Przejdź do treści

„Dziewczyńskość to stan ducha, a nie metryka” – mówi Agata Teutsch, prezeska fundacji Autonomia

„Dziewczyńskość to stan ducha, a nie metryka” – mówi Agata Teutsch, prezeska fundacji Autonomia / fot. Olena Herasym
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

– Gdy pytamy dziewczynek, co słyszą na co dzień – z mediów, od rodziców, rówieśników, w szkole – najczęściej jest to: „Bądź miła, grzeczna, uśmiechnij się, mądrzejszy ustąpi” itd. One to przyswajają i zaczynają być ciche. Wstydzą się swoich ciał. Uczą się, by nie używać swojej siły, nie zajmować przestrzeni – zapewnia Agata Teutsch, która 14 lat temu powołała do życia fundację Autonomia, żeby „każda dziewczynka i kobieta była bezpieczna, odważna, mogła decydować o sobie, rozwijać się i razem z innymi wpływać na kształt świata”.

 

Ewa Podsiadły-Natorska: Jakie są kulisy powstania fundacji Autonomia?

Agata Teutsch: Autonomia powstała w 2007 roku, a została założona po tym, jak ja i jej druga założycielka (Monika Serkowska – przyp. red.) przez kilka lat zajmowałyśmy się edukacją antydyskryminacyjną. Przed Autonomią pracowałam jako wolontariuszka w schronisku dla kobiet doświadczających przemocy, miałam też doświadczenie w pracy wolontaryjnej w Centrum Praw Kobiet. Jednak prowadzenie poradnictwa psychologicznego czy prawnego, grup wsparcia oraz schronisk dla osób po doświadczeniu przemocy to były działania interwencyjne, my natomiast postanowiłyśmy skupić się na działaniach profilaktycznych, prewencyjnych.

Jakie są to działania?

Z jednej strony prowadzimy działania edukacyjne, podnoszące świadomość i one skierowane są do ogółu społeczeństwa: jak nie dyskryminować, jak nie używać przemocy w komunikacji, relacjach itp. Z drugiej strony nasze działania opierają się na empowermencie osób narażonych na przemoc i dyskryminację – w tym przypadku skoncentrowałyśmy się na dziewczynkach oraz kobietach pochodzących z różnych grup, tzn. z niepełnosprawnościami, z doświadczeniem emigracji i uchodźstwa, będących w różnym wieku. Pracujemy zarówno z dziewczynkami, jak i z seniorkami. Nasze działania uwzględniają różnorodność.

fot. Florence Moncenis

fot. Florence Moncenis

fot. Florence Moncenis

Empowerment – co to takiego?

To angielskie słowo, które na polski tłumaczone jest na kilka sposobów. Najprościej przetłumaczyć je jako „wzmocnienie”, ale to nie do końca oddaje istotę słowa; empowerment można też przetłumaczyć jako „upełnomocnienie”. Chodzi o sprawienie, by dana osoba dysponowała zasobami – wiedzą, umiejętnościami, wysokim poczuciem własnej wartości – które pozwolą jej na bycie asertywną w dochodzeniu swoich praw oraz na sprawcze działanie. Taka osoba jest świadoma swoich praw, wie, że może stawać w ich obronie i ma do tego narzędzia. Ale empowerment to nie jest po prostu wzmacnianie jednej osoby, tylko bardzo często proces kolektywny, grupowy. Na naszych zajęciach chodzi o stworzenie sytuacji, w której dziewczyny i kobiety będą razem rozmawiały o swoich doświadczeniach i strategiach działania w przypadku wyzwań, przed którymi stoją. W ten sposób uczą się, jak być bezpieczniejszą, silniejszą, odważniejszą i przeżyć życie tak, jak chcą.

To misja waszej fundacji?

Tak, misja Autonomii brzmi: „Działamy, żeby każda dziewczynka i kobieta była bezpieczna, odważna, mogła decydować o sobie, rozwijać się i razem z innymi wpływać na kształt świata”. To cel naszego działania.

Zajęłyście się tym, bo dostrzegłyście lukę, jeśli chodzi o dostępność narzędzi prewencyjnych dla dziewcząt i kobiet? Przed Autonomią ktoś w Polsce zajął się tym, jak nauczyć nas bronić się przed przemocą?

Były jedynie incydentalnie podejmowane działania, np. Centrum Praw Kobiet organizowało warsztaty, natomiast my byłyśmy pierwszą organizacją koncentrującą się na profilaktyce i edukacji antyprzemocowej oraz antydyskryminacyjnej.

Jest rok 2007. Powstaje Autonomia. Od czego zaczynacie?

Na początku kierowałyśmy swoje działania do dziewczynek i kobiet, trochę też do chłopców, proponując im udział w warsztatach czy realizując projekty dofinansowane z pieniędzy publicznych. Szkołom i różnym instytucjom proponowałyśmy prowadzenie warsztatów oraz zajęć. Bardzo dużo energii poświęcałyśmy i poświęcamy osobom, które same zajmują się edukacją – nauczycielkom, trenerkom, pedagożkom, psycholożkom.

Dziewczyńskie Centrum Mocy to miejsce wzmacniania dziewczynek poprzez zajęcia z samoobrony i asertywności, budowania pewności siebie, ekspresji wzmacniającej poprzez teatr i ruch. Chodzi o to, żeby dziewczyny mogły próbować różnych rzeczy bez negatywnych ocen czy komentarza, że im nie wypada. Organizujemy zajęcia dla licealistek, studentek i dorosłych kobiet, bo uważamy, że dziewczyńskość to stan ducha, a nie metryka.

Wasza fundacja kładzie nacisk na świadome wychowywanie córek. Od czego rodzic – zwłaszcza zagubiony – który ma córkę, powinien zacząć? Jak ma ją wyposażyć w niezbędne narzędzia, o których rozmawiamy?

Polecam różne inicjatywy, które specjalizują się we wsparciu rodziców w wychowywaniu córek. np. blog „Jak wychowywać dziewczynki?”. Jednak w empowermencie córki bardzo ważne jest to, żeby wychowująca ją matka wspierała samą siebie w byciu wzmocnioną. Bardzo trudno jest wzmacniać kogoś, jeśli samej nie wierzy się w siebie, w swoją moc, swoje zasoby, prawa, pragnienia. A wracając do wychowywania, to jest mnóstwo rzeczy, których rodzice córek NIE powinni robić. Dobrze by było, żeby mniej chronili córki przed ryzykiem czy niebezpieczeństwem związanym z doświadczaniem świata, ruchem, byciem w przestrzeni publicznej, zabieraniem głosu, ekspresją, wyrażaniem opinii. Dziewczynki stale słyszą komunikaty: „Nie biegaj, bo się przewrócisz”, „Nie wchodź na drzewo, bo się ubrudzisz”. A one, tak jak chłopcy, jak my wszyscy, uczą się na błędach. Czasem trzeba upaść, coś się musi człowiekowi nie udać, żeby się czegoś nauczył. Hasło Autonomii to „siła, odwaga, solidarność”. Naszym zdaniem jest bardzo ważne, żeby dziewczynki miały okazję do odkrywania swoich sił. Służą temu m.in. nasze warsztaty WenDo.

Na czym polegają?

Na WenDo rozmawiamy m.in. o tym, co stanowi faktyczne zagrożenie dla bezpieczeństwa dziewczyn i kobiet: o przemocy fizycznej, molestowaniu, także ze strony bliskich, rówieśników, w szkole. To jest to, co może poprawić sytuację dziewczyn – nikt nie ma prawa naruszać twoich granic ani robić z tobą niczego bez twojej zgody, a ty nie musisz się zgadzać, szczególnie jeśli nie wiesz, czego chcesz.

Przed powołaniem Autonomii do życia ukończyłyśmy kurs trenerski przygotowujący do prowadzenia zajęć w samoobronie i asertywności dla kobiet metodą WenDo. To metoda stworzona pod koniec lat 70. w Kanadzie; była ona jedną z prób odpowiedzi na pytanie, co można zrobić, żeby kobiety były bezpieczniejsze, potrafiły stawiać granice i stały się asertywniejsze. Żeby w sytuacji, w której będzie to konieczne, potrafiły się obronić – również fizycznie. Na warsztatach WenDo pracujemy i z siedmio-, i z ośmio-, i z dziewięciolatkami; one nie mają żadnych oporów przed używaniem siły swojego głosu czy ciała. Ale kiedy dziewczynki wchodzą w okres dojrzewania i ich ciała oraz zachowanie znajdują się pod bardzo silną kontrolą społeczną, także ze strony rówieśników, zaczynają tracić wiarę w siebie i dosłownie tracą głos.

W jakim sensie?

Po prostu milkną. Gdy pytamy dziewczynek, co słyszą na co dzień – z mediów, od rodziców, rówieśników, w szkole – najczęściej jest to: „Bądź miła, grzeczna, uśmiechnij się, mądrzejszy ustąpi” itd. One to przyswajają i zaczynają być ciche. Wstydzą się swoich ciał. Uczą się, by nie używać swojej siły, nie zajmować przestrzeni. Bardzo dużo dziewczynek wpada w zaburzenia odżywiania. W Polsce odchudza się ponad 60 proc. nastolatek. Dlatego ważne jest, żeby dziewczynka słyszała, że MOŻE – eksplorować, eksperymentować – bo nic nie jest zarezerwowane tylko dla chłopców albo tylko dla dziewczynek. Każda istota ludzka może robić to, co ją interesuje. Może próbować różnych rzeczy. Mówimy o tym w naszym Dziewczyńskim Centrum Mocy.

Co to za miejsce?

Dziewczyńskie Centrum Mocy to miejsce wzmacniania dziewczynek poprzez zajęcia z samoobrony i asertywności, budowania pewności siebie, ekspresji wzmacniającej poprzez teatr i ruch. Organizujemy warsztaty wspinaczkowe, rowerowe, kreatywnego pisania, biwaki itd. Robiłyśmy kiedyś zajęcia z napraw rowerowych dla dziewczynek od 7. roku życia. To niesamowite patrzeć, jak dziewczynki uwielbiają sprawdzać, czy potrafią coś naprawić, przykręcić, użyć młotka. A tego im się w ogóle nie proponuje, podczas gdy chłopcy mają mnóstwo takich okazji. Bardzo często ojcowie mówią do synów: „Chodź, pokażę ci, jak coś przykręcić”. Córki są tego pozbawiane. A przecież nie ma żadnej biologicznej przeszkody, żeby nie mogły tego zrobić. W Dziewczyńskim Centrum Mocy chodzi o to, żeby dziewczyny mogły próbować różnych rzeczy bez negatywnych ocen czy komentarza, że im nie wypada. Organizujemy zajęcia dla licealistek, studentek i dorosłych kobiet, bo uważamy, że dziewczyńskość to stan ducha, a nie metryka.

To zajęcia dla dziewczyn i kobiet z całej Polski?

Jesteśmy w Krakowie, więc głównie korzystają z tego krakowianki, natomiast skończyłyśmy projekt, w którym napisałyśmy, jak można prowadzić takie Dziewczyńskie Centra Mocy, jakie zajęcia i formy aktywności proponować itp. Projekt powstał na podstawie doświadczeń naszych oraz organizacji partnerskich z Belgii i Niemiec. Będziemy go promować w najbliższych latach i chciałybyśmy, żeby w Polsce i innych krajach powstało jak najwięcej takich miejsc.

Wróćmy do empowermentu. Kobiety trzydziesto-, czterdziestoletnie w Polsce czują się wzmocnione?

Sytuacja jest różna w różnych środowiskach. Inna jest sytuacja kobiet w dużym mieście, a inna w małej miejscowości. Np. w miastach jest znacznie więcej pracy dla kobiet, która nie jest stereotypowa, większa jest też infrastruktura żłobkowo-przedszkolno-szkolna. Na wsiach to jest problem, więc kobiety nie mają wyjścia i są z dziećmi przez cały czas. A z badań wynika, że zarówno dla dzieci jest dużo lepiej uczęszczać do różnych placówek, jak i dla kobiet lepiej jest pracować zawodowo, choć oczywiście rozumiem, że są kobiety, dla których satysfakcjonująca jest praca wykonywana w domu i zawsze podkreślam, że to gigantyczny wysiłek.

Natomiast wracając do wzmocnienia; jest mnóstwo przekazów, które sprawiają, że dużo kobiet myśli o sobie, że są niewystarczające: „Jestem niewystarczająco dobrą żoną, matką, partnerką, niewystarczająco o siebie dbam, niewystarczająco dobrze pracuję itp.” Takie są komunikaty, a nawet jeśli ktoś nie mówi „Jesteś niewystarczająca”, to mówi: „Powinnaś”. Bardzo bym chciała, żeby kobiety się od tego uwolniły, zyskały przestrzeń na zastanowienie się, czego naprawdę chcą. Nie czytały tak dużo poradników, nie stawały tak często na wadze. Żeby uwolniły się od różnych systemów kontroli. Kobiety mają prawo do tego, by przeciwstawiać się zewnętrznej presji i doceniać to, co robią, kim są i jakie są.

Misja Autonomii brzmi: „Działamy, żeby każda dziewczynka i kobieta była bezpieczna, odważna, mogła decydować o sobie, rozwijać się i razem z innymi wpływać na kształt świata”. To nasz cel

Wspomniała pani, że Autonomia współpracuje z nauczycielkami. Jakie są ich odczucia – czy polska szkoła wyposaża dziewczynki i młode kobiety w wiedzę i umiejętności chroniące przed przemocą?

Są różne szkoły i różne nauczycielki, jednak bardzo wiele nauczycielek dosłownie staje na rzęsach, żeby robić dobrą, wzmacniającą, antyprzemocową robotę. I to są wspaniałe osoby. W Autonomii prowadzimy kampanie antyprzemocowe i organizujemy szkolenia dla liderek, które realizują je potem w swoich lokalnych społecznościach; w 80 proc. przypadków są to właśnie nauczycielki. Ja, oprócz pracy w Autonomii, jestem członkinią Towarzystwa Edukacji Antydyskryminacyjnej, założonego w 2009 roku. W TEA kilka pierwszych lat poświęciliśmy na zbadanie, jak wygląda system polskiej edukacji, co znajduje się w podręcznikach, czego uczy się na lekcjach, w jaki sposób szkoły reagują na przemoc wobec dziewcząt czy osób z mniejszości, jak reagują kuratoria, czego są uczeni nauczyciele itp. I niestety ocena jest negatywna.

Tak przypuszczałam.

Wydaliśmy na ten temat cztery raporty. Nie jest tak, że podręczniki czy program przygotowania nauczycieli wzmacniają dziewczynki w samostanowieniu, odwadze, stawianiu granic. Niestety. Ale mimo to jest sporo nauczycielek i nauczycieli, którzy mogą zrobić i robią bardzo dużo. Moim marzeniem jest, żeby w każdej szkole, bibliotece, domu kultury w Polsce było kółko dziewczyńskiej mocy. Dlatego przygotowałyśmy opracowania, w których znajduje się dużo wskazówek, jakie są potrzeby dziewczynek w każdym wieku, co można im zaproponować itp. W opracowaniach znajdują się gotowe scenariusze zajęć.

Co teraz macie w planach jako organizacja?

Od stycznia zaczynamy drugi kurs przygotowujący (obejmie on prawie 25 osób) do prowadzenia warsztatów z samoobrony i asertywności. Będzie trwał 11 miesięcy. Pod koniec 2022 roku uczestniczki kursu zrealizują w całej Polsce ok. 12 warsztatów dla dziewczyn i kobiet, w tym z niepełnosprawnościami. Szkoła trenerska to najważniejsze zadanie przed nami, później szykuje się kampania antyprzemocowa i warsztaty, a w międzyczasie prawdopodobnie będziemy organizować spotkania informacyjne, jak prowadzić działania empowermentowe dla dziewczyn i młodych kobiet.

 


Agata Teutsch – trenerka WenDo, antydyskryminacyjna i empowermentowa, ekspertka, autorka. Od 30 lat koncentruje się na wzmacnianiu siły, odwagi, samodzielności myślenia i solidarności kobiet oraz dziewczynek i innych osób – by miały i mieli moc do wyzwalania się oraz narzędzia do przeciwstawiania się manipulacjom, przemocy i dyskryminacji. Wspiera osoby, szkoły, uczelnie, organizacje i firmy w działaniach empowermentowych i antydyskryminacyjnych. Pomysłodawczyni Dziewczyńskich Centrów Mocy. Prowadzi fundację Autonomia, działa także w grupie Ulica Siostrzana i Towarzystwie Edukacji Antydyskryminacyjnej.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: