Przejdź do treści

„W związku można przyjrzeć się, co nas w ogóle łączy ze sobą, czy my się lubimy, czy mamy jeszcze o czym rozmawiać”. Jak sobie radzić z emocjami w czasie kwarantanny?

Zdj: pexels.com
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

To naprawdę niełatwy czas, generujący dużo napięcia. Nagle, w tej izolacji, przestajemy uciekać od siebie, bo już nie ma w co i dokąd, i zaczynamy kontaktować się z własnymi uczuciami. O tym, jak radzić sobie z życiem emocjonalnym w czasie kwarantanny rozmawiają Nina Harbuz – dziennikarka i psychoterapeutka i Katarzyna Szostak – psycholog i psychoterapeutka z Centrum Psychoterapii HELP.

Nina Harbuz: Temat koronawirusa i kwarantanny zdominował inne tematy poruszane przez twoich pacjentów w gabinecie?

Katarzyna Szostak: Przyznam, że byłam nawet zaskoczona, że tak mało klientów wnosi temat koronawirusa na sesje. Spodziewałam się, że osoby lękowe będą więcej o tym mówić, że ta sytuacja spowoduje u nich regres, że będą załamane. Tymczasem, to właśnie one reagowały największym spokojem na to, co się dzieje.

To naprawdę niełatwy czas, generujący dużo napięcia. Można w nim jak w soczewce zobaczyć, czy to, jak ustawialiśmy dotąd priorytety, faktycznie jest tym, czego najbardziej potrzebujemy w życiu.

U mnie było nieco inaczej. Pierwszy tydzień kwarantanny był w miarę spokojny, natomiast w drugim zarówno moi pacjenci, jak i znajomi, zaczęli doświadczać dyskomfortu związanego z zamknięciem. W kolejnych tygodniach, jak mówili, ta społeczna izolacja zaczęła konfrontować ich z własnymi uczuciami. Z lękiem o przyszłość, frustracją, bezsilnością, ale i z samotnością, zarówno w pojedynkę, jak i w parze.

Po mobilizacji do działania i organizacji codzienności na nowo, przychodzi druga faza stresu – przystosowania. To prawda, wiele osób może konfrontować się teraz z samotnością. Z tym, jak w ogóle, wyglądają ich relacje z bliskimi, czy to przyjaciółmi, czy rodziną. Zamknięcie 24 godziny na dobę z partnerami, którzy nie wychodzą z domu do pracy i z dziećmi, które przestały chodzić do szkoły, pozwala nam zobaczyć siebie w tych najtrudniejszych momentach.

To naprawdę niełatwy czas, generujący dużo napięcia. Można w nim jak w soczewce zobaczyć, czy to, jak ustawialiśmy dotąd priorytety, faktycznie jest tym, czego najbardziej potrzebujemy w życiu. W tej chwili nie mamy już tylu dystraktorów i możliwości ucieczki od samego, samej siebie czy od bliskich – stajemy przed wyzwaniem bycia w kontakcie z samym, samą sobą lub z rodziną. Dla wielu moich klientów jest to czas refleksji i decyzji, jakiego życia dla siebie pragną.

Michał Lew-Starowicz/Agencja Forum

Czyli mówisz o tym, że w tej całej obecnej sytuacji, kiedy doświadczamy tak wielu ograniczeń, możemy mieć wpływ na jakiś fragment rzeczywistości. Może nim być choćby przyjrzenie się sobie, zobaczenie, czego teraz doświadczamy w sensie emocjonalnym. Ten wgląd w siebie może dać nam poczucie, że jednak są obszary, w których możemy coś zrobić.

Nagle, w tej izolacji, możemy złapać kontakt ze sobą. Przestajemy uciekać od siebie, bo już nie ma w co i dokąd, i zaczynamy kontaktować się z własnymi uczuciami. Niektórzy mogą czuć się postawieni pod murem doświadczając tego swojego świata wewnętrznego, w którym różne rzeczy można odkryć, nie zawsze przyjemne.

W parze z kolei można przyjrzeć się, co nas w ogóle łączy ze sobą, czy my się lubimy, czy mamy jeszcze o czym rozmawiać, czy spędzanie razem czasu sprawia nam przyjemność. Bo, nie oszukujmy się, jest wiele par, które żyją razem, żyją tak naprawdę osobno. Mieszkają pod jednym dachem, ale na tym emocjonalnym poziomie nic ich nie łączy. W codziennym zabieganiu łatwo tego nie widzieć.

Jak nam wychodzi praca zdalna? Zarówno introwertycy, jak i ekstrawertycy odczuwają społeczną izolację na swój sposób

Wczoraj znajoma powiedziała mi, że kwarantanna poniekąd zmusiła ją i męża do konfrontacji z tym, jak bardzo się od siebie oddalili, że niemal całkowicie przestali rozmawiać o swoich potrzebach. Siedząc non stop razem w domu wreszcie mieli okazję, żeby to zauważyć i zastanowić się, jak wrócić do początków, do tego, co ich łączyło. Więc z jednej strony jest to bardzo trudny moment, a z drugiej rodzi się okazja do weryfikacji i próby spojrzenia na siebie nawzajem z zastanowieniem i zaciekawieniem.

Drugi raz nawiązujesz do tego, żeby traktować ten czas kwarantanny jako szansę. Żeby przyglądać się nie temu, co tracę, tylko co zyskuję. Zmiana perspektywy może być dobrym sposobem na radzenie sobie z kwarantanną. Choćby zobaczenie, że można na nowo spotkać się, w tym emocjonalnym znaczeniu, z partnerem. Wreszcie mamy czas, żeby posłuchać o jego, czy jej pasji, poznać się na nowo, zainteresować się, co słychać u tego człowieka, z którym dzielę życie. Zresztą, to samo tyczy innych relacji, czy to z naszymi rodzicami, czy przyjaciółmi. To jest moment, kiedy możemy podejść do innych z uważnością.

Kiedy mówisz o uważności, która mam wrażenie, stała się dość modnym określeniem i czasem można zastanawiać się, co to właściwie znaczy, podchodzić do drugiego człowieka z uważnością, to pomyślałam o sytuacji, kiedy teraz dwoje ludzi, zamkniętych razem w mieszkaniu, zupełnie inaczej radzi sobie np. z poczuciem lęku w tej sytuacji. Jedna osoba ma dużo spokoju w sobie, a druga jest wręcz sparaliżowana. Uważność w tej sytuacji mogłaby oznaczać, że zamiast mówić, żeby ta druga strona się „ogarnęła” i uspokoiła, można spróbować uznać, że komuś jest trudno, trudniej niż nam, że przeżywa ten moment inaczej niż my. I można zapytać, czy jest coś takiego, co przyniosłoby ulgę, czy jakoś możemy pobyć w tym razem.

Taka komunikacja, pełna akceptacji i zrozumienia, byłaby dobra dla wszystkich relacji na co dzień. Wtedy świat stałby się piękniejszym miejscem. Od klientów w gabinecie słyszę, że nie rozmawiają w taki sposób z partnerami czy partnerkami, bo z różnych powodów zapominają, żeby pomyśleć o tym, co może przeżywać partner. Czasem okopują się w przekonaniach na jego temat, np. „ty zawsze dobrze radzisz sobie ze stresem” i trudno im wyjść poza ten sposób myślenia o nim, popatrzeć z szerszej perspektywy na sytuację czy drugiego człowieka albo też są tak skupieni na realizowaniu celów indywidualnych, że partner, który radzi sobie z czymś gorzej przez dłuższy czas, wręcz zaczyna im ciążyć, spowalniać.

