Przejdź do treści

Jak cztery miedziane wanny dały początek uzdrowiskowej historii Ciechocinka, zwanego najtańszym biurem matrymonialnym i wypoczynkowym przedmieściem Warszawy

fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

O Ciechocinku, uzdrowiskowej stolicy Polski, mówi się, że jest miastem romansowym, a słynne fajfy, zapisywane kuracjuszom na receptę, najtańszym biurem matrymonialnym. Nie wiadomo, czy to za sprawą unikatowej solanki przy tężniach, czy po prostu atmosfery tego wyjątkowego miejsca. W wakacyjnym cyklu przybliżymy fascynującą historię najpiękniejszych i najciekawszych polskich uzdrowisk. Przystanek pierwszy: Ciechocinek!

 

„Sprawia Ciechocinek wrażenie wielkiego zdrojowiska-ogrodu, a wspaniałe gmachy zakładowe i starannie utrzymane asfaltowane ulice i place nadają mu cechę europejskości” – napisali autorzy wydanego w 1934 roku opracowania „Uzdrowiska polskie”. Po 90 latach w „Perle Kujaw” niewiele się zmieniło. Kuracjusze tak samo zachwycają się doskonale utrzymaną zielenią i tysiącami kwiatów na efektownych kwietnikach. Nie zmieniły się także mające 200 lat tężnie, główna atrakcja Ciechocinka i największy tego typu obiekt w Europie.

Uzdrowisko powstało właściwie przypadkiem. Mieszkańcy od wieków pozyskiwali tam sól, a źródlana woda o różnym nasoleniu była produktem ubocznym. W 1823 roku docenił ją Konstanty Walicki, budowniczy pierwszej warzelni. Przemysłowiec, który był jednocześnie mineralogiem, zbadał wodę z ciechocińskich źródeł, a kiedy upewnił się, że jest lecznicza, w 1836 roku zainwestował w pierwsze obiekty infrastruktury zabiegowej. Były to cztery miedziane wanny ustawione w miejscowym zajeździe. Tę datę umownie uważa się za początek uzdrowiska.

Kwiaty w Ciechocinku fot. NAC

Ciechocinek pijalnia wody fot. NAC

W kolejnych dziesięcioleciach Ciechocinek rozkwitał. Powstawały drewniane wille i hotele, a także galeria spacerowa z kaplicą, pijalnią, estradą, salą balową, cukiernią, sklepami i pocztą. Kiedy w 1934 roku zbierano materiały do cytowanego wcześniej opracowania o uzdrowiskach, w Ciechocinku rezydowało w sezonie 33 lekarzy, działały trzy sanatoria, a hotele i pensjonaty mogły jednorazowo pomieścić 6 tys. osób. Kwitło też życie kulturalne – orkiestra zdrojowa dawała dwa koncerty dziennie – jeden w Parku Zdrojowym, a drugi na plaży przy tężniach, w kilku miejscach odbywały się dancingi, koncerty radio-magnetofonowe, działały teatr i kino, a także Zdrojowy Klub Towarzyski, kręgielnia i dwie biblioteki z czytelnią.

150 lat temu Ciechocinek, choć położony 200 km od Warszawy, był łatwo dostępny Wisłą dzięki regularnej komunikacji statkami. Nic dziwnego więc, że warszawiacy uważali rekreacyjne tereny w pobliżu tężni za swoje wypoczynkowe przedmieście. Kiedy w 1867 roku przez Ciechocinek poprowadzono kolej, uzdrowisko otworzyło się na pensjonariuszy z całej Europy. Prestiżu dodawali także znani goście. Największe nizinne uzdrowisko upodobali sobie najważniejsi polscy politycy – Józef Piłsudski zbierał tam siły po pobycie na Syberii, a w latach późniejszych prezydenci. W 1933 roku wybudowano tam reprezentacyjny Dom Państwowego Zakładu Zdrojowego nazwany „Dworkiem Prezydenta”. Przed II wojną światową lubił tam bywać prezydent Mościcki, a w czasach współczesnych Aleksander Kwaśniewski i Bronisław Komorowski. Dworek cały czas wykorzystywany jest przez Kancelarię Prezydenta RP. W Ciechocinku bywali najbardziej znani artyści międzywojennej Warszawy – Eugeniusz Bodo, Hanka Ordonówna i Adolf Dymsza, a później Maryla Rodowicz czy Danuta Rinn, która razem z Bogdanem Czyżewskim nagrała piosenkę „Na deptaku w Ciechocinku” – szlagier ciechocińskich dancingów.

Magnesem dla odwiedzających Ciechocinek jest nasycona jodem, bromem i sodem solanka, prawdziwy zastrzyk zdrowia dla osób z chorobami tarczycy, układu krążenia i oddechowego. Do Ciechocinka lekarze kierują także pacjentów z chorobami narządu ruchu, układu nerwowego, krążenia i metabolicznymi, m.in. z cukrzycą. Leczy się tam również schorzenia ginekologiczne i niepłodność.

fot. NAC

fot. NAC

100 lat temu w najnowocześniejszych ciechocińskich łazienkach można było zażywać kąpieli borowinowych i błotnych w dwudziestu czterech emaliowanych wannach. Kąpiele solankowe mogło brać jednocześnie 60 osób, urządzono też nowoczesny zakład elektroleczniczy i helioterapeutyczny z lampami kwarcowymi i solluxami. Były aparaty do leczenia gorącym powietrzem i rozgrzewania jamy brzusznej. Dużym powodzeniem cieszyła się diatermia – przegrzewanie bolących miejsc na ciele przy pomocy pola elektrycznego lub magnetycznego. Jedno skrzydło łazienek zajmowała łaźnia parowa. Obecnie lista zabiegów oferowanych w Ciechocinku przekracza setkę, a baza uzdrowiskowa powiększyła się z trzech sanatoriów w 1934 roku do ponad 30. W ciągu roku miasteczko odwiedza nawet 600 tys. kuracjuszy i turystów.

W Ciechocinku najważniejsze jest oczywiście zażywanie kąpieli słonecznych i powietrznych, które są najbardziej uniwersalnymi i nieobarczonymi żadnymi przeciwwskazaniami zabiegami przyrodoleczniczymi. Szczególnie wartościowy jest mikroklimat okolic tężni, zbliżony do nadmorskiego dzięki obecności ozonu, rozpylonej solanki i pary wodnej.

fot. NAC

fot. NAC

Niezmiennie od lat atrakcją Ciechocinka są fajfy – rozpoczynające się codziennie o 15.00 w różnych lokalach i na powietrzu potańcówki. Uzdrowiskowa stolica Polski uważana jest za doskonałe miejsce do przelotnych romansów. Oprócz wielu romantycznych piosenek o miłości, na ciechocińskim deptaku czy utrzymanych w podobnym klimacie filmów, znany jest też dowcip o czerwonych światełkach, jakie widzi z obłoków św. Antoni. „Co znaczy to czerwone światełko z prawej strony? – pyta św. Piotra. – To jakiś mąż zdradza żonę… – A czerwone światełko z lewej? – To jakaś żona zdradza męża… – A ta wielka czerwona łuna nad miastem? To Ciechocinek!”.

fot. NAC

fot. NAC

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: