Przejdź do treści

„Dzieci moich znajomych chciały się dowiedzieć, czym jest koktajl Mołotowa”. Jak rozmawiać z młodzieżą o wojnie, mówi Anna Alboth

„Dzieci moich znajomych chciały się dowiedzieć, czym jest koktajl Mołotowa”. O tym, jak rozmawiać z młodzieżą o wojnie mówi Anna Alboth / 14.12.2021 Gdansk Debata Puste miejsce - wokol kryzysu na granicy Fot. Wojciech Strozyk/REPORTER N/z: Anna Alboth
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

– Na miejscu rodziców, którzy jeszcze nie rozmawiali z dzieckiem o wojnie, nie czekałabym, aż dziecko przyjdzie z pytaniami, tylko sama zaczęłabym rozmowę na ten temat. W obecnych czasach nie ma możliwości, żeby dzieci nie wiedziały, co dzieje się w Ukrainie – mówi Anna Alboth, aktywistka, dziennikarka i działaczka polityczna nominowana do Pokojowej Nagrody Nobla.

 

Ela Kowalska: W ostatnim czasie wszyscy rodzice zadają sobie to pytanie: jak rozmawiać z dziećmi o wojnie?

Anna Alboth: Jeśli dziecko zacznie samo pytać, to znaczy, że ma już jakąś wiedzę na ten temat. Dlatego przede wszystkim powinniśmy dowiedzieć się, gdzie dziecko zdobyło informacje na temat wojny. Czy od rówieśników, starszych kolegów czy też może od nauczycieli lub przedszkolanek. Czasem sami, trochę nieświadomie, sprawiamy, że dziecko zyskuje nie tylko wiedzę, ale jest również narażone na relacje wideo. W wielu domach stacje informacyjne są bowiem włączone non-stop.

Źródło wiedzy jest ważne, bo wtedy na wstępie będziemy mieć świadomość, jaki mniej więcej rodzaj informacji został naszemu dziecku przekazany. Przykładowo, starsze dzieci mogą wykorzystywać element straszenia. Mogą też opowiadać o wojnie w formie dzielenia się pewnego rodzaju wiedzą tajemną podsłuchaną od dorosłych, co daje im możliwość formułowania przekazu na zasadzie: „dorośli ci tego nie powiedzą”. Mogą też pokazać jakieś wideo, które krąży po sieci.

Z kolei w przypadku rówieśników można mieć do czynienia z koloryzowaniem i wyolbrzymianiem niektórych aspektów. Najbardziej rzetelna będzie wiedza uzyskana od nauczycieli lub przedszkolanek, które wiedzą, jak dostosować formę przekazu do wieku dziecka. Na miejscu rodziców, którzy jeszcze nie rozmawiali z dzieckiem o wojnie, nie czekałabym, aż dziecko przyjdzie z pytaniami, tylko sama zaczęłabym rozmowę na ten temat. W obecnych czasach nie ma możliwości, żeby dzieci nie wiedziały, co dzieje się w Ukrainie. Je też to martwi, one też to przeżywają i przejmują się sytuacją.

Od czego byś zaczęła?

Na początku zapytałabym, czy wie, czym jest wojna i co przez to rozumie. Spróbowałabym się dowiedzieć, od kogo ma informacje na temat wojny. Ważne jest, aby na początku wybadać teren. Wtedy będzie wiadomo, w którą stronę poprowadzić rozmowę. Najważniejsze będzie zaopiekowanie się emocjami. U dziecka może pojawić się lęk, strach, przerażanie, a nawet pewien rodzaj podekscytowania.

Małe dzieci przecież do dziś bawią się w wojnę, żołnierzy, co determinuje sposób, w jaki odbierają sytuację na Ukrainie. One mogą wręcz myśleć, że wojna jest super. Do każdej z tych emocji rodzic powinien podejść ze zrozumieniem. Ważne też, aby podkreślić, że obecna sytuacja jest trudna dla nas wszystkich. W ten sposób robimy taki bufor bezpieczeństwa wokół dziecka. Chodzi o to, aby miało ono nie tylko prawo do przeżywania tych emocji po swojemu, ale żeby miało również świadomość, że nie jest w tych emocjach same.

Czujesz lęk przed wojną? "Masz prawo się bać, nie jesteś dziecinna ani śmieszna" - podkreśla Mama Psychiatra

Jest cienka granica między zapewnianiem tego buforu bezpieczeństwa a przekładaniem na dziecko naszych emocji, wśród których też są lęk i strach.

Rzeczywiście ta granica jest bardzo krucha. Ważne jest, aby o takich kwestiach opowiadać bez paniki. Rodzice powinni trzymać swoje emocje na wodzy. Dlatego lepiej powiedzieć, że obecna sytuacja jest trudna dla wszystkich, niż mówić dziecku, że ja – twoja mama – też się boję. Ja bym tego swoim dzieciom nie zrobiła i nie robię. Bo z takimi sytuacjami mierzę się na co dzień. Dostaję mnóstwo wiadomości, telefonów od różnych osób, które znalazły się w trudnej sytuacji nie tylko z powodu wojny, ale również kryzysu na granicy polsko-białoruskiej. Oczywiście moje dzieci widzą moją twarz, czują moje emocje, ale chronię je przed brutalnymi szczegółami, nie pokazuję zdjęć czy wideo. Przed tym mogę je chronić i taka jest moja rola. Dlatego ważne jest również, żeby w tym czasie ograniczyć oglądanie telewizji. Przekaz z terenów objętych wojną jest przesycony brutalnością, której powinniśmy dziecku oszczędzić. Jeśli jako rodzice chcemy być na bieżąco – korzystajmy z aplikacji na smartfonie.

A co z dziećmi, które mają własne telefony i same mogą dostać się do tych treści?

Ja rozmawiałam z moimi dziewczynami o tym, że jeśli chcą pooglądać wiadomości ze świata, to zapraszam do tego, żebyśmy robiły to razem. Bo wiadomości są krótkie i robione językiem dorosłych, więc ja im chętnie wytłumaczę więcej. Powiedziałam im wprost, że proszę je, żeby tego nie robiły beze mnie, bo internet jest duży i głęboki i mogą wylądować w miejscu, które będzie straszne, a tego przecież nie chcemy. Tak jak nie chcę, żeby same chodziły w nocy po ciemnych uliczkach miasta.

Pamiętajmy, że te najtrudniejsze dla dzieci strachy i lęki biorą się właśnie z niezadanych pytań i z niewiedzy. I mimo iż dla nas też jest to trudne, to powinniśmy jako rodzice stawić temu czoła

Co odpowiedzieć, jeśli dziecko spyta nas, czy u nas też może być wojna?

Ja jestem za tym, żeby dzieci nie okłamywać. Dzieci są świetnymi obserwatorami i potrafią wyczuć kłamstwo. Swoim dzieciom odpowiedziałabym, że nie wiem, jednak obudowałabym tę wypowiedź w szerszy kontekst. To znaczy – opowiedziałabym o siłach politycznych, o tym, co działo się w przeszłości między tymi dwoma krajami. Zaznaczyłabym również, że Polska należy do Unii Europejskiej i NATO i wyjaśniłabym, na czym polegają te sojusze. Opowiedziałabym również, że jak każdy kraj – Polska również ma wojsko. To kwestie, które pomagają budować poczucie bezpieczeństwa.

Ja ze swoimi córkami dużo rozmawiałam o wojnie jakieś 6 lat temu, kiedy mocno angażowałam się w pomoc syryjskim uchodźcom. I osadzenie wojny w tym kontekście historyczno-politycznym pomogło dziewczynkom lepiej zrozumieć tę sytuację. Wtedy też bardzo pomogło nam to, że naszą bezsilność przekułyśmy w działanie. I bardzo polecam to wszystkim rodzicom. Dzięki temu zamieniamy ten strach, lęk i inne negatywne emocje w coś pozytywnego. To nie muszą być bardzo duże akcje, to wcale nie musi być od razu przyjmowanie uchodźców do domu. To może być zrobienie z dzieckiem plakatu na protest. Albo wspólne przejrzenie zabawek i wybranie tych, które możemy podarować dzieciom, które uciekają przed wojną. Czyli uwrażliwienie razem z działaniem.

Chyba żaden rodzic w Polsce nie przypuszczał, że kiedykolwiek w takiej sytuacji przyjdzie mu tłumaczyć dziecku, czym jest wojna. Czy jak już zaczniemy z dzieckiem o tym rozmawiać, to powinniśmy szybko doprowadzać do końca taką konwersację?

Niekoniecznie. Ja w trakcie takiej rozmowy wręcz zapytałabym dziecko, czy jest coś, co je szczególnie nurtuje. Coś, o co chciałoby zapytać. Np. jak to jest stać wiele godzin w kolejce do granicy i nie spać przez 30 godzin? Trzeba być przygotowanym, że te pytania mogą być bardzo różne. Dzieci moich znajomych chciały się dowiedzieć, czym jest koktajl Mołotowa. Zapewne usłyszały tę nazwę w telewizji lub radiu. Na każde takie pytanie trzeba odpowiedzieć. Pamiętajmy, że te najtrudniejsze dla dzieci strachy i lęki biorą się właśnie z niezadanych pytań i z niewiedzy. I mimo iż dla nas też jest to trudne, to powinniśmy jako rodzice stawić temu czoła.

Bardzo polecam wszystkim rodzicom przekuć bezsilność w działanie. Dzięki temu zamieniamy ten strach, lęk i inne negatywne emocje w coś pozytywnego. To nie muszą być bardzo duże akcje, to wcale nie musi być od razu przyjmowanie uchodźców do domu. To może być zrobienie z dzieckiem plakatu na protest

Rozmawiając o wojnie, krążymy również wokół tematu śmierci. Co odpowiedzieć, gdy dziecko zapyta, dlaczego rosyjscy żołnierze strzelają do innych dzieci lub jak to jest umierać?

I tu znowu wracamy do kwestii nieokłamywania dziecka. W takich sytuacjach nie bałabym się odpowiedzieć, że nie wiem. Nie wiem, jak to jest umierać. Nie wiem, jak to jest, kiedy ktoś umiera obok mnie. I nie wiem, jak to jest możliwe, żeby ktoś strzelał do dziecka. Ja przed swoimi dziećmi nie udaję, że wszystko wiem. I polecam innym rodzicom również nie bać się tego stwierdzenia.

Wiele polskich rodzin decyduje się na przyjęcie uchodźców z Ukrainy. Jak się do tego przygotować? I jak przygotować do tego nasze dziecko?

To ekstremalnie ważny temat. Bardzo mnie cieszy, że Polacy tak chętnie przyjmują pod swój dach uchodźców. Sama zresztą do tego od lat namawiam, w moim domu często goszczę uchodźców. Jednak wszyscy domownicy powinni być do tego odpowiednio przygotowani, bo w praktyce to może być spore wyzwanie. Może się okazać, że nasi goście nie będą wiedzieli, jak się zachować, bo będą w szoku.

Pamiętajmy, że nagle zostali zmuszeni do wyjazdu ze swojego kraju i nie mieli szansy się na to przygotować. Stres i trauma, którą zebrali w ostatnich dniach, może objawiać się płaczem, niechęcią do rozmów, kontaktów czy interakcji. I to dotyczy zarówno dorosłych, jak i dzieci.

Może się okazać, że nasi mali goście z Ukrainy będą się bać i nie będą mieli ochoty na zabawę. O tym trzeba pamiętać i o tym również trzeba porozmawiać z dzieckiem. My sami też musimy być świadomi wyzwania, jakie przed nami stoi. Bardzo często takie osoby mogą cierpieć na zespół stresu pourazowego. Czasami nawet błahe sytuacje mogą sprawić, że nagle powrócą trudne wspomnienia. Tu potrzeba dużej dawki naszej otwartości i zrozumienia. Nie należy niczego zakładać i planować, bo być może nasi goście nie będą mieć siły uczestniczyć w tych rozrywkach. Może będą potrzebowali spokoju, będą chcieli pobyć sami i pomilczeć.

Jak rozmawiać o tym z dzieckiem?

Ja robiłam z moimi córkami następujące ćwiczenie. Od razu uprzedzę, że jest ono bardzo trudne. Starałyśmy się sobie wyobrazić, co by było, gdybyśmy to my musieli uciekać z naszego domu i zostawić wszystko za sobą. Że nagle znajdujemy się w innym kraju, w mieszkaniu ludzi mówiących w innym języku. Takie ćwiczenie pozwoli złapać perspektywę naszych gości i pomoże zrozumieć, że nawet nasze najlepsze intencje mogą ich wystraszyć. Jeśli mamy czas i możliwość, warto też nauczyć się kilku zwrotów w języku ukraińskim, dowiedzieć się czegoś o zwyczajach panujących w miejscu, z którego przybywają nasi goście. Będziemy wtedy mieć punkt zaczepienia do rozmowy i wzajemnego poznania. A przecież o to chodzi: żebyśmy się poznali — oni nas, a my ich. Wszyscy się możemy od siebie bardzo dużo nauczyć.

Anna Alboth – polska dziennikarka, blogerka i działaczka polityczna. Inicjatorka Marszu Obywatelskiego dla Aleppo – marszu pokojowego z Berlina do Aleppo od grudnia 2016 do sierpnia 2017 roku, za który była nominowana do Pokojowej Nagrody Nobla w 2018 roku.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: