Przejdź do treści

Angelika Friedrich stworzyła Nastoletni Azyl. „Marzę, żeby świat dla młodych był lepszym miejscem”

Angelika Friedrich / Fot. Anna Lewańska / Agencja Wyborcza.pl
Angelika Friedrich / Fot. Anna Lewańska / Agencja Wyborcza.pl
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

– Dostaję czasem wiadomości, że uratowałam komuś życie. Zakładam, że nawet jedno uratowane życie jest warte mojego zaangażowania. Będę wciąż dzielić się moimi przeżyciami, by inni poczuli, że nie są sami ze swoimi problemami – mówi Angelika Friedrich, twórczyni bloga Nastoletni Azyl, która znalazła się na najnowszej liście „25 under 25” magazynu Forbes i spółki MacKinsey&Company wśród najzdolniejszych młodych Polaków.

 

Magda Wrzos: Gdybyś miała określić się jednym słowem, jak by ono brzmiało?

Angelika Friedrich: Spokój. To idealne słowo. Staram się, żeby w moim życiu sporo się działo, ale znajduję też czas dla bliskich i by zadbać o siebie. Nawet jeśli pojawiają się trudne emocje, wiem, że udało mi się stworzyć bezpieczną przystań.

Nie zawsze tak było. Minęło niedawno pięć lat, od kiedy założyłaś blog Nastoletni Azyl i pomagasz młodym w kryzysie. Twoja aktywność publiczna zaczęła się od bardzo trudnych, osobistych przeżyć, gdy spokoju i balansu w twoim życiu nie było.

Jako nastolatka przeżyłam swój pierwszy poważny kryzys psychiczny, który łączył się z zachorowaniem na depresję i zaburzeniami odżywiania. Musiałam zadbać o zdrowie i z czasem zaczęłam mówić o swoich doświadczeniach. Dziś wiem, że podczas tych trudnych chwil potrzebowałam osoby, którą poniekąd teraz się stałam, która dałaby mi wówczas swoim doświadczeniem trochę nadziei.

Otuchy, że warto żyć?

Nadziei, że wszystko może się zmienić, że kryzys nie trwa wiecznie, że jeszcze spełnię swoje marzenia w dorosłym życiu. W kryzysie potrzebne są osoby, które zapewnią, że pomimo trudnej diagnozy, jesteśmy wartościowymi ludźmi. Ja gdzieś tę wiarę w lepszych momentach w sobie miałam, ale to chyba też domena naszej generacji Z.

To poczucie sprawczości zaowocowało działalnością Nastoletniego Azylu. Na czym polega wasza pomoc i jak zmieniła się na przestrzeni tych kilku lat?

Skupiamy się na działalności edukacyjnej i psychoedukacyjnej, bazując na własnych doświadczeniach, a każda z nas jest po różnych przejściach i kryzysach. Publikujemy artykuły, dzielimy się przemyśleniami o przeczytanych książkach, które mogą stać się ważne dla innych. Na pewno jesteśmy dziś bardziej medialni.

Osobom w potrzebie dajemy wsparcie i informujemy, gdzie uzyskają odpowiednią pomoc. Nasze główne motto to „Inspirujemy do życia”, drugie – równie ważne – brzmi „Przede wszystkim nie szkodzić”

Jak wpływa na was ta rozpoznawalność? Macie po dwadzieścia kilka lat.

Jest presja, ale jednocześnie większe możliwości działania i dotarcia do kolejnych nastoletnich, zagubionych osób. Obecność i udział w dyskusji na przykład w Senacie była czymś niewyobrażalnym dla 17-latki, którą byłam kilka lat temu. Dziś świadomie dawkujemy i rozdzielamy między sobą propozycje uczestniczenia w dziesiątkach spotkań, wykładów czy konferencji.

Od początku określiliśmy sobie granice naszej działalności. Jasno komunikujemy, że nie udzielamy porad psychologicznych i nie jesteśmy jeszcze specjalistkami. Osobom w potrzebie mimo to dajemy wsparcie i informujemy, gdzie uzyskają odpowiednią pomoc. Nasze główne motto to „Inspirujemy do życia”, drugie – równie ważne – brzmi „Przede wszystkim nie szkodzić”.

Za to inspirowanie do życia zostałaś niedawno wyróżniona ważną nagrodą „25 under 25” i znalazłaś się w gronie nieprzeciętnych, ambitnych młodych osób, które mają szansę wpłynąć m.in. na polskie społeczeństwo. Jak chcesz wykorzystać tę szansę?

Dostaję czasem wiadomości, że uratowałam komuś życie. Zakładam, że nawet jedno uratowane życie jest warte mojego zaangażowania. Będę wciąż dzielić się moimi przeżyciami, by inni poczuli, że nie są sami ze swoimi problemami. Chcę edukować i pomagać, zamierzam skończyć psychologię, a następnie szkołę psychoterapii. Marzę, żeby świat dla młodych był lepszym miejscem, żeby mieli choć trochę lżej.
Nagroda Forbes trafia rzekomo do najzdolniejszych. Nie czuję się taką osobą, ale wiem, że mam wielkie serce dla ludzi.

Dla kogo jest ono największe? Zdajesz się być łącznikiem między młodymi i dorosłymi. Mam wrażenie, że będąc już przecież dorosłą, wciąż dobrze rozumiesz młodych. Jak odnajdujesz się na pograniczu tych światów?

To całkiem fajna rola, lubię ten dialog pokoleń, choć początki – gdy ktoś niewiele młodszy mówił mi na „pani” – nie były łatwe! (śmiech). Wiem, kiedy używa się słowa essa, ale nie wiedziałabym tego, gdybym nie sprawdziła w sieci. To chyba dobrze oddaje moje miejsce. Jednocześnie cenię możliwość kontaktu i współpracy z dużo starszymi osobami, z doświadczeniem zawodowym, dorobkiem naukowym. Traktują mnie po partnersku, co jest dużym wyróżnieniem.

Wystąpiłaś ponownie w Senacie podczas debaty o stanie polskiej psychiatrii. Powiedziałaś: „Moje pokolenie i to młodsze umiera na państwa oczach. Błagam, nie pozwólcie im umrzeć”. To dosadny apel. Czy widzisz światełko w tunelu?

Stan emocjonalny młodzieży – choćby przez pandemię – jest dziś dużo gorszy. Ale cały obraz psychiatrii systemowo jest ciut lepszy, niż był kilka lat temu. Na pewno wzrosła świadomość dorosłych, którzy coraz częściej traktują problemy młodych jako istotne i słuchają ich potrzeb. Wiem, że nie da się naprawić całego systemu w ciągu kilku miesięcy. Apel, który wystosowałam, wzbudził dyskusję, jeśli nawet jesteśmy dziś tylko słuchani, to krok w dobrym kierunku. Może za rok przyniesie to jakieś owoce?

Przygotowując się do rozmowy, zauważyłam, że w swoich słowach jesteś ostrożna i nie demonizujesz tej kulejącej polskiej psychiatrii. Boisz się, że młoda osoba nie sięgnie wówczas po pomoc specjalisty?

Tak. Wolimy mówić o tym, jaką pomoc mimo wszystko można uzyskać. Moje przyjaciółki z Azylu – Agnieszka, Magda i Weronika – zaznaczają, że szpital psychiatryczny uratował ich życia. To często dziwi młodych, którzy buntują się przeciwko leczeniu, piszą nam o tym.

Równie ostrożna jesteś w opiniach dotyczących szkoły. Nie dołączasz się do chóru tych, którzy grzmią o braku szkolnych psychologów i pedagogów. Sama często przypominasz swoją historię i pomoc nauczyciela, który zauważył twój problem.

Powtarzam nieustannie, że zawsze w naszym najbliższym otoczeniu znajdzie się choć jedna osoba dorosła, która się nami zaopiekuje. Nie musi być to ktoś bliski ani specjalista. Moją przyjaciółkę otoczyła troską pani ze świetlicy. Nie jesteśmy samotnymi wyspami.

Terapia pomaga przeżywać kryzysy, zrozumieć siebie – nasze emocje, a także reakcje ciała, które często jako pierwsze daje symptomy problemu. Co ważne, terapia czasem potrzebna jest, by naprawić swoje życie lub zmienić coś, a czasem jest dobra dla osób, które chcą dowiedzieć się więcej o sobie i chcą się rozwijać

Oprócz Nastoletniego Azylu działasz na wielu polach jako wolontariuszka. Kilka miesięcy temu zaangażowałaś się też w projekt dotyczący przemocy w szkole. Doświadczyłaś takiej przemocy?

To bardzo ważny temat. System RESQL to innowacyjny system, który pozwala uczniom zgłaszać przypadki przemocy w szkole do interwentów, którzy podejmują działania. Nie byłam bezpośrednią ofiarą, ale świadkiem takiej przemocy wobec kolegi. Działa mu się krzywda, nagraliśmy taką sytuację i pokazaliśmy to nauczycielce. Niestety usłyszałam, że lepiej, żebym nie ujawniała nagrania, bo mogę ponieść konsekwencje używania telefonu w szkole, co było zabronione. Byłam dzieckiem, wycofałam się, czułam złość i bezsilność. Dziś wiem, że odpowiedzialna, dorosła osoba powinna zachować się inaczej i krzywdę mojego kolegi potraktować priorytetowo.

Powstaje dziś wiele oddolnych inicjatyw, fundacji, start-up’ów, które mają na celu pomoc dzieciom i młodzieży w zakresie wsparcia psychologicznego, walki z przemocą czy samotnością. Czy narzędzia i sposoby dotarcia do młodych ludzi są właściwe?

Sam fakt, że ktoś myśli o młodych, to już dobry znak. Zaangażowani starają się dostosować narzędzia do potrzeb młodzieży, wchodząc z komunikatami choćby na tiktoka. Możliwość finansowe fundacji czy start-up’ów połączone z chęcią budowania dialogu, dają nadzieję.

Studiujesz psychologię, gromadzisz doświadczenia własne i innych. Przyjmujesz wiele ról – edukatorki, społeczniczki i wolontariuszki. Która z nich jest dziś dla ciebie najważniejsza?

Nie lubię określać się jedną rolą. Organizowałam akcje humanitarne, strajki klimatyczne, angażowałam się w politykę. Wiele się nauczyłam. Dziś jestem przede wszystkim Angeliką, którą chciałam być. To, że akceptuję siebie taką, jaką jestem, to dla mnie najważniejsze. To, czy podejmę zawód edukatorki, czy psycholożki, już drugorzędne.

Odkrycie Angeliki, którą polubiłaś, było długą drogą. W jaki sposób pomogła ci psychoterapia?

Terapia pomaga przeżywać kryzysy, zrozumieć siebie – nasze emocje, a także reakcje ciała, które często jako pierwsze daje symptomy problemu. Jestem cały czas w procesie terapii i farmakoterapii. Co ważne, terapia czasem potrzebna jest, by naprawić swoje życie lub zmienić coś, a czasem jest dobra dla osób, które chcą dowiedzieć się więcej o sobie i chcą się rozwijać.

Terapia może pomóc wykształcić mechanizmy, które pomogą nam, gdy zjawi się kryzys?

Zakładając, że terapia pomaga nam lepiej poznać siebie, będziemy silniejsi w trudnym dla nas czasie.

Skąd młody człowiek ma wiedzieć, kiedy czas na terapię?

Gdy boli nas ząb, idziemy do stomatologa. Gdy boli nas w środku, w głowie wszystko szaleje, w sercu kłuje, to też czas na szukanie pomocy. Może najpierw porozmawiajmy z kimś bliskim, otwórzmy się. Ale gdy tylko pomyślimy o terapii, po prostu jej spróbujmy.

Brzmi jak apel o bezgraniczne zaufanie swoim emocjom.

To, co czujemy, jest wystarczająco ważne. Tego wystarczania – życzę sobie i wszystkim młodym.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: