie możemy też uczyć społeczeństwo empatii i doceniania różnorodności. Co ciekawe, powoli robią to korporacje, bo okazało się, że osoby neuroatypowe świetnie się sprawdzają, jeśli wykorzystuje się ich mocne strony.
”Czy jednak chciałabym wymienić swój mózg na inny? Nigdy w życiu! Uwielbiam sposób, w jaki doświadczam świata, choć bywa intensywny. Uwielbiam się uczyć, systematyzować wiedzę, kombinować, wymyślać, pisać. (...) Nie wiem, czy bez autyzmu i ADHD mogłabym tego doświadczyć”
Co „dostajesz” od autyzmu? W jaki sposób bycie neuronietypowym wzbogaca twoje życie?
Na moją neuroatypowość składa się zarówno autyzm, jak i ADHD. To bardzo ciekawe połączenie, o którym wiemy jeszcze stosunkowo niewiele, ale sprawia, że człowiek mieści w sobie wiele sprzeczności. Przede wszystkim uwielbiam hyperfocus, czyli umiejętność niezwykłej, długotrwałej koncentracji na moich zainteresowaniach. Potrafię spędzić długie godziny na zgłębianiu wiedzy na interesujący mnie temat. Mam dużą łatwość uczenia się, zapamiętywania, posługiwania się słowem pisanym. Dostrzegam też czasem różne nietypowe połączenia, mam oryginalne skojarzenia. Jeżeli coś mnie interesuje, to zajmowanie się tym tematem nie męczy mnie, a ładuje baterie.
Lubię też swoje wrażliwe zmysły (które jednocześnie potrafią być przekleństwem). Jestem bardzo wrażliwa na zapachy, barwy, rytm i dotyk. Ale też na słowa. Życie bywa dla mnie pełne pięknych przeżyć.
Są czasem takie chwile, że myślisz sobie, że chciałabyś się tego wszystkiego, co wiąże się z byciem w spektrum pozbyć?
Jestem szczęściarą, ponieważ mam elastyczną pracę związaną ze swoimi pasjami. Gdyby nie to, byłabym w bardzo trudnej sytuacji. Teraz mogę planować, ile czasu spędzam aktywnie, ile się regeneruję, odpoczywam, przygotowując merytorycznie warsztaty, czy treści. Zawodowy kontakt z ludźmi jest dla mnie dużo prostszy niż prywatny, nie męczy mnie tak bardzo, ma swoje reguły. Lubię pracę z ludźmi.
To, z czym się mierzę najmocniej to, że posiadając wrażliwy układ nerwowy, bardzo szybko ulegam fizycznemu i mentalnemu przeciążeniu. Zwykła wyprawa autobusem do centrum zużywa sporo zasobów. Przytłaczają dźwięki, zapachy, niespodziewane sytuacje społeczne, small talki (nie jestem w nich dobra), analiza sytuacji społecznych. Przeciążenie to też migreny, ból chroniczny czy częstsze przeziębienia.
We znaki daje się też ADHD – trudność w skupieniu się na rzeczach, które nie są moją pasją, chaos w głowie, potrzeba rutyny i nieumiejętność jej utrzymania oraz problemy z funkcjami wykonawczymi (np. teoretycznie wiem jak zrobić śniadanie, ale po drodze w mojej głowie wydarza się tyle rzeczy, że finalnie o tym zapominam). Tutaj na szczęście z pomocą przychodzą leki i psychoterapia.
Czy jednak chciałabym wymienić swój mózg na inny? Nigdy w życiu! Uwielbiam sposób, w jaki doświadczam świata, choć bywa intensywny. Uwielbiam się uczyć, systematyzować wiedzę, kombinować, wymyślać, pisać. Gdy zajmuję się swoimi zainteresowaniami, czuję, że mój mózg przełącza się w jakiś tryb turbo. Tryb totalnego skupienia, szybszego myślenia, sprawnego zapamiętywania i łączenia informacji. Albo tworzenia. Daje mi to dużo szczęścia i energii. Nie wiem, czy bez autyzmu i ADHD mogłabym tego doświadczyć.
W grupie czytelniczek tego wywiadu mogą być też takie, dla których nasza rozmowa będzie pierwszym bodźcem ku diagnozie. Co byś poradziła kobiecie, która przegląda się w Twoich słowach i stawia pierwszy krok na tej trudnej i fascynującej drodze? Co warto robić? Jakie książki przeczytać?
Obecnie jest sporo ciekawych źródeł dotyczących autyzmu. Polecam książki „Dziewczyna w spektrum” Ewy Furgał, „Kobiety i dziewczyny w spektrum autyzmu” Sarah Hendrickx, kanał na YouTubie „Neuroatypowe”, profil na Facebooku „Psycholog na spektrum”, fejsową grupę „Dziewczyny w spektrum autyzmu”. Warto też śledzić działania fundacji Prodeste, Ale Klasa i Dziewczyny w Spektrum.
Bardzo ważne jest też, by miejsce na proces diagnostyczny dobrze wybrać starannie. Dużo dyskusji o tym toczy się na wspomnianej przeze mnie grupie.
Ciekawa jestem, w jaki sposób wykształcenie, które zdobyłaś (psychologia, pedagogika), zmienia twoją perspektywę na spektrum autyzmu? Wiedza pomaga?
Jeżeli chodzi stricte o spektrum autyzmu, to na studiach nie dowiedziałam się prawie nic (a kończyłam studia na dwóch świetnych uczelniach UW i SWPS, których programy ogólnie oceniam jako bardzo dobre). Ten temat jest traktowany absolutnie po macoszemu, dlatego tak podkreślam, żeby szukać specjalistów zainteresowanych tematem, bo tę wiedzę zdobywa się samemu na szkoleniach, konferencjach, przekopując się przez publikacje naukowe i w praktyce pracując z osobami w spektrum.
W jaki sposób można wspierać osoby z tzw. wysoko funkcjonującego spektrum autyzmu? Co ja mogę zrobić dla ciebie, by było nam łatwiej nawiązać relację?
Dziękuję za to pytanie, rzadko się pojawia. Wiem, że ty byś tego nie zrobiła, ale zwrócę się do szerszego grona. Dobrze jest nie oceniać, nie podważać diagnoz, nie mówić „nie widać po tobie”, „kiedyś tego nie było”, „taka moda”. To bardzo przykre słowa, bo przecież nikt tak naprawdę nie wie, z czym mierzyliśmy się, mierzymy nadal, jak odbieramy świat. Wkładamy mnóstwo wysiłku, żeby funkcjonować w świecie dostosowanym do osób neurotypowych i nie rzucać się specjalnie w oczy. Doceniam, gdy komuś chce się przeczytać artykuł na temat neuroróżnorodności i przyjąć inną perspektywę. Każda osoba autystyczna jest inna, więc dla każdej wsparciem będzie co innego. Dlatego warto pytać o to wprost.
Różnimy się w społeczeństwie nie tylko ze względu na neurotyp. Mamy różne temperamenty, różne doświadczenia, część z nas zmaga się z chorobami somatycznymi, psychicznymi czy skutkami traumy. Marzy mi się świat, w którym w kontakcie z drugim człowiekiem, nieważne czy będzie to autysta, czy osoba neurotypowa, zachowamy uważność i zrozumienie, że ta osoba może się różnić od nas i mieć inne potrzeby. Coś, co dla nas jest łatwe i oczywiste, dla niej może być trudne. I na odwrót. Nie rób drugiemu, co tobie niemiłe to za mało. Dodałabym: zrozum, że dla drugiego niemiłe może być co innego niż dla ciebie.
Agata Ucińska – pedagożka, nauczycielka jogi i psycholożka. Prowadzi zajęcia jogi, warsztaty psychoedukacyjne, szkolenia i wyjazdy. Zajmuje się tematyką stresu, budowania odporności psychicznej oraz neuroróżnorodności. Tworzy projekt poczujsielepiej.pl
Zobacz także

„Autyzm może sprawić, że odkryjesz rzeczy niezwykłe”. Warto wiedzieć trochę więcej o autyzmie. Ta animacja ci w tym pomoże

„Możemy pokazać, że autyści też są ludźmi, to raz. A dwa – że mogą dać coś od siebie społeczeństwu”. „Życie jest fajne” to pierwsza w Polsce kawiarnia prowadzona przez osoby ze spektrum autyzmu

„Trudno sobie wyobrazić lepszą i czulszą kochankę niż kobieta wysoko wrażliwa” – mówi psycholożka Katarzyna Kucewicz
Podoba Ci się ten artykuł?
Powiązane tematy:
Polecamy

Pacjentka z autyzmem czekała 9 miesięcy na wypis ze szpitala. „Zupełnie zamilkła”

Izabela Pajor wymienia pięć rzeczy, których nie ma ochoty robić po 50. Internautki zachwycone: „Nazwę to manifestem kobiet dojrzałych”

„Gdy byłam dziewczynką, ktoś powiedział o mnie: to dziecko zostanie księdzem” – mówi biskupka elekta Paulina Hławiczka-Trotman