8 sposobów, jak wytrzymać z partnerem w czasie kwarantanny

To może być bardzo dobry czas na to, aby choćby przez chwilę zatrzymać się. Wykorzystać to, że jesteśmy razem w domu i już nie uciekać od siebie samego, siebie nawzajem i od niewygodnych tematów, które wcześniej omijało się i zostawiało na później. Choćby to, jak funkcjonujemy w parze, czy nadal mamy podobne priorytety i wartości, czy idziemy w tym samym kierunku, czy chcemy podobnych rzeczy w życiu, a jeśli nie, to czy możemy zaakceptować wybory i potrzeby naszej drugiej połówki, czy jest nam po drodze ze sobą. Dotknąć tych drażliwych tematów, na których baliśmy się zatrzymać z obawy, że coś się między nami popsuje.

Drażliwe tematy, które nie są nazwane i tak psują, tylko że w cichości. Ostatnio przeczytałam post znajomej, która najbardziej tęskni za samotnością i izolacją – nie w sensie społecznym, ale od własnej rodziny, najbliższych, z którymi mieszka. Kocha ich bardzo, ale ma przesyt. Nie mają kiedy od siebie odpocząć.

Nie mają. I twojej znajomej może to przeszkadzać. Co może z tym zrobić? Niestety, tak się w życiu zdarza, że niektóre nasze potrzeby są narażone na frustrację, że nie mogą zostać zrealizowane. Rozumiem, że jej to nie pasuje. Kto z nas lubi, kiedy nie może mieć tego, czego dla siebie pragnie? Wydaje się, że przed nią wyzwanie zaakceptowania, że jej potrzeba samotności przez jakiś czas nie może być realizowana. Niemniej, można próbować z partnerem czy rodziną na pewne rzeczy się umawiać. Rzeczywiście zaciskanie zębów i poświęcanie się w milczeniu jest prostą drogą do frustracji.

Nie oszukujmy się, jest wiele par, które żyją razem, żyją tak naprawdę osobno. Mieszkają pod jednym dachem, ale na tym emocjonalnym poziomie nic ich nie łączy. W codziennym zabieganiu łatwo tego nie widzieć.

To może być moment, w którym przestaniemy udawać, że mi wcale nie przeszkadza, że potrzebuję np. mniej bliskości niż ty. Nie znajdę też już wymówki, że muszę gdzieś iść, coś załatwić, zamiast wprost powiedzieć, że mam inne potrzeby niż ty. Wreszcie można przestać zamiatać pod dywan i szczerze powiedzieć, czego ja potrzebuję. I możemy się wspólnie zastanowić, co z tym zrobić, razem to omówić. Pewne rzeczy uda nam się wynegocjować, innych nie.

Przy czym może się okazać, że te rozmowy doprowadzą nas do wniosku, że żyjemy całkowicie osobno i straciliśmy wspólny mianownik i nie da się go zbudować na nowo. Że tworzyliśmy fikcję, której nie chcieliśmy widzieć.

Tak, może się okazać, że mamy tak różne potrzeby, priorytety i pomysły na życie, że nie jest nam po drodze, że nasz partner nie jest w stanie nam dawać tego, co jest dla nas absolutnie niezbędne i z czego nie jesteśmy w stanie zrezygnować. Terapia par nie zawsze kończy się tym, że para żyje razem długo, w zdrowiu i szczęściu. Czasami terapia par kończy się tym, że dwoje ludzi dochodzi do wniosku, że lepiej się rozstać, bo nie są w stanie razem tworzyć udanej relacji. Mogą za to zbudować szczęśliwy związek z kimś innym. I czuję, że ten czas domowej kwarantanny to czas dużego sprawdzianu dla relacji, ale i dla nas samych. Na ile szczerze jesteśmy w stanie spojrzeć na siebie i przyjrzeć się temu, co mojej stronie sprawia, że te relacje wyglądają tak, a nie inaczej.

https://www.cphelp.pl/harbuz
https://www.cphelp.pl/szostak

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: